Rozdział 24

1K 59 6
                                    

Oderwały się od siebie z braku tchu.

Stojąc wciąż w tej samej pozycji, spoglądały sobie w oczy, próbując uspokoić swój przerywany oddech. W pomieszczeniu dało się usłyszeć szaleńczo szybkie i niemiarowe bicie serc. Obydwie kobiety dopiero sobie uświadamiały, co właśnie między nimi zaszło.

W głowie Piaseckiej kłębiły się setki myśli: co teraz, co dalej, czy coś powiedzieć, czy lepiej się nie odzywać. Nie skupiała się jednak na nich, a na chwili obecnej. Każdym skrawkiem siebie chłonęła bliskość Aurelii, jej dotyk, energię. Chciała jak najlepiej zapamiętać każde najmniejsze odczucie na wypadek, gdyby miało się to nie powtórzyć. 

– Chcesz się spotkać dziś wieczorem? – Nauczycielka nagle wystąpiła z propozycją, choć w jej głosie dało się wyczuć niepewność.

Eliza uśmiechnęła się zdumiona, słysząc to pytanie. Ujęła jej dłoń, wciąż będąc w stanie zamroczenia.

– Oczywiście – odrzekła, raz jeszcze spoglądając w niebieskie oczy i odbijającą się w nich iskrę.

Prędzej niż w realność tych przeżyć uwierzyłaby, że to wszystko jest łudząco podobnym do rzeczywistości snem, czy kolejną halucynacją po substancjach mniej bądź bardziej znanych.

– Świetnie... bądź u mnie koło dwudziestej.

– Będę.

Ciężko było jej oddalić się od Aurelii i po prostu sobie pójść. Była jak zahipnotyzowana. Opamiętała się jednak i korzystając z posiadania resztek pojęcia rzeczywistości, wyminęła kobietę, kierując się w stronę drzwi. Czuła jej wzrok na sobie i tę gęstą atmosferę, choć tym razem bardziej ekscytującą, niż przerażającą.

Nim na miękkich nogach opuściła dwieście piętnaście, posłała jej sugestywne spojrzenie, po czym zniknęła za drzwiami, przybierając maskę obojętności.

Tak jak wcześniej obiecała Nadii, spotkała się z nią na parterze. Koniecznie musiała zrelacjonować jej to wszystko, czuła, że zaraz eksploduje. Pokonywanie krótkiej drogi schodami w dół wydawało się ciągnąć w nieskończoność.

– Ponad dwadzieścia minut tam siedziałyście, co tam się odpierdalało? – zaczęła brunetka.

– Nie teraz i nie tutaj – odrzekła Eliza, po czym złapała przyjaciółkę za nadgarstek, na co ta tylko zaśmiała się pod nosem, i zaprowadziła w bardziej ustronne miejsce.

Przez całą drogę nic nie mówiła. Myślami nadal była w sali od angielskiego ze swoją nauczycielką. Wciąż czuła na sobie jej dotyk, spojrzenie, namiętność. Targały nią emocje. Skrajne i intensywne.

Dla pewności rozejrzała się raz jeszcze po prawie nieuczęszczanym obszarze korytarza. Przybliżyła się do umierającej z ciekawości Nadii i ściszonym głosem zaczęła opowiadać:

– No w skrócie to trochę się ze sobą spięłyśmy i na początku miałam ochotę ją zajebać gołymi rękami, bo znalazła coś, czego nie powinna, a co ja debilka wjebałam do zeszytu od angola. Nieważne, opowiem ci później dokładnie, o co chodziło. No i chyba zajebiście się bawiła, dyskutując ze mną na ten temat i nie wiem jakim chujem, ale się skończyło tak, że doszło do czegoś więcej... – tu zrobiła dramatyczną pauzę – całowałyśmy się.

– Pierdolisz – odparła, na co Eliza tylko pokręciła głową. – Ale jak do tego w ogóle doszło? – dopytywała.

– No było grubo, próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji i taka mądra się oparłam o biurko, jak z nią gadałam, a ta do mnie podchodzi coraz bliżej, dalej drąży temat. Ja już wkurwiona jak diabli, a ona wykorzystała moment i mnie pocałowała. Boże, co to było... – rozmarzyła się dziewczyna.

7:21Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz