17.Koperta

43.1K 2K 293
                                    

-Co Ty.. tu robisz? -wydukałam patrząc na szatyna, który się uśmiechał.

-Stoję nie widać? Lepsze pytanie co Ty tu robisz? - uważnie skanował moją twarz.

-Byłam spotkać się z przyjacielem..- oznajmiłam co po części było prawdą.

-Naprawdę? -uniósł do góry jedną brew.

-Tak naprawdę - lekko się uśmiechnęłam.

Jak mogłam być tak nierozważna. Miałam wrażenie że ktoś mnie śledzi ale musiałam to zignorować. Głupia , ja. Teraz na pewno wie że ćwiczę boks.

-Oj Clary , ładnie to tak kłamać? -pokręcił głową stale się uśmiechając.

-Nie kłamię - ukucnęłam aby podnieść telefon z podłogi. Wykorzystałam to jako pretekst. Nigdy nie byłam dobra w kłamaniu twarzą w twarz.
Chłopak ukucnął aby pomóc zebrać mi części mojego telefonu.

-Widziałem jak walczysz - oznajmił podając mi resztki mojej komórki.

Nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. Był to dla mnie jak cios prosto w twarz. Odkrył coś co starałam się ukryć przed ciekawskimi ludźmi a on doszedł do tego tak szybko.

-Jak długo ćwiczysz ?

-Trochę czasu już minęło.- mruknęłam pod nosem. Niespodziewanie chłopak chwycił mój podbródek dwoma palcami i podniósł do góry tak abym patrzyła mu w oczy.

-To dlatego znokautowałaś mnie za pierwszym razem.

Na moich ustach pojawił się uśmiech .
-No cóż, zdarza się - spojrzałam prosto w jego oczy , w których świeciły się ogniki radości i podniecenia.

Przez chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Zaczęłam czuć się niekomfortowo. Czułam jakby przejrzał mnie na wylot.

-Muszę się zbierać - oznajmiłam. Chłopak natychmiast wziął od mnie rękę.

-Jasne , odprowadzę Cię - ruszył obok mnie w stronę wyjścia.
Szliśmy w ciszy, która była trochę niekomfortowa.

-Dlaczego ćwiczysz boks ? - zadał pytanie , którego najbardziej się obawiałam.

-Bo to lubię - odparłam po chwili milczenia . Chłopak kiwnął głową.

Posłałam mu delikatny uśmiech i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i poczekałam aż chłopak odejdzie . Gdy zniknął mi z oczu uderzyłam pięścią w kierownicę aby wyładować swoją frustrację.
-Cholera - warknęłam pod nosem. Byłam zła że się dowiedział.

Włożyłam kluczyki do stacyjki i odpaliłam wóz. Szybko odjechałam z parkingu i udałam się do kawiarni w pobliżu.

***
Siedziałam w kawiarni z kawą w dłoniach. Co chwilę pociągałam łyk gorącej waniliowej latte, która przyjemnie muskała moje kubki smakowe.

W mojej głowie toczyła się istna walka.

Wszystko zaczęło się walić. Najpierw Zayn , potem Ralph. W dodatku Eric musiał wyjechać, przez co zostałam sama.
Co ja gadam? Jest Samantha , Greg .. Ale tylko Eric potrafił przemówić mi do rozumu.

I co ja teraz zrobię? Jeśli Ralph naprawdę wrócił jak ja sobie poradzę? Przecież będzie chciał się mścić.

-Przepraszam? -z rozmyślań wyrwał mnie dziewczęcy głos. Podniosłam głowę do góry. Przede mną stała brunetka w uniformie z logiem kawiarni. W dłoni trzymała białą kopertę.

-Słucham? -spytałam uprzejmym głosem. Może i byłam zła ale dziewczyna nic mi nie zawiniła.

-Pewien chłopak prosił abym to Pani dała - wyciągała w moim kierunku kopertę, którą trzymała w dłoni.
Wzięłam nią od niej marszcząc przy tym brwi.
Koperta była cała biała. Nie była podpisana dla kogo ona jest.

Pozory myląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz