1.Incydent przed szkołą

76K 3.5K 522
                                    

Głośny dźwięk budzika wyrwał mnie z mocnego snu. Wygramoliłam się spod ciepłej pierzyny i ruszyłam w kierunku łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, które następnie spięłam w koński ogon. Zrobiłam delikatny makijaż i pomalowałam usta wiśniową szminką. Zdecydowałam się na czarne rurki i luźną granatową koszulkę, która odsłaniała mi jedno ramie. Gotowa, zeszłam po schodach i udałam się do kuchni. Przy wyspie, siedziała moja starsza siostra — Kate.

Dałam jej na przywitanie całusa w policzek i usiadłam obok.

-Wyspana ? - spytała, wstając z krzesła.

-Jasne, jak nigdy. Za to ty, widzę, że miałaś ciężką noc - odparłam z uśmiechem na ustach. Jęknęła.

-Nawet mi nie mów. Wróciłam późno, musiałam jeszcze popracować, w dodatku nie mogłam zasnąć. - Przeciągnęła się i ziewnęła.

-Współczuje... Masz dzisiaj wolne ?

-Niestety nie, o dwunastej muszę być w kancelarii. Pewnie wrócę  wieczorem.

-Okej, ja idę na siłownie o osiemnastej, nie wiem, kiedy wrócę, jak by coś, dzwoń. - Podniosłam się z krzesła.

-A śniadanie? - zapytała oburzona.

-Wezmę jabłko, nawet dwa — uśmiechnęłam się, po czym zgarnęłam z koszyczka dwa owoce.

Ubrałam skórzaną kurteczkę i wzięłam klucze.

-Do wieczora — krzyknęłam na pożegnanie.

-Pa — rzuciła, gdy byłam już na zewnątrz.

Zamknęłam drzwi, po czym otworzyłam samochód. Rzuciłam torbę na miejsce dla pasażera i odpaliłam maszynę. Jechałam ulicą, która jak na razie była pusta. Zatrzymałam się kilka przecznic dalej, pod kawiarnią i zamówiłam latte. Po drodze do szkoły zastanawiałam się, jacy są tam ludzie. Z opowiadań siostry wywnioskowałam, że chodzą tam "bogacze". W mojej rodzinie nie było problemów z pieniędzmi. Mama była architektem a tata prawnikiem. Zarabiali dobrze, mieszkaliśmy w ładnym dużym domu. Niestety, tata musiał wyprowadzić się do New Yorku w sprawach służbowych. Mama wyjechała z nim. Namawiali mnie, abym też wyjechała, ale postanowiłam przeprowadzić się na drugą, cieplejszą część Miami i skończyć szkołę w jednym mieście.

Nim się obejrzałam, a byłam już pod szkołą.

Zatrzymałam auto jak najbliżej budynku, na pierwszym, wolnym miejscu parkingowym. Wzięłam jedno jabłko i zaczęłam je jeść. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzinę. Do ósmej, zostało mi jakieś piętnaście minut, więc się nie spieszyłam. Zauważyłam jedną wiadomość od Jace'a.

Niestety dzisiaj nie dam radę być na treningu. :( Możesz iść na siłownie i ogólnie poćwiczyć nad kondycją.;)

Wypuściłam głośno powietrze ustami. Oparłam głowę o zagłówek i wzięłam kolejny kęs jabłka.

Jasne, pójdę pobiegać itd. Daj znać, kiedy będziesz miał czas. ;) A tak w ogóle jaki powód ?

Odpisałam i wygramoliłam się z samochodu. Wyciągnęłam torbę i zamknęłam drzwi . Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i spojrzałam na telefon.

Jessica źle się poczuła , wole nie ryzykować z dzieckiem.

Jasne , bądź przy niej . Mam nadzieje, że to nic poważnego . Pozdrów ją ode mnie ;)

Westchnęłam, unosząc głowę do góry. Nagle usłyszałam, że ktoś chrząka . Odwróciłam twarz w tamtą stronę. Obok mnie stał chłopak w czarnych rurkach i T-shircie , który opinał jego umięśnioną klatę i bicepsy. Ręce miał skrzyżowane na piersi. Miał ciemne kruczo-czarne włosy. Jego szczęka była mocno zarysowana , z lekkim zarostem. Wszystkie rysy były ostre , do tego ciemne , kawowe oczy, które wręcz hipnotyzowały. Był przystojny. Owszem, nie powiem, że nie . Patrzył na mnie wrogim spojrzeniem. Wyglądał na porządnie wkurzonego i niezadowolonego. Spojrzałam w przeciwną stronę , nikogo tam nie było więc chłopak musiał chcieć coś ode mnie . Obróciłam się do niego całym ciałem.

-O co chodzi? -spytałam przybierając obojętny ton . Chłopak patrzył na mnie tym samym wzrokiem, po czym postawił jeden krok w moją stronę, nie zmieniając przy tym, wyrazu twarzy. Zauważyłam, że, ludzie na parkingu i przed szkołą bacznie się nam przyglądają. Zrobił kolejny krok w moją stronę, stałam nie wzruszona, w ogóle się go nie boje — pomyślałam. Chłopak stanął tuż przede mną.

-Chyba pomyliłaś miejsca dziewczynko! Parkuj gdzie indziej ! -wysyczał przez zaciśnięte zęby. W jego oczach grały iskierki złości i pogardy. Stałam i patrzyłam się na niego , próbując powstrzymać się od prychnięcia. W końcu nie wytrzymałam i się roześmiałam . Patrzyłam na niego i się śmiałam .

Zacisnął szczęki jeszcze bardziej , piorunował mnie spojrzeniem . Nadal się chichrając, zamknęłam oczy i chwyciłam się za brzuch, nie mogąc opanować śmiechu. Poczułam nagle jak, ktoś chwycił mnie za ramie i przyparł do samochodu z impetem. Nim zdałam sobie z tego sprawę, byłam przywarta do swojego samochodu a na plecach, poczułam ból.

Chłopak przyciskał mnie swoim ciałem do samochodu , trzymając moje ręce za moimi plecami. Nienawidziłam, gdy ktoś krępował mi ruchy.

Patrzył na mnie z furią. Prychnęłam w duchu . Myśli, że się go boje -żałosne . Nie jestem taka jak każda dziewczyna . Spiorunowałam go spojrzeniem.

Przysunął twarz do mojej głowy, po czym wysyczał z nutą rozbawienia w głosie: -Teraz nie jest Ci tak do śmiechu, co ?

-Puść mi ręce -wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

-Bo co ?- zaśmiał się gardłowym śmiechem.

-Bo tego pożałujesz — odpowiedziałam natychmiast , przez co, tylko roześmiał się głośniej.

-Nic mi nie możesz zrobić , ale ja Tobie, owszem- wymruczał mi do ucha i przygryzł płatek, co było w pewnym sensie miłe, ale nie pozwolę sobie na takie traktowanie.

Odepchnęłam się, jedną nogą od swojego samochodu tak, że chłopak uderzył plecami o sąsiednie auto, przez co automatycznie uwolnił moje ręce. W ułamku sekundy odsunęłam się od chłopaka i zadałam mu prawego sierpowego , który położył go na ziemie.

Usłyszałam, jak niektórym gapiom wyrywają się słowa: o kurwa , ja pierdole , widziałeś to i inne przekleństwa albo krzyki zdziwienia. Chłopak siedział na ziemi , z jego nosa lała się krew . Kucnęłam przed nim.

-Mówiłam, żebyś mnie puścił. Teraz masz za swoje .

Wyciągnęłam chusteczki i rzuciłam na kolana .

Gdy szłam w kierunku szkoły, usłyszałam tylko jego głos.

-Jeszcze tego pożałujesz.

Tego się trochę wystraszyłam, ale co on mi może zrobić. Umiem się bić, w końcu 2 lata boksu robią swoje. Dodatkowo kick-boxing od około 6 miesięcy. Nie mam, czego się obawiać pomyślałam. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Dobrze nauczyłeś mnie prawego sierpowego. :D

Wysłałam SMS-a do Jaca. Byłam zadowolona, że treningi nie poszły na marne i że mam szanse w razie prawdziwej walki. Których raczej nie będę odbywać na ringu, tylko w razie potrzeby. Pewnie, gdy jakiś zboczeniec nie zrozumie słowa nie, tak jak kiedyś.

Z uśmiechem, od ucha do ucha, weszłam do budynku szkoły. Wszyscy spoglądali na mnie z zaciekawieniem i pewnego rodzaju współczuciem.

Pokręciłam głową i głośno westchnęłam.

Pozory myląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz