12. Zmyłka

44.2K 2.3K 126
                                    

Czułam panikę. Byłam pewna że mnie rozgryzł a była by to, najgorsza rzecz, jaka by mnie tu spotkała. Bałam się panicznie, nie chciałam aby ktokolwiek dowiedział się o tym że boksuję. Siedział na mnie i mówił coraz więcej. Nie mogłam spojrzeć mu już w oczy. Wiedziałam że zauważył zbyt dużo szczegółów, które sprowadzały się do jednego. W głębi duszy czuję i wiem że boks i te sprawy to nic złego. Przecież każdy może mieć taką pasję . Owszem jest ona również moją pasją od feralnych wydarzeń a najbardziej, panicznie na świecie nie chciałam aby ktoś się dowiedział. Zbyt wiele osób uważa że coś wynika z czegoś a ja zbyt obawiałam się pytań, skąd wzięło się moje zainteresowanie, do sztuk walki. Od dawna miałam dość mówienia kłamstw, z którymi sobie nie radziłam nie chciałam dodatkowo wywołać lawiny niepotrzebnych pytań

-Clary, dlaczego nie chcesz mi powiedzieć tego, czego się domyśliłem ? – spytał chłopak.

 Nie mogłam już dłużej nie patrzeć w inną stronę, nie umiałam ignorować jego spojrzenia. Powoli odwróciłam głowę patrząc w jego czarne oczy, od których emanowała pewność siebie i pewnego rodzaju troska. Otworzyłam usta aby coś powiedzieć, ale nic nie mogło mi przejść przez gardło.

-Aaa- chciałam już coś powiedzieć, gdy drzwi do pokoju się otworzyły.

Obydwoje odwróciliśmy głowy w tamtą stronę. Ujrzałam blond czuprynę swojego przyjaciela. Na początku, na jego twarzy panował grymas zaskoczenia a po chwili zmienił się w złość. Chłopak patrzył prosto w moje oczy, które szkliły się z natłoku emocji i przerażenia. Powoli przeniósł wzrok na Zyana , który stale na mnie siedział. Rzuciłam na niego kątem oka. Emanowała od niego determinacja i złość.

-Co tu się dzieje ? Dlaczego na niej siedzisz!? – warknął mój przyjaciel, upuszczając na ziemię siatkę z zakupami. Powoli ruszył w naszą stronę.

-Właśnie rozmawiałem z Clary. Nie chce mi czegoś powiedzieć, czego jak zauważyłem, bardzo się boi. – powiedział grobowym tonem szatyn, wywiercając dziurę spojrzeniem w zielonookim. –Ale już wiem o co chodzi! – warknął brunet i nim zdążyłam się zorientować puścił mnie i zszedł z łóżka, przycisnął mojego przyjaciela do ściany.

 Leżałam sparaliżowana na łóżku nie wiedząc co się właśnie się stało. Dlaczego on się na niego rzucił. Przecież domyślił się że boksuję , więc dlaczego go szarpie. Szatyn uderzył mojego przyjaciela, który nie pozostał mu dłużny i wymierzył mu cios w szczękę. Oni się pozabijają- pomyślałam. Cholera! Przecież oni się pozabijają- rzuciła mi moja podświadomość. Szarpali się , aż w końcu wylądowali na ziemi okładając się.   Szybko zerwałam się z łóżka.

-Przestańcie! – krzyknęłam ale żaden nie zareagował.

-Jak można uderzyć kobietę?!- warknął Zayn wymierzając cios mojemu przyjacielowi.

Że co ?!! On myśli że Eric mnie bije ! – palnęła moja podświadomość. Poczułam ulgę że jednak Zayn nie wpadł na to że boksuję, mimo tego jednak miałam obawy, bo w pewnym sensie obawiałam się kogoś. Z rozmyślań wyrwał mnie huk, spowodowany zrzuceniem lampki z szafki nocnej przy moim łóżku.

-Nigdy jej nie uderzyłem! - warknął blondyn przewracając szatyna , tak że teraz on okładał go ciosami.

-On mnie nie bije! – krzyknęłam spanikowana. Chciałam ich rozdzielić ale nie było by to najlepszym posunięciem. W końcu sama mogłabym znaleźć się na linii ognia.

Stale nie reagowali na moje nawoływania aby przestali. Wiedziałam że Erick nie odpuści , tym bardziej po tym co zrobił mi Zayn. Do mojej głowy wpadł pewien pomysł aby odciągnąć ich od siebie. Pytaniem pozostało to czy mi się uda.

Pozory myląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz