10.za głośno..

55.3K 2.4K 245
                                    

Poczułam jak ktoś ściąga ze mnie pierzynę..

-Ej..-warknęłam naciągając ją pod samą szyję. Przekręciłam się na bok i usiłowałam kontynuować sen , lecz ktoś mi nie pozwalał.

-Daj mi spokój- mruknęłam sennie pod nosem. Nagle materac się ugiął, usłyszałam jak przyjaciel się śmieje.

-Wstawaj do szkoły- wyszeptał do mojego ucha, powodując że zaczęłam się kręcić.

-Nie chce mi się - odrzekłam , co było prawdą. Czułam ucisk po lewej stronie żeber , który lekko mnie irytował, ale był znośny. Byłam zmęczona i nie miałam siły otworzyć oczu.

-Skoro tak.. - odrzekł i wstał z łóżka. Przyłożyłam się z powrotem do poduszki. Myślałam że dał sobie spokój, lecz się przeliczyłam. Poczułam na swojej twarzy coś mokrego i zimnego. Przestraszona wyrwałam się z łóżka, przez co spadłam na ziemie. Przyjaciel stał koło mnie z kubkiem w ręce i śmiał się głośno.

-To nie jest śmieszne !- frunęłam zła. Zaczęłam podnosić się z podłogi, ignorując pomocną dłoń przyjaciela, który stale się śmiał.

-Owszem.. j..jest..- nie mógł się wysłowić.

-Jesteś okropny - minęłam go kierując się w stronę szafy z ubraniami.

-Ale i tak mnie kochasz- odpowiedział dumnie.

-Jak ja z Tobą wytrzymuję? - mruknęłam pod nosem do siebie, lecz to usłyszał.

-Po prostu jesteśmy do siebie podobni - rzucił się na suche miejsce na łóżku i podparł głowę dłońmi.

-Która godzina ?- zmieniłam temat. Wyciągnęłam z szafy czarną, klasyczną bieliznę niebieskie rurki i czarną bokserkę.

-Za niedługo siódma-odpowiedział gdy sprawdził na swoim telefonie czas.

-Idę się wykąpać. Zrobisz mi śniadanie? -spojrzałam na niego maślanymi oczami.

-Nie patrz tak na mnie- mruknął zirytowany pod nosem.

-Jak? - spytałam słodkim głosem.

-Jak bym wyglądał jak cukierki , na które się ślinisz- odparł z uśmiechem.

-Dobra.. Mogę patrzeć na Ciebie jak na jakiegoś trędowatego - odparłam przybierając złośliwy uśmieszek.

-Dobra -wypuścił głośno powietrze i wstał z łóżka. Odrzuciłam na bok rzeczy, które miałam w rękach i przytuliłam się do niego.

-Dziękuję -wyszeptałam do jego ucha.

-Na co masz ochotę, skarbie? - spytał gdy już się od siebie odsunęliśmy.

-Na coś dobrego. Wybieraj - puściłam mu oczko .

-Dobra.. Jak tam Twój bok? -podszedł i podciągnął koszulkę, tak że moim oczom ukazał się siny ślad na żebrach. Delikatnie dotknął palcami zbitego miejsca. Na szczęście nie czułam bólu.

-Boli? -podniósł na mnie swój wzrok, w którym malowała się troska. Pokręciłam przecząco głową.

-Długo będziesz go miała - oznajmił. -Masz jakieś maści na stłuczenia ? - spytał.

-Powinny być w kuchni nad zlewem -oznajmiłam po dłuższej chwili.

-Idź się wykąpać a ja w tym czasie zrobię Ci śniadanie. Jak przyjdziesz to posmarujemy to maścią. -oznajmił.

Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Chwyciłam rzeczy, które wybrałam wcześniej , po czym weszłam do łazienki. Wzięłam piętnastu minutowy prysznic, chcąc spłukać z siebie trudy poprzedniego dnia i rozluźnić mięśnie. Gdy skończyłam wysuszyłam ciało i zakręciłam turban na głowie. Ubrałam na siebie przyszykowane rzeczy, pomijając ubieranie koszulki.

Pozory myląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz