Dodatek 2

836 31 4
                                    


Muzyka dudni w moich uszach, a ja piję przez grubą słomkę mojego drinka. Pierwszy raz udało mi się uprosić ojca bym mogła wyjść sama poza jego teren. Sprawdzałam kilka razy i na szczęście nie zauważyłam żeby kogoś za mną wysłał.

— Jesteś tu sama? — słyszę męski głos i się odwracam. Prawie zamieram jak widzę przed są Harry'ego Stylesa.

Nigdy wcześniej na żywo go nie widziałam, ale doskonale wiem kim on jest. Jest on największym wrogiem mojego ojca. Nienawidzą się przez jakieś wieloletnie niesnaski, które miały miejsce jak ich obu nawet nie było na świecie. Na szczęście on mnie nie kojarzy.

— Nie — odpowiadam, a następnie znowu się odwracam do baru. I wracam do picia swojego drinka.

Niech on sobie już stąd pójdzie.

Niestety tak jak zwykle dzieje się zupełnie to czego nie chce i on się do mnie przysiada. Nie mam pojęcia czemu się mną zainteresował przecież jestem od niego sporo młodsza.

— Nawet jeśli tak jest to zastaw takiego durnia co zostawia taką śliczną dziewczynę samą. Ja bym cię nie opuścił na krok — kończę swojego drinka i chce wstać, ale on kładzie mi dłoń na plecy i nie pozwala wstać. — Jeszcze raz to samo dla tej pani — mówi do barmana, a ja odpycham jego rękę.

— Weź tę łapę! — podnoszę głos, a on jedynie się uśmiecha. — Tak trudno ci zrozumieć, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!?

— Nie śliczna, powiedz mi lepiej czy jesteś już pełnoletnia, bo patrząc na twoją śliczną buźkę to nie jestem tego pewien. Ile masz lat i jak się nazywasz piękne.

— Osiemnaście — odpowiadam zgodnie z prawdą. — Jestem Victoria i możesz spierdalać skoro już wiesz to co chciałeś — wstaje by odejść, ale on chwyta mnie za ramię i przyciąga do siebie tak, że wpadam na jego tors.

— A ja jestem Harry i nie podoba mi się w jaki sposób się do mnie odnosisz dziewczynko — jego głos nabiera ostrego tonu. — Jesteś piękna, i mnie interesujesz, ale nie pozwalaj sobie na wiele.

— Jestem Victoria Altran — mówię, a on od razu mnie puszcza i robi krok do tyłu. Nie chciałam by się dowiedział, ale skoro nie ma innego sposobu by się ode mnie odczepił to trudno. — Żegnaj Harry, bo już raczej nie będziemy się spotykać.

Tym razem już mogę odejść bez żadnych problemów. Kieruję się jednak do wyjścia, bo nie chcę kusić losu.

***
Idę po centrum handlowym i co chwilę gdzieś skręcam. Od kilku dni mam dziwne wrażenie, że ktoś ciągle mnie śledzi, a dziś to już mam co do tego pewność. A jak na złość dziś nie było miejsca na zwykłym parkingu, więc zostawiłam auto na tym podziemnym.

Mam jednak w torebce broń, więc powinnam sobie poradzić z jedynym facetem. Pewności siebie dodaje mi też to, że od dawna trenuje by nie być na łasce innych.

Idę przez parking, a ten mężczyzna już się nie ukrywa przed tym, że za mną idzie.

— Niech pani zaczeka — zatrzymuje się na jego słowa. Nie chcę trącić energii na bezsensowną ucieczkę. Odsuwam sobie torebkę i odwracam do niego. — Kilka dni panią niepokoiłem, ale miałem rozkaz by przekazać to pani jak nie będzie nikogo w pobliżu.

— O co chodzi?

— Pan Styles prosi o spotkanie. Dziś w Blue Rose o dwudziestej. Bardzo liczy na pani przybycie i mam też przekazać, że gdyby w jakiś sposób pani tam nie dotarła to i tak znajdzie sposób by zorganizować wam spotkanie — komunikuje, a następnie się wycofuje.

Nie powinnam, ale jestem zbyt ciekawa by nie pójść na to spotkanie.

***
Ubrana w czerwoną sukienkę do połowy ud idę na spotkanie z Harrym. Jestem cholernie ciekawa czemu zadał sobie tyle trudu by mnie zaprosić do restauracji. Na dodatek wybrał taką na uboczu, bo pewnie się boi, że ktoś by mógł nas zobaczyć.

Szczerze to ja też wolę by nikt się nie dowiedział, że wybrał się z Harrym Stylesem na spotkanie. Tata za coś takiego na pewno by mnie uziemił na miesiąc.

Wchodzę do lokalu, w którym panuje błękitny kolor. Widzę też wazony z niebieskimi różami. Nazwa do czegoś zobowiązuje.

Harry już tu jest, więc ja także podchodzę do stolika i zajmuje miejsce. Harry ma na sobie szarą marynarkę i białą koszulę nie do końca zapiętą.

— Przyszłaś — mówi z uśmiechem na twarzy.

— Nie dałeś mi innego wyjścia. Nie znoszę gdy ktoś za mną chodzi, więc jeśli jeszcze raz komuś każesz mnie śledzić to stracisz pracownika — mówię całkiem serio.

— Mam ich wielu.

— Nie przeszkadza ci moje nazwisko czy może zapomniałeś, że nazywam się Altran.

— Nie wspominajmy o tym. Teraz ważne jest to, że coraz bardziej zaczynasz mnie interesować Victorio.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

Wolicie o ich życiu małżeńskim czy jak Vic jest w ciąży z Adamem?

Błędy MłodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz