24

1.6K 63 4
                                    


Szybko biegnę do ogrodu, nie pozwolę by Harry lub ktoś od niego skrzywdził mojego ojca albo kogoś mi bliskiego. Lecz po otwarciu drzwi i wypadnięciu wręcz na zewnątrz wiem już, że niepotrzebnie się męczyłam.

Mój brat id zawsze lubił wielkie wejścia i właśnie teraz po półtora roku nieobecności wraca do domu i oznajmia to kilkoma wystrzałami w powietrze. Każdy normalny człowiek uznałby to za głupie, ale nie Alex, on jest przekonany, że pokazuje tym swoją wielkość.

— Nie obraź się, ale zbytnio to się nie cieszę z jego powrotu — Nie jest tajemnicą, że Alexander i Theo za sobą nie przepadają. Mój brat nie raz mi mówił, że nie powinnam sobie zawracać głowy kimś takim jak Theo tylko poszukać kogoś na swoim poziomie. Przez te jego wymagania mając dwadzieścia cztery lata sam nikogo nie ma. Chociaż jak wychodziłam za Harry'ego to on był przed trzydziestką.

— Nie dziwię ci się — głośny śmiech Alexa rozbrzmiewa. Po chwili też podchodzi do nas tata. I wcale nie wygląda jakby się cieszył.

— Zachowuj się Alexandrze, bo ktoś może cię kiedyś przypadkowo postrzelić jak będziesz sam strzela — oznajmia, gdy mój brat się do nas zbliża. On jednak nic nie odpowiada tylko porywa mnie w swoje ramiona i ściska. A gdy już udaje mi się wyrwać z jego żelaznego uścisku to on łapie mnie za tył głowy i składa na moich ustach pocałunek.

Alex zawsze był bardzo wylewny w okazywaniu swoich uczuć.

— Czyli jesteś znowu bezpieczna w domu, cieszę się. Mam nadzieję, że on poniósł wszelką odpowiedzialność za zniewolenie mojej cudownej siostry — szkoda, że nie pamięta jak sam mnie dręczył jak byłam mała. Uwielbiał się wtedy nade mną wyżywać, a później udawał, że nic się nie stało.

— Wróciłam do domu, więc nie widzę potrzeby żeby roztrząsać dalej ten temat.

Nagle jego wzrok kieruję się na Theo. Od razu na jego twarzy pojawia się ta wyższość.

— A ty nadal trzymasz się mojej siostry zamiast spróbować osiągnąć coś samemu. Ciekawe też czy zrobiłeś coś z tym, który chciał skrzywdzić Victorię. Znając ciebie pewnie nie.

— Dopiero co wróciłeś, a już masz do wszystkich pretensje. Wejdźmy do domu, bo na pewno jesteś zmęczony podróżą — oznajmia ojciec by rozładować emocje. I ma rację, bo jeśli by to jeszcze dłużej potrwało to bym się z nim pokłóciła.

I to wcale by nie była żadna nowość.

***
— Dobrze, że mam wszyte te cholerstwo, bo coraz bardziej mnie kusi by wziąć coś na od  stresowanie — marudzi Theo leżąc na moim łóżku. Ja i tak mam gorzej, w odróżnieniu od niego nie uda mi się uniknąć kolacji z moją kochaną rodzinką.

— Nawet się nie waż, nie możesz być dziś otępiały, będę cię bardzo potrzebowała później — komunikuje, a następnie wstaje od mojej toaletki, przy której zazwyczaj się maluję. Nie mogę pokazać ani jednego śladu na moim ciele. Alex aż czeka na to by mieć pretekst by wywołać jakąś zawieruchę.

— Wypije sobie tylko ze dwa drinki i będę na ciebie czekał — uśmiecham się, a następnie podchodzę do niego i daje mu bardzo szybkiego buziaka w usta, a następnie opuszczam swój pokój.

W jadalni jestem jako druga, tata już czeka, a ja siadam na miejscu obok niego.

— Niepotrzebnie do niego dzwoniłem, ale byłem zdesperowany, bo nie miałem pojęcia do czego może się posunąć Styles skoro cię uwięził. Chociaż teraz wiem jakie to było nierozsądne.

— A wy jak zwykle punktualni — mówi Alex i zajmuje krzesło na przeciwko mnie. — Dobrze, że jesteśmy w rodzinnym gronie, bo trzeba omówić co zrobimy ze Stylesem. Trzeba jak najszybciej załatwić wolność Victorii. Sądzę, że szybciej pójdzie jak zostanie ona wdową. To rozwiązanie, które nie będzie nas kosztowało zbyt wiele formalności.

— Nie dasz rady go zabić — mówię pewnie. On jest zbyt pewny siebie.

— Sam nie, ale z twoją pomocą na pewno.

Miałam dziś nie dodawać, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. I pamiętajcie im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Błędy MłodościWhere stories live. Discover now