39

1.4K 73 15
                                    


Alex zrobił mi w życiu wiele nieprzyjemnych rzeczy, ale to do czego się teraz posunął to już zwykła podłość. On dobrze wie, że Harry to zazdrośnik i teraz rozerwie mnie na strzępy. On swoim przyjazdem nie chciał mi pomóc tylko zaszkodzić. Pieprzony kretyn.

— Wynoś się stąd! — cedzi przez zęby wściekłym tonem. Jego zimne spojrzenie jest skierowane na mnie. Teraz to już nic mnie nie uratuje przed jego gniewem.

— Już mówiłem, że mogę wyjść, ale biorę Victorię. Ona przecież i tak już nie będzie ci do niczego potrzebna — Alex przyciąga mnie do siebie kładąc ramię w moim pasie. Teraz to sama nie chce żeby mnie dotykał. Mam ochotę mu mocno przypierdolić. Nie sądzę, że by przez to zmądrzał, ale przynajmniej bym spuściła z siebie trochę nerwów.

— Victoria zostaje, a jeśli ty zaraz nie opuścisz mojego domu to za kilka dni wyłowią twoje ciało z najbliższej rzeki. Mi tam jest szczerze wszystko jedno co wybierzesz — Harry zasiada w fotelu, a ja jestem pewna, że w głowie już układa plan tych wszystkich tortur, które mi zapewni zanim mnie zabije.

Z Alexa też już ulatuje za jego cała pewność siebie. Wie dobrze, że teraz nawet jeśli Harry go zabije to ojciec nie będzie mógł zareagować. Przecież nie zaryzykuje życia drugiego z swoich dzieci. A ja sama też mimo tego co zrobił nie chce żeby umierał. Widocznie mam zbyt miękkie serce w stosunku do niego. Szkoda, że on nigdy nie myśli o mnie.

— Wyciąnę cię stąd — mówi i znowu chce mnie pocałować, ja jednak robię dwa kroki do tyłu. Nie chcę jego śmierci, ale także nie chce teraz mieć z nim nic wspólnego. Niech sobie idzie.

Nic mu też nie odpowiadam, a on kieruję się w stronę wyjścia. Nie ukrywam, że sama też mam ochotę rzucić się do drzwi. Lecz tego nie robię. Moja sytuacja i tak już jest nie do pozazdroszczenia.

— Oszukiwałaś mnie — zaczyna. — Spytałem cię o to, a ty kłamałaś mi prosto w oczy. Jak zresztą zawsze. Ale czego można się spodziewać po Altran! — gwałtownie wstaje, a następnie do mnie doskakuje.

— Powiedziałam ci, że nie zamierzam znowu za nikogo wychodzić. I to jest prawda, nie planowałam ślubu z Theo — wykorzystuje to, że wtedy udzieliłam dość wymijającej odpowiedzi.

— Zapomniałem, że ty zawsze potrafisz się wykręcić z tego co powiedziałaś. Zawsze tak robiłaś, ale ty dobrze wiedziałaś o co mi chodzi. Będąc moją żoną miałaś na boku kochanka!

— Ty także nie byłeś mi wierny. Mam ci przypomnieć w jakiej sytuacji cię zastałam po moim powrocie — przypominam mu.

— Tak, ale w moim wypadku to były jednorazowe sytuację, a ty przez ten czas byłaś w stałym związku. To jest dużo gorsze! — wrzeszczy, a następnie chwyta mnie za ramiona i zaczyna mną potrząsać. Jakbym wystarczająco już się źle nie czuła. — Powinienem cię za to zabić! I chyba to zrobię — ma szalony wzrok. Jego dłonie praktycznie miażdżą moje ramiona, tak, że ledwo się powstrzymuje przed jękami z bólu.

— Nie zrobiłam nic złego — komunikuje, bo właśnie taka jest prawda.

— Ty nawet nie masz odwagi się przyznać, a co najważniejsze nie czujesz wyrzutów sumienia za to co robiłaś — puszcza moje obolałe ramiona, ale długo się nie cieszę spokojem, bo nie mija nawet chwila, a on z całej siły mnie policzkuje. Upadam na kanapę. — A ja przez ten cały czas nie mogłem sobie wyobrazić innej kobiety u mojego boku. A ty sobie planowałaś życie u boku kogoś innego. W czym on jest ode mnie lepszy?

— Sprawia, że czuję się kochana i bezpieczna — mówię i się podnoszę. Czuję jak coś mi cieknie z nosa. To jest pewnie krew. — On mnie kocha za to jaka jestem. A będąc z tobą ciągle czułam, że mnie nienawidzisz chociaż nic ci nie zrobiłam. Byłam w stanie zostawić dla ciebie wszystko, a to dla ciebie i tak nic nie znaczyło — nie mogę już opanować tych łez, które samotnie spływają po moich policzkach.

— Ja tylko oczekiwałem od ciebie wierności, ale najwidoczniej to było dla ciebie zbyt wiele. Ty ciągle chcesz mnie zostawić dla innego, a ja naprawdę wolę byś była martwa niż ktoś inny miałby cię mieć. I chociaż serce mi pęknie to ja muszę cię zabić — przyciąga mnie do siebie i zamyka w swoich ramionach.

Opiera też głowę o moje ramię.

— To jak chcesz umrzeć kochanie?

Po tych słowach już nie wytrzymuje tylko wybucham głośnym płaczem.

To jak on ma ją zabić?
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Błędy MłodościWhere stories live. Discover now