63

1.1K 61 4
                                    


Zawsze byłam przekona, że z wiekiem się mądrzeje. Teraz już jestem całkowicie przekonana, że to nieprawda. Miałam tyle czasu by się przekonać, że Harry'emu nie można ufać, ale znowu dałam się na to nabrać. Sama też bym rozwiązała sprawę z Alex'em i co najważniejsze to nie leżałabym teraz spętane na łóżku.

Drzwi się otwierają, ale to nie Harry wchodzi tylko ta pieprzona kretynka. Szkoda, że nie zamordował jej w jakimiś napadzie złości.

— Mam dla pani śniadanie — aż czuć tę satysfakcję w jego głosie. Ma szczęście, że nie mogę się ruszać, bo chyba rozwaliłabym jej ten głupi łeb.

— Jesteś ślepa, nie widzisz, że nie mam jak zjeść? Zabieraj to stąd i wypierdalaj, bo nie mam ochoty cię oglądać — drzwi znowu się otwierają, a tym razem już bez patrzenia wiem, że to Harry. Jeszcze do niedawna marzyłam żeby znaleźć się w jego ramionach, a teraz mam ochotę mu napluć w twarz.

— Pani mówi, że nie jest głodna.

— Zostaw, sam nakarmię swoją żonę — stawia tacę z jedzeniem na stoliku i posyła mi wredne spojrzenie. Muszę się tej kretynce za to odpłacić. Wychodzi, a ja zostaje sama ze swoim mężem. — Kazałem ci zrobić kanapki z serem, szynką i pomidorem. Mam nadzieję, że dobrze zapamiętałem, że uwielbiasz ser. Potrafiłaś jeść go nawet samego. Pamiętam jak na początku naszego małżeństwa zabrałem cię do jakieś restauracji gdzie są najlepsze sery. Jeśli będziesz chciała to wkrótce znowu zabiorę cię w podobne miejsce.

— Już widzę jak mnie gdzieś weźmiesz, przecież ty w ogóle mi nie ufasz. Wróciłam do ciebie, a ty mnie przywiązałeś jakbym była jakimś zwierzęciem. Chociaż teraz nawet psa nie trzyma się na łańcuchu!

— Tylko, że pies tyle razy by ode mnie nie uciekł. A jeśli obchodzi cię ten cały Nero co z nim przyjechałaś to złożyłem mu dość interesującą propozycję dzięki, której powinien być zadowolony. Mi też się wydaje, że będzie dość przydatny.

— Nero dla zysku jest w stanie zrobić wszystko. Powinieneś się z nim dogadać — spoglądam na tę tacę z jedzeniem. — Naprawdę kazałeś mi przygotować kawę? Dla ciebie najlepiej by było gdybym ciągle spała i nie wiedziała na jakim świecie żyje.

— Chcę się tobą nacieszyć, więc wolę żebyś miała siłę. Najpierw chcesz zjeść kanapkę czy się napić?

— Rozwiąż mnie, bo już cała zdrętwiałam — patrzy na mnie. Nie wydaje się być przekonany co do tego pomysłu. — Przecież ci teraz nie ucieknę. Zawsze w bezpośredniej konfrontacji z tobą byłam bez żadnych szans.

— Okej skarbie, ale niczego nie próbuj, bo przysięgam, że przez co najmniej tydzień będziesz leżeć związana i jednie do łazienki będę cię uwalniać — rozkuwa moje dłonie, a ja je rozprostowuje co jest dla mnie dość bolesne. Ciężko jest mi też podnieść się do pozycji siedzącej.

— Co będzie z Alex'em? — pytam i biorę do ręki kubek z kawą. Staram się go nie upuścić. Upijam kilka łyków.

Harry nic mi nie odpowiada co bardzo mi się nie podoba.

— To mój brat, moja jedyna rodzina i nie chcę by stała mu się jakaś krzywda. To moja jedna rodzina.

— Ja jestem twoim mężem czyli twoją rodziną. A Alex to dla ciebie zbyt wielkie zagrożenie. Jaką część majątku waszego ojca odziedziczył? — dziwne, że tego nie wie. Byłam przekonana, że kazał mnie obserwować.

— Dwadzieścia procent, miałam mu dać część swojego tak byśmy mieli równo po połowie, ale nie zdążyłam tego zrobić.

— I tym lepiej. Ciszę się, że nie ma zbyt wiele środków do dyspozycji. Skoro to wariat to trzeba go zamknąć w psychiatryku i będzie spokój.

— Moim zdaniem to wystarczą leki i częste wizyty u specjalisty.

— Może i tak, ale ja nie zamierzam zawracać sobie głowy i chcę skutecznie się go pozbyć.

Na pewno na to nie pozwolę.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden. Chyba, że wolicie rozdział z innego opowiadania.

Błędy MłodościWhere stories live. Discover now