79

897 50 4
                                    


Ze snu wyrywa mnie potrząsanie ramieniem. Wreszcie Vicky wróciła i na dodatek coś ode mnie chce, przewracam się na plecy i nie widzę Victorii tylko Lydie. Kurwa.

— Jest już późno, a Victoria nadal nie wróciła do domu, jakbyś się nie nachlał po jej wyjściu to byś o tym wiedział — kilka razy mrugam, a następnie podnoszę się do pozycji siedzącej. Ona znowu testuje moją cierpliwość.

— A co z tym kretynem, którego sobie przywoziła? — poszedł do kuchni zrobić sobie kolację.

Cholera, chyba by bez niego nie uciekła. Jest mu winna przysługę, więc na pewno by go u mnie nie zostawiła wiedząc, że mam ochotę się go pozbyć. Ja pierdole przecież Alex ciągle chce ją odzyskać. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem.

— Muszę do niej zadzwonić.

— Już to zrobiłam, nie masz hasła w telefonie — gdyby nie to, że martwię się o Torii to na pewno dałbym jej wykład na temat ruszania moich rzeczy bez pytania. Od zawsze pchała się tam gdzie nie trzeba, ale skoro jest ode mnie młodsza to zawsze jej to darowałem. — Ma wyłączoną komórkę.

— Było wcześniej mnie o tym poinformować! — gwałtownie wstaje.

— Nie obwiniaj mnie za swoje błędy. Powinieneś za nią wtedy pojechać, a nie wlewać w sobie ten pierdolony alkohol — coś tam jeszcze do mnie mówi, ale ja już nie zwracam na to uwagi. Idę szukać tego pierdolonego Nero. Skoro już tu jest to niech mi pomoże ją odnaleźć.

Pov Victoria
— Nie chcę za niego wychodzić. Ty pragniesz mojej miłości, a ja będę cię kochała jak będę wolna — mówię do Alexa leżąc przytulona do niego. — Mam już dość tego, że ktoś ciągle za mnie decyduje.

— Zawsze mnie unikałaś. Z wielką łaską się do mnie przytulałaś chociaż cholernie tego potrzebowałem. Po tym jak straciliśmy matkę miałem nadzieję, że w tobie znajdę oparcie. Jesteś ode mnie młodsza, ale to ty jesteś tą silniejszą.

Układam głowę w zagłębieniu jego szyi.

— Jesteśmy rodzeństwem i nie potrzebujemy tu Horana. Trzeba się jak najszybciej go stąd pozbyć. Przepraszam, że zmuszałam cię do podjęcia terapii, już więcej tego robić nie będę. Sama też jestem nieźle popierzona, więc to pewnie u nas jest rodzinne.

— Jesteśmy tacy sami skarbie. I masz rację, Horan nie będzie ci wciskał tego swojego syna. — wstaje i wyciąga do mnie rękę. Chwytam go, wstaje, a następnie wpadam w jego ramiona. — No już kochanie, trzeba pogonić ich z naszego domu.

Idzie w kierunku drzwi, a ja podążam za nim. Schodzimy do salonu, a tam stary Horan siedzi rozwalony na naszej kanapie z szklanką alkoholu w ręce. Już się poczuł tu jak u siebie. Niall zachowuje trochę więcej rezerwy, bo jedynie opiera się o parapet.

— Jak widzę księżniczka się lepiej poczuła, więc możemy wreszcie przejść do formalności. Zacznijmy od pełnomocnictwa — wskazuję dłonią na stolik gdzie znajduje się stos papierów. To na pewno nie jest zwykle pełnomocnictwo. Musiałabym być niezrównoważona psychicznie by coś takiego podpisać.

— Nici z naszej umowy. Ślub Nialla z Victorią jest już nie aktualny — Alex oznajmia spokojnym tonem, a Stary Horan gwałtownie wstaje. — Najlepiej będzie jak opuścicie  nasz dom.

— Ty durniu, naprawdę sądzisz, że dam ci się tak wykiwać — warczy, a następnie wyciąga pistolet i do nas mierzy. Alex robi to samo. Niall także jest uzbrojony, ale nie kwapi się do pomocy ojcu.

— Opuść broń, a ja obiecuję, że po wszystkim wynagrodzę ci pomoc — jestem realistką i czuję, że to wszystko się dobrze nie skończy. Niestety przy sobie nie mam nic czym mogłabym pomóc bratu.

Nie zamierzam pozwolić by zginął.

— Jak pewnie wiesz to ja mam większość udziałów, więc to ze mną powinieneś wchodzić w układy — wychodzę zza brata.

— Nie będę się układał z kobietą — pieprzony szowinista.

— Podpisz te cholerne papiery!

— Wezwij ochronę — mówię do Alexa. Dobrze, że jesteśmy u siebie w domu. — Jesteś na naszym terenie i śmiesz nam grozić. Jeśli mój mąż się dowie o tym co planowałeś to możesz być pewny, że poniesiesz wszelkie konsekwencje.

— Głupia suka! — pociąga za spust i już jestem pogodzona z losem, lecz coś mnie odpycha i ląduje na podłodze. Odkręcam głowę i widzę jak Alex upada koło mnie z raną na brzuchu. — Nie dałaś mi innego wyboru — słyszę Horana i widzę jak celuje do mnie i pada strzał.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden rozdział.

Błędy MłodościWhere stories live. Discover now