57

1.2K 63 2
                                    


— Wyglądasz blado, nie podoba mi się to — oznajmia mi Alex. Szczerze to w ogóle się nie dziwię, że źle wyglądam. Żyję w ciągłym stresie, a na dodatek dopiero co oberwałam w głowę. — Muszę zacząć pilnować byś się dobrze odżywiała.

— Jakoś słabo się czuję, boli mnie głowa — staram się wzbudzić w nim wyrzuty sumienia. Może mi to w czymś pomoże, a i tak nie mam innego wyjścia. Zabijać go nie chcę, a na pomoc pracowników nie mam co liczyć, bo on od pewnego czasu zastępował moich ludzi swoimi.

— Dwa lub trzy dni w łóżku i wszystko będzie okej. A jakby co to wezwę do ciebie zaufanego lekarza. Wszystko jest pod kontrolą i ty nie musisz się już niczym przejmować — nachyla się nade mną i składa mi na czole pocałunek.

Jaka ja byłam głupia i zajęta sama sobą skoro nie zauważyłam co się z nim dzieje. Trzeba było poświęcać więcej czasu swojej rodzinie, a nie tylko przejmować się sobą.

Pov Harry
— Ona nie przyjdzie, znowu cię wykiwała — mówi do mnie Louis. Ja jednak jak ostatni kretyn ciągle stoję przy oknie chociaż jest już ciemno i wyglądam auta Victorii. W jadalni na stole jest rozłożone jedzenie, które uwielbia moja Torii. Cholernie drogi i dobry szampan chłodzi się w lodówce i tylko mojej żony mi brakuje.

— Znasz Vicky ma wiele rzeczy i na pewno ciągle się decyduje co powinna ze sobą zabrać — spoglądam na telefon. Na wyświetlaczu nie ma żadnej ikonki, która by zwiastowała wiadomość. Wysłałem jej kilka smsów, dzwoniłem i nie dostałem żadnej odpowiedzi. Chociaż może wyciszyła komórkę. Jest przecież taka możliwość, niewielka, ale kurwa jest

— Chciała się ciebie pozbyć.

— Ona mnie kocha! — wrzeszczę gwałtownie się do niego odwracając. — Widziałem to w jej oczach. One przecież nie kłamały — tylko Victoria ma nade mną taką władze, że potrafi w krótkim czasie doprowadzić mnie zarówno do euforii i rozpaczy.

— Chciała ratować brata, bo sam mówiłeś, że go dusiłeś. A ty uwierzyłeś jej, bo powiedziała to co dokładnie pragnąłeś od niej usłyszeć. Jakby chciała tu wrócić to by przecież przyjechała razem z tobą. Ma tu przecież swoje rzeczy, a i nic by nie stało na przeszkodzie by ktoś u niej ją spakował i to tu przywiózł — przymykam na chwilę oczy. Cholera wiem, że jego słowa brzmią bardzo racjonalnie, ale we mnie nadal tli się odrobina nadziei, że Victoria zaraz tu przyjedzie.

Nagle do głowy przychodzi mi myśl.

— A co jeśli ten wariat Alex ją zatrzymał. On był zdolny do zamordowania własnego ojca, więc czemu miałby nie ruszyć siostry. Ja pierdole czemu na to wcześniej nie wpadłem.

— Jakby teraz wróciła do ciebie to by mu to było na rękę. Przestań się oszukiwać — mam ochotę mu mocno przyłożyć. On jest po to by mi pomagać, a nie dodatkowo dobijać.

— Przestań wreszcie gadać. Moja żona najprawdopodobniej znajduje się teraz w wielkim niebezpieczeństwie. Muszę ją uwolnić od tego popaprańca. Trzeba tam jechać.

— Nikt cię tam nie wpuści — A ten znowu swoje. On chyba naprawdę ma gdzieś moje szczęście. — A jeśli masz rację i Alex naprawdę coś kombinuje to jeśli teraz tam się pojawisz to cię zabiją. To samo z tobą zrobią jeżeli Victoria się rozmyśliła. Nie możesz tam jechać.

Może i w jego słowach jest sporo racjonalizmu, lecz ja nie mogę tak siedzieć bezczynnie. Muszę działać, bo inaczej oszaleje.

— Nie zostawię jej samej — mówię i idę w stronę drzwi.

— Martwy jej w niczym nie pomożesz — zatrzymuje się na jego słowa. — Trzeba wymyśleć coś dzięki uda ci się przeżyć i ją odzyskać. Czy ona tego chce czy nie.

Racja, Victoria będzie ze mną. Czy tego będzie chciała czy nie.

Przepraszam, że tak rzadko dodaje, ale ostatnio mam zaginiony czas. Przygotowuje maraton z Zakazanego Pożądania i jeszcze świąteczne rozdziały.

Błędy MłodościHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin