26

1.4K 57 14
                                    


— Idź już wreszcie, bo nie mam ochoty na dalsze gadanie. Jestem zmęczona i chcę już spać — komunikuje i odwracam się do niego plecami. Oby zrozumiał, że mam go już dość i sobie poszedł, lecz Alex jak zwykle zamierza mi się naprzykrzać.

— Nie myśl, że tak łatwo się mnie pozbędziesz — wpakowuwuje mi się do łóżku i przekręca mnie tak, że leżę teraz płasko na plecach. — Mamy możliwość na poszerzenie swoich wpływów i zarobienie mnóstwa pieniędzy, a ty bur chcesz skorzystać z takiej sytuacji. Co z tobą Vicky? Nie chcesz go ukarać za to co zrobił?

A ten znowu swoje. Mam już dość tego tematu. Jedyne czego pragnę to chwilowe zapomnienie o Harrym Stylesie. Chwilowe, bo zdaję sobie sprawę, z tego, że na zawsze to go nie wyrzucę z głowy. A tym bardziej z życia.

— Sam sobie rób te swoje cudowne interesy, mnie w to nie mieszaj — on jednak ani myśli robić to o co go proszę, a dodatkowo jeszcze chwyta mnie za ramiona i mocniej przyszpila do tego materaca. Skłamałabym twierdząc, że to pierwszy raz i jestem przerażona. On odkąd tylko pamiętam lubił wykorzystywać swoją przewagę nade mną. Gdy żyła mama to próbowała to jeszcze jakoś hamować, ale zginęła w wypadku samochodowym jak miałam osiem lat. Strasznie to przeżywałam, a Alex dodatkowo mnie dręczyć.

Nic więc dziwnego, że mając osiemnaście lat byłam tak spragniona miłości, że dałam się omotać sporo starszemu ode mnie Harry'emu, który oszukiwał mnie twierdząc, że mnie kocha.

— Nie pokrzyżujesz mi tego planu. To może być moja życiowa szansa i bądź pewna, że z tego nie zrezygnuje.

Kretyn nie zablokował mi nóg, więc korzystam z okazji i zadaje mu kopniaka prosto w jego przyrodzenie. Na jego twarzy pojawia się grymas bólu, a ja go z siebie spycham i sama na nim siadam.

Skończyły się czasy gdy to on mnie terroryzował.

— Jeśli jeszcze raz to zrobisz to przysięgam, że zamiast jednego lekkiego kopniaka to tak cię załatwię, że przez dwa dni nie nie dasz rady się wyprostować. A teraz wypieprzaj mi stąd! — zeskakuje z łóżka, a i podchodzę do łóżka. Alexander nie wypowiada już ani jednego słowa więcej tylko słyszę jak się podnosi i wychodzi.

Szkoda, że nie potrafię tak się rozprawić z Harrym, wtedy wszystko byłoby o wiele prostsze.

***
— Szkoda, że nie mogę ci towarzyszyć — mówi Theo, fryzjerka właśnie kończy upinać moje loki. Mam już zrobiony makijaż, a sukienka tylko czeka żebym ją na siebie wcisnęła. Jest to niebieska rozkloszowane sukienka do połowy ud. Ma ramiączka i dość głęboki dekolt. Nie zdecydowałam się na taką do ziemi, bo po prostu ich nie znoszę. Zawsze mam wrażenie, że się o nią potknę na schodach.

— A ja bardzo bym chciała tu zostać. Takie imprezy to naprawdę nic przyjemnego.

— Możliwe, ale przynajmniej mogłabyś mnie oficjalnie przedstawić jako swojego chłopaka i może by wreszcie przestali wierzyć Stylesowi. Choć z drugiej strony to on nikogo nie okłamuje — markotnieje. Zbyt dużo myśli o Harrym. Wcześniej też byłam jego żoną i jakoś nie zmieniało to naszych relacji. Jedyna różnica była raka, że on nie miał o niczym pojęcia.

I chyba lepiej było jak żył w nieświadomości.

Fryzjerka kończy swoją pracę i wychodzi. Mówiła przy niej normalnie, bo ona już nie raz dla nas pracowała i z tego co wiem to potrafi być dyskretna.

— Obiecuję, że zrobię wszystko byleby tylko jak najszybciej do ciebie wrócić — komunikuje, a następnie idę ubrać sukienkę.

Rozglądam się po sali, która została wynajęta na to przyjęcie i mogę stwierdzić, że to było niepotrzebne. Ludzi nie jest wielu, więc Horan mógł spokojnie urządzić to w swoim domu. Widocznie postanowił się pokazać jaki to jest bogaty.

Jestem sama z ojcem, bo Alex się wkręcił od tego wyjścia. Jak zresztą zawsze.

Dalej rozglądam się po pomieszczeniu i mój wzrok przykuwa osoba, której na pewno nie powinno tu być.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden

Błędy MłodościKde žijí příběhy. Začni objevovat