– Spokojnie – rzekła Nadia. – Nie ma co szarpać sobie tym nerwów. 

– Jestem rozjebana jak chuj – mruknęła pod nosem Eliza. – Muszę się ogarnąć.

– Na spokojnie, laska. A zresztą jebać te święta, pojedziesz tam potem do Wiktora, schlejecie się w trzy dupy i się oderwiesz. 

– No też prawda, ale wiesz, że tu nie chodzi o jakieś święta. Matko jedyna, co ja ze sobą odpierdalam...

Usiadła na ławce, głowę odchylając do tyłu i opierając ją o ścianę. Powoli schodzącą z niej wściekłość zastępowało zażenowanie nieadekwatnymi do sytuacji reakcjami. Wiele nakładających się na siebie czynników takich jak chroniczny stres, zastępowanie snu kofeiną i głęboko duszone emocje związane z przeróżnymi sytuacjami sprawiały, że dziewczyna była jak tykająca bomba. Nerwowa, rozchwiana i momentami nieprzewidywalna.

Nadia usiadła obok, spoglądając na Elizę ze współczuciem i objęła ją ramieniem, na co ona przewróciła oczami. W rzeczywistości jednak doceniała wsparcie okazane przez przyjaciółkę. 

– Chuj z tym wszystkim – skwitowała Piasecka.

– No chuj – potwierdziła brunetka.

Gdy zadzwonił dzwonek, dziewczyny rozeszły się po klasach. Eliza jak zwykle bez pośpiechu, spóźniona weszła do pomieszczenia, w którym trwała lekcja historii. Przyzwyczajony nauczyciel nawet nie zwrócił na to większej uwagi.

Dziewczyna próbowała skupić się na lekcji, ale myśli uciekały jej w zupełnie inne strony. Raz były przy kłótni z matką, raz przy wszelkich zmartwieniach związanych ze szkołą i zaliczeniami, a jeszcze innym razem tradycyjnie przy Markowskiej. Aktualnie roztrząsała rozmowę w autobusie z poprzedniego dnia i planowała co powiedzieć następnym razem. Miała zajęcie na całą lekcję, gdyż wszystkich możliwych scenariuszy do przeanalizowania był ogrom.

– Kogo by tu przepytać... – zastanowił się historyk, co wyrwało Elizę z zamyślenia i wprawiło w stan podwyższonej czujności.

Nie mnie, kurwa, nie mnie.

– No to do tablicy poprosimy panią Piasecką – zdecydował się wreszcie nauczyciel.

No, typowo. Stary chuj.

Niechętnie wstała z miejsca i ociężałym krokiem przeszła przez całą klasę, od ostatniej ławki aż do tablicy, ignorując wyczekujące spojrzenie podstarzałego, grubszego mężczyzny posiadającego specyficzną manierę w głosie.

– Proszę zaznaczyć na osi czasu następujące wydarzenia w kolejności chronologicznej i zapisać ich daty – wydał polecenie, po czym podyktował jej kilka nazw bitew.

Żebym ja jeszcze pamiętała jakieś daty.

Z nastawieniem jakoś to będzie podniosła kredę, lecz przez uraz nadgarstka po próbie napisania czegokolwiek, upuściła ją na podłogę, gdzie ta roztrzaskała się na małe kawałki niczym jej wiara we własny rozsądek po kilku kieliszkach.

– Kurwa mać – odruchowo syknęła z bólu.

Facet spojrzał na nią z politowaniem.

– Ech, Piasecka... – westchnął zrezygnowany. – Weź ty może idź do pielęgniarki, co?

– Dobra... – odparła równie umęczona. – A wy co, nie możecie oderwać ode mnie wzroku? – zwróciła się do klasy bez krzty emocji, która wydawała się zreflektować pod wpływem jej z lekka przerażającego spojrzenia.

Przechodząc obok sali o numerze 215, uśmiechnęła się pod nosem. Zażenowana i poirytowana, że znów pokazała się przed klasą jako ta wiecznie uszkodzona, zapukała zdrową ręką do gabinetu pielęgniarki.

7:21Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz