Skąd Pomysł Że...

231 12 0
                                    

Pov : Five
Siedziałem w pokoju i rozmyślałem jak uratować rodzeństwo ale po chwili ich usłyszałem ich i Klaus wszedł mi do pokoju.
-Five ty żyjesz.
- dziwne by było gdybym nie żył.
- myśleliśmy że zjadł cię ten...
Przerwałem mu
- ta.
- co?
- to jest ona.
- skąd ty to niby wiesz?
I w tym momencie zrozumiałem że może ona nie chce by oni wiedzieli ale przypomniało mi się że jeden typo nazwał ją Y/n.
- ym bo jeden z tych bandytów powiedział do niej Y/n.
- to nie jest dowód.
- mniejsza.
- wiesz że tata musiał robić temu wilkowi operacje?
- czemu?, a i skąd pomysł że umarłem?
- dobra najpierw wyjaśnie ci skąd pomysł że umarłeś.
- okej.
- ona wróciła trochę w krwi, więc no ale ty wiesz co to była za akcja?.
- nie.
- czaisz była druga w nocy nagle słychać huki obudziliśmy się i po jakichś 5 minutach rozwiązał nam ręce no co prawda zrobił tam nie mały bałagan i sam ucierpiał ale pomógł nam.
- nie powin... powinien tego robić.
- jak ty uciekłeś tak w ogóle?
- no kazał mi uciekać.
- aha okej dobra ja lece.
Powiedział na szczęście nie dopytując o nic.

Pov : Y/n
Obudziłam się gdzieś mało co pamiętałam miałam coś na przednich łapach i na brzuchu to były jakieś opatrunki wstałam i zeskoczyłam z jakiegoś łóżka łapy mnie trochę zabolały ale no cóż zdarza się. Poszłam kulejąc do jakiegoś pomiesczenia był tam duży obraz który się ruszał i gadał przyglądałam mu się dobre 10 minut aż coś usłyszałam i wbiegłam pod coś co miało pokrywke.
- to tylko ja nie bój się.
Powiedział znajomy głos ale nie zrozumiałam
- a no tak dobra emmm t o - t y l k o - j a - n i e - b ó j - s i ę.
Teraz wiedziałam że to był chłopak któremu kazałam uciekać powoli wyszłam z pod tego czegoś.
- n i e - m u s i s z - s i ę - c h o w a ć - c h c e s z - c o ś - z j e ś ć?
Gdy mówił literkę za literką rozumiałam go bardzo dobrze ale nie byłam głodna. Usłyszałam że ktoś się zbliża i wbiegłam pod stół.
- nie chowaj się to tylko ja Klaus.
- nie chce ci nic mówić ale straszysz ją jeszcze bardziej.
- jesteś w stu procentach pewny że to ona?
- tak.
Nie rozumiałam o czym mówią za szybko mówili, chłopak zaczoł wchodzić pod stół więc zaczełam warczeć.
- Klaus nie wchodź tam bo ona cię za atakuje.
- to że zabiła z ośmiu bandytów nie znaczy że mi coś zrobi.
Warczałam coraz bardziej gdy chłopak wyciągnoł do mnie rękę ugryzłam go ale szybko się opamiętałam i uciekłam z pod stołu pobiegłam po jakichś schodach mijałam jakiegoś chłopaka i dziewczyne ale nie zwruciłam na nich sczególnej uwagi.

Pov : Five
gdy Klaus wyszedł z pod stołu spojrzałem na niego jak na debila z wzrokiem "a nie mówiłem" uwielbiałem mieć zawsze racje.
- i co ci mówiłem po co ją straszysz.
- ała cholera jakie ona ma ostre kły.
Powiedział gdy bandażowałem mu rękę. Do kuchni weszła Vanya i Ben.
- co się stało Klausowi i czemu wilk który miał leżeć i odpoczywać pobiegł gdzieś po schodach? Spytał azjata.
- ugryzła mnie.
- bo ją wystraszyłeś.
- ciekawe.
Powiedzieli obaj i usiedli do stołu
- gdzie pobiegła?
Spytałem
- nie wiemy.
Szukałem jej wszędzie został mi tylko mój pokój weszłem, leżała pod biurkiem.
- łuff tu jesteś.
Powiedziałem usiadłem na podłodze koło biurka.
- nie przejmuj się Klaus po prostu jest głupi.
Powiedziałem to wolno tak by zrozumiała skoro rozumie składane literki to stwierdziłem że naucze ją rozumieć normalne słowa chociażby częściowo.
- zrozumiałaś?
Wstała i położyła się kołomie czułem się dziwnie zadowolony bo to mi zaufała. Nagle do pokoju wszedła Allison.
- Five spóźniłe...
Przestała mówić gdy zauważyła że leży koło mnie wilk.
- cholera kolacja.
Wstałem spojrzała na mnie z zdziwieniem.
- zaraz wracam, możesz położyć się na łóżku.
Zeszłem na dół z Allison wiedziałem że moge dostać kare...

Nie warto - Five HargreevesTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon