Mevie (1)

125 7 0
                                    

W domu Fearych prawie nigdy nie było cicho. Cisza, od zawsze kojarzyła się Diabolinie że spokojem. A Diabolina mało czym gardziła równie mocno co spokojem. Spokojne, szczęśliwe, długie, życie, to była historia tych dobrych. A Diabolina Feary zdecydowanie nie była dobra. Przydomki takie jak Pani Mroku czy Prawdziwy Diabeł, nie wzięły się przecież z nikąd. Dlatego nie oczekiwała spokojnego, szczęśliwego, długiego, życia. Z tego samego powodu, jej córka nigdy nie mogła na takie liczyć.

Ale dzisiaj w domu Fearych panowała idealna cisza. Diaboliny nie było. Wyszła kilka godzin temu, nawet nie żegnając się ze swoją córką, ale Mal to nie przeszkadzało. Nie chciała się żegnać z matką. Pożegnania kojarzyły jej się z obietnicą powrotu. Powrotu na który Mal nie czekała, powrotu którego za wszelką cenę chciała uniknąć. Jednak doskonale wiedziała, że jej chęci i tak nic nie zmienią.

Nastolatka leżała na swoim łóżku w milczeniu. Nawet gdyby chciała nie miała teraz nikogo do kogo mogłaby się odezwać. Dlatego właśnie milczała. Patrzyła tępym wzrokiem w sufit. Chyba po raz pierwszy w życiu Mal chciała naprawdę coś poczuć. Chciała po raz kolejny, poczuć znowu ten rozrywający ją ból. Chciała cierpieć. Poczuć cokolwiek. Ale nie była już w stanie. Nic już nie czuła. Pozostało jej więc tylko leżenie w kompletnej ciszy, kompletnej samotności.

Sama nie wiedziała jakim cudem tutaj trafiła, ale było już za późno żeby uciekać. Wszyscy obecni w knajpie Urszuli i tak już zauważyli, więc wyjście i tak nie wiele by jej dało. Dlatego w milczeniu usiadła przy jednym z wolnych stoików. Kiedy w domu Fearych panowała idealna cisza, w tym samym czasie w knajpie Urszuli panował nieposkromiony harmider. Weekend, godziny szczytu i wynik jest oczywisty. Evie nie oczekiwała przychodząc tutaj, że będzie tu spokojnie. Właściwie to nawet nie wiedziała czego tak naprawdę tutaj oczekiwała. Ale coś zmusiło ją żeby tutaj przyjść.

- Co podać? - szorstki głos przewrócił ją do rzeczywistości. Podniosła wzrok na stojącą przed dnią piratkę. Kapelusze. Piraci naprawdę kochają swoje kapelusze. Ciekawe jaką historię ma kapelusz Umy, zastanowiła się córka Złej Królowej.

- Głośno tu dzisiaj. - niemal krzyknęła Evie próbując przekrzyczeć panujący w knajpie hałas.

- Wybacz, słoneczko. - rzuciła sarkastycznie Uma. - Jeśli to taki problem to spróbuj uciszyć ten plebs.

- Podziękuję.

- Co chcesz?

- Kto Ci go dał?

- Co?

- Kto Ci go dał? - powtórzyła głośniej Evie. Nie była pewna, czy Uma nie zrozumiała pytania czy po prostu nie chciała na nie odpowiadać.

- Twoja dziewczyna. A co, zazdrosna? - uśmiechnęła się szyderczo córka Urszuli. Chemistay zagryzła zęby, czując jak w jej oczach pojawiają się łzy. Nie musiała dopytywać kogo Uma ma na myśli. 

- Mal nie jest moją dziewczyną.

- Oh serio?

- Tak. Ja i Mal jesteśmy... - urwała w połowie zdania. No właśnie, kim? Kim właściwie Mal dla niej była? Przyjaciółką? Sprzymierzńcem? Sojusznikiem?

- Pytam czy serio myślisz, że mnie to obchodzi?

- Myślę, że tak.

- A skąd taki poroniony pomysł?

- A dlaczego dalej nosisz ten kapelusz?

- A dlaczego Ty tutaj właściwie jesteś?

- Nie wiem.

- Daj się domyślić... Maleficent Berta Feary II?

- Możliwe. - odpowiedziała lakonicznie Evie odwracając wzrok. Uma parsknęła śmiechem widząc reakcję niebieskowłosej.

- Mal to suka. Wiem o tym jak nikt inny...

- Wcześniej dla mnie taka nie była... Była dobra...

- Jak naprzykład wtedy kiedy zamknęła Cię w szafie?

- No nie...

- Albo wtedy kiedy się nad Tobą znęcala w szkole?

- Nie...

- Oho już rozumiem... Była dla Ciebie dobra kiedy.

- Przestań! Ok?... Mal się zmieniła, to że Ty najwyraźniej nigdy nie zasłużyłaś na to żeby była wobec Ciebie dobra nie znaczy, że ja też nie jestem.

- Nie zasłużyłam? Kim Mal według Ciebie jest? Córką Bestii a może nawet samego Zeusa, czy ja o czymś nie wiem?

- Mal... Jest wyjątkowo.

- Tak. Jest wyjątkowo nic nie warta... Napewno nie przejmowania się jej opinią.

- Ja się przejmuje.

- I właśnie dlatego tutaj jesteś.... Mal ma wyjątkowy dar do niszczenia swoich znajomości.

- Co Ty możesz o nas wiedzieć Kreweta? - warknęła Evie. Uma zacisnęła pieści milknąć na dłuższą chwilę. Córka Złej Królowej nie odrywała od rozmówczyni wzroku chcąc wyłapać szczegóły które mogłyby powiedzieć jej o uczuciach Pirate coś więcej. Chciałabym czasem zajrzeć do jej umysłu i zrozumieć, co myśli.

- Niech zgadnę. - odezwała się w końcu oschle Uma. - Pewnego dnia zaczęła zachować się jak nie ona... A Ty nie wiesz dlaczego tak się stało. Chcesz z nią porozmawiać, ale ona Cię odtrąca prawda?

- Ciebie też tak potraktowała?

- Owszem. I w przeciwieństwie do Ciebie ja się z tym pogodziłam.... Nauczyłam się żyć w tą sposób i Ty też to wreszcie zrób. Zerwij ten plaster Evie! - Pirate uderzyła pieścią w stół. Evie wzdrygnęła się lekko, nie przygotowana na reakcję Umy. Ciemnoskóra zamknęła oczy i uśmiechnęła się lekko.

- Jeśli boisz się, że Mal Cię zniszczy nie bój się... Przyjmę Cię do nas. Pozwolę Ci zostać jedną z piratek. - obiecała z powagą Pirate. Evie zamrugała kilkukrotnie niedowierzając w to co słyszy.

- Byłabyś w stanie przyjąć mnie do swojego gangu tylko po to żeby zrobić Mal na złość?

- Tak.

- Pozwoliłaś by to co kiedyś między Wami było zamieniło się w wzajemną pogardę. - westchnęła Evie kładąc obie ręce na stole. Uma uniosła brew ku górze patrząc jak Chemistay wstaje od stołu i zasuwa za sobą krzesło. - Ja nie zamierzam. - powiedziała ruszając w kierunku wyjścia z knajpy.

- Jesteś głupia! - zawołała za nią Uma. - Mal jeszcze wbije Ci nóż w plecy!

- Nie ważne jak bardzo byś chciała, ja tego nie zrobię! - odkrzyknęła Evie wychodząc z knajpy, trzaskając drzwiami.

Od razu poczuła nieprzyjemny chłód który ogarnął całe jej ciało. Odruchowo poprawiła swoją kurtkę, co nie dało jednak  wyznaczonego celu. Westchnęła naciągając na głowę dziurawy kaptur, poczym schowała dłonie do kieszeni mając nadzieję, że tym razem nie będzie musiała walczyć z odmrożeniami. Rozejrzała się w okół upewniając sie, że nikt na nią nie czycha. Odetchnęła z ulgą, kierując swoje kroki w dobrze znanym jej kierunku. Do domu Fearych.

Co by było jeśli? - Mevie, Carvie, Jonnie, Jaylos itp...Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon