Jaylos (1)

187 11 3
                                    

Jay pov*
Oszalałem. Oszalałem na punkcie swojego najlepszego przyjaciela. Nie mogę przestać o nim myśleć. Nawet będąc w szkole nie mogę skupić się na nauce tylko... A nie, to normalne! Ale nienormalne jest to, że nie mogę już patrzeć na inne dziewczyny i czuć to samo co czułem do nich wcześniej. Nie chcę już żadnej podrywać. Nie chcę już żadnej całować. Chcę. Mojego. Carlosa... Mojego? Nie, nie jest mój. I prawdopodobnie nigdy nie będzie.

- Co tam bracie? Dasz mi radę na temat mojego chłopaka? - zapytała Mal przeskakując przez kanapę i siadając obok mnie. Przeniosłem wzrok na nią, nieco wdzięczny, że przerwała moje rozmyślania na temat syna Cruelli.

- A dlaczego miałbym?

- Bo jesteś gejem? - zapytała opierając głowę na moim ramieniu. Poczułem jak moje serce zaczyna bić tak ciężko, jakby zaraz miało wypaść mi z piersi. Do tego po raz pierwszy raz w życiu po czułem jak się trzęsę i nie mogę mówić.

- Czy Ty postradałaś umysł kobieto? - warknąłem kiedy odzyskałem zdolność mowy. Wstałem z kanapy powodując, że fioletowłosa upadła na kanapę śmiejąc się krótko. Obróciła się na bok pokazując mi szereg bialutkich zębów. - Jesteś chora? W ogóle czemu opowiadasz takie brednie przy ludziach? Jakby ktoś usłyszał, nie miałbym przez Ciebie życia! - zawołałem wskazując na siedzących w pobliżu uczniów. Na moje szczęście żaden z nich nie okazywał najmniejszego zaufania naszą rozmową.

- Ale może wtedy Carlitos dodał by dwa do dwóch.

- Jaki znowu Carlitos?

- No Zeusie. Taki psiarz z włosami jak u starego dziadka.

- Ty jesteś...

- Jeśli chcesz przeżyć to nie próbuj dokończyć. - warknęła pod nosem fioletowłosa zakładając ręcę na piersi.

- Khe khe Mal... Nie byłaś przypadkiem umówiona z Benem? - ktoś wreszcie postanowił mnie uratować przed córką Diaboliny. Fioletowłosa przeniosła wzrok na swoją najlepszą przyjaciółkę uśmiechając się lekko z zażenowania.
Ona jest zażenowana?!
To nie ja kwestionowałem jej orientację seksualną!

- No tak, ale...

- Idź, idź, bo się spóźnisz.

- Ale Evie...

- Idź Mal. Chyba nie chcesz żeby król Beniamin musiał na Ciebie czekać.

- Ja tylko...

- Spokojnie. Jay chyba poradzi sobie bez Ciebie.

- Dobrze... Idę na randkę, ale dokończymy tą rozmowę. - stwierdziła dziewczyna wstając z kanapy i klepiąc mnie po ramieniu. Zaraz po tym ruszyła w stronę drzwi wyjściowych omijając szerokim łukiem Evie. Za to córka Złej Królowej przewróciła oczami i zajęła miejsce na którym chwilę temu siedziała Mal. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą to ja zdecydowałem się przerwać.

- Dzięki za uratowanie mnie przed tą wiedźmą.

- Ciesz się, że żadnego z nas nie zakleła... - odpowiedziała niebieskowłosa na co krótko się zaśmiałem. - Prosiłam ją żeby była cicho, albo nie robiła nic... W taki sposób.

- Nie Twoja wina.. . Mogłem się spodziewać, że może się domyślić i będzie się tak zachowywać.

- Chcę żebyś wiedział, że naprawdę żadna z nas nie ma z tym najmniejszego problemu... I to nawet fajnie, że będziemy mogli gadać ze sobą o chłopakach. - przyznała dziewczyna na co po raz kolejny się zaśmiałem. Evie położyła głowę na moim ramieniu też lekko się uśmiechając.

- A Mal będzie brać udział w naszych ploteczkach?

- Mal nie lubi obgadywać innych chłopaków niż jej.

- Król Beniamin, nie jest idealny?

- Jeśli Mal nie przesada, to naprawdę musi go kochać, że z nim nie zerwała.

- Ona przynajmniej ma chłopaka... I to takiego którego kocha.

- Wiesz... Ja myślę, że Ty i Carlos macie szansę...

- A ja myślę, że nie. Carlos nie jest gejem.

- To fakt...

- Więc skąd pomysł, że niby mamy jakieś szanse? - zapytałem unosząc brew ku górze na co ta westchnęła obracając twarz w moją stronę.

- Bo kiedyś mi zdradził, że jest bi...

- Biały?

- Biały? Biseksualny Ty durny rasisto! - zawołała niebieskowłosa uderzając mnie w klatkę piersiową. Otworzyłem usta ze zdziwienia z niedowierzania.
Koleś który mi się podoba jest biseksualny!
Podobają się mu też chłopcy!

***

Carlos pov*
Siedziałem w pokoju czekając na Jay'a. Chciałem z nim pogadać, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że od kilku dni próbuje mnie unikać i minimalizować nas kontakt. Tęsknię za nim. Chcę żeby nasza relacja była na jak najlepszym poziomie. Nie wiem czy poradzę sobie bez niego na dłuższą metę. Bez jego żartów, głupich tekstów, słów otuchy i pomocy w każdej sytuacji. Wstyd samemu mi się przyznać, ale jestem pewien, że gdyby Jay nie był najbardziej heteroseksualny facetem na świecie, marzyłbym o tym by był moim chłopakiem.
Ale nie jest i nigdy nie będzie

- Hej Jay... Gdzie byłeś?

- Z Evie, a co? - zapytał ciemnowłosy drapiąc się po karku.

- Nic, tak tylko pytam... Po prostu... Nie wiem czemu mnie unikasz, czy to moja wina, czy...

- Nie, nie, nie... Co Ty... Po prostu musiałem coś sobie poukładać.

- I poukładałeś?

- Tak. Teraz już tak.

- Czyli już będziesz normalny?

- A czy niebo jest niebieskie? - zapytał z tym swoim perlistym uśmiechem. Wyjrzałem przez okno poczym krótko zaśmiałem się widząc zachód słońca.

- W obecnej chwili, byłby się gotów sprzeczać.

- De Vil, nie denerwuj mnie.

- Dobra, dobra. Chcesz trochę pizzy? Twoja ulubiona. - wskazałem na leżący obok mnie karton z jedzeniem.

- Kupiłeś pizzę?

- A czy niebo jest niebieskie? - dopytałem na co Jay złapał jedną z poduszek i rzucił nią we mnie. Na szczęście udało mi się schylić i zastosować kontratakt. Więc. Jako dwójka nastolatków, którzy musieli dojrzeć by mieszkać bez rodziców w zupełnie nowym dla nas miejscu, przyjaciele króla i przyszłej (ja to wiem) królowej Aurodenu...
Oczywiście zaczęliśmy wojnę na poduszki
Przy okazji raz na jakiś czas wybuchając gromkim śmiechem
Jest to chyba oczywiste

Co by było jeśli? - Mevie, Carvie, Jonnie, Jaylos itp...Where stories live. Discover now