Bevie (2)

97 6 0
                                    

Evie pov*
- Żartujesz sobie ze mnie?! - ryknęła wściekła Mal patrząc na mnie z niedowierzaniem. Schyliłam wzrok nie mogąc spojrzeć jej w oczy. - Ja tu wymyślam plan, wymyślam wszystko, okłamuje wszystkich wokół, załatwiłam Ci miejsce w pierwszym rzędzie, obiecałam tą cholerną różdżkę mojej mamie! - wołała załamana moją postawą fioletowłosa. - A Ty mi mówisz, że sobie przemyślałaś to wszystko i zakochałaś się w tym debilu!?

- Ben nie jest debilem Mal!

- Ben jest cholernym chwastem, który pozwolił nam cierpieć katusze na Wyspie!

- Dobrze wiesz, że to nie jego wina!

- A czyja?! Miał gdzieś co jego rodzice z nami robili, nie obchodziło go to!

- Ale dał nam szanse! Jesteśmy tutaj, bo chciał nam pomóc!

- Evie Ty chyba nie łapiesz co ja do Ciebie mówię! Musimy ich zdradzić!

- Nie, nie, nie! Nie możemy tego zrobić!

- Nie mamy wyjścia Chemistay! Rodzice nas zabiją!

- Nie pozwolę Ci tego zrobić Mal! - Feary nie odpowiedziała tylko zrzuciła rzeczy z biurka obok którego stała. Upadajace rzeczy wywołały hałas tak głośny, że już nie miałam wątpliwości, że musiałyśmy obudzić pół akademika. Wściekła Mal zaczęła rzucać różnymi rzeczami, krzyczeć, szarpać się za włosy, pewnie ledwo powstrzymując się od płaczu.
Chyba doprowadziłam ja do załamania nerwowego

- Mal proszę przestań, boję się Ciebie! - zawołałam zakrywając twarz dłońmi. Gdy tylko to powiedziałam Mal chyba się uspokoiła, bo przestałam słyszeć jak rzuca rzeczami.

- Mal, Evie co się dzieje?! - zapytali chłopcy wbiegając do naszego pokoju.

- Zaraz ktoś tu przyjdzie! - zawołał Jay zamykając za sobą drzwi.

- I będziemy mieli problemy! - dodał Carlos podchodząc do naszej dwójki. - Evie Ty płaczesz?

- Co tu się stało? - dopytał syn Jafara patrząc na rozwalone przez Mal rzeczy.

- Evie nas zdradziła. - warknęła pod nosem fioletowłosa patrząc na mnie takim wzrokiem, że aż zrobiło mi się niedobrze.

- Nie mów tak. - poprosiłam już nie powstrzymując spływających po moich policzkach łez.

- Właśnie tak się teraz czuję Chemistay.

- Mal... Przepraszam... Bardzo Cię przepraszam... - Mal już otwierała usta, żeby coś, odpowiedzieć, jednak coś jej przerwało.

- Co się tutaj dzieję? - usłyszałam głos Dobrej Wróżki wchodzące do naszego pokoju. Przenieśliśmy na nią wzrok zastanawiając się co powiedzieć. Jay próbował czarować dyrektorkę a Carlos zwalić winę na swojego psa.

- Chłopcy cicho. Przepraszam pani dyrektor, poniosło mnie... Po prostu myślałam, że mam przyjaciółkę... Ale się pomyliłam... - westchnęła córka Diaboliny nie obdarzając mnie wzrokiem.

- Mal...

- Rozumiem wszystko. Emocje, kłótnie, ale nie możesz się tak zachowywać.

- Przepraszam. Moja mama mnie tego nauczyła i nie wiedziałam że to nie poprawne.

- Nie jest Mal.

- Przepraszam.

- Mam nadzieję, że to się nie powtórzy, bo inaczej będę musiała wyciągnąć konsekwencje. Nie pójdziecie na koronacje Bena... To napewno go zaboli Evie.

- Świadczę za mnie i Evie, że będziemy grzeczne.
Mal się nie wycofa
Biedny Ben

*****

Co by było jeśli? - Mevie, Carvie, Jonnie, Jaylos itp...Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin