rozdział 35

138 9 0
                                    

Annabeth odchrząknęła i dźgnęła Percy'ego palcem w plecy.

- Panie Hadesie. - powiedział chłopak. - Proszę, zrozum, że nie może dojść do wojny między bogami. To by było... Niedobrze.

- Bardzo niedobrze. - dodał gorliwie Grover.

- Oddaj mi piorun Zeusa. - Percy mówił dalej. - Proszę, panie. Pozwól mi odnieść go na Olimp.

Oczy Hadesa zapłonęły niebezpiecznie.

- Śmiesz podtrzymywać te kłamstwa po tym, co zrobiłeś?

Chłopak zerknął na nas. Każdy z nas był zmieszany całą tą sytuacją.

- Ekhem... Wuju. - powiedział znów dwunastolatek. - Powtarzasz: "po tym, co zrobiłeś". A co ja takiego właściwie zrobiłem?

Salą tronową wstrząsnęło takie drżenie, że zapewne odczuli je tam na górze, w Los Angeles. Z sufitu posypały się kamyki. W ścianach dookoła otwierały się drzwi, z których wylewali się szkieletowi wojownicy - setki żołnierzy ze wszystkich epok i ludów Zachodu. Ustawili się w szereg, blokując wszystkie wyjścia.

- Myślisz, że ja chcę wojny, herosie? - ryknął Hades.

- Jesteś Władcą Umarłych. - oznajmił Percy ostrożnie. - Wojna powiększyłaby szeregi twojego królestwa, nieprawdaż?

- Typowy tok myślenia moich braci! Naprawdę myślisz, że potrzebuję więcej poddanych? Nie widziałeś tłumów na Łąkach Asfodelowych?

- No...

- Masz pojęcie, jak poszerzyło się moje królestwo tylko w ostatnim stuleciu, jak wiele nowych oddziałów musiałem otworzyć?

Widziałam, że Percy chciał odpowiedzieć, bo widziałam, jak otworzył usta, a Hades już się nakręcił.

- Coraz więcej upiorów, żeby dbać o bezpieczeństwo. - zawył żałośnie. - Kłopoty z ruchem w namiocie sądu. Większość personelu pracuje na dwa etaty. Ja byłem kiedyś bogaty, Percy Jacksonie. Mam kontrolę nad wszystkimi podziemnymi zasobami. Ale moje wydatki!

- Charon żąda podwyżki. - wymknęło się chłopakowi.

- Ty mi tu nie wyjeżdżaj z Charonem! - ryknął Hades. - Odkąd odkrył włoskie garnitury, stał się nie do snu. Wszędzie same problemy, a ja muszę się wszystkim osobiście zajmować. Już sam czas, kiedy zajmuje mi przejście z pałacu do ramy, doprowadza mnie do szaleństwa. A umarli nic, tylko przybywają. Nie, herosie, ja nie potrzebuję nowych podwładnych! Ja nie chcę wojny!

- To zrozumiałe, wuju. Ja naprawdę to rozumiem. - powiedziałam, wpatrując się w boga. Jego tęczówki prędko odnalazły moje. - Sama pewnie bym oszalała po pewnym czasie. I wcale ci się nie dziwię.

- Tylko jedna mnie rozumie. - rzekł Pan Umarłych, wskazując na mnie dłonią.

- Ale zabrałeś Zeusowi piorun piorunów. - odezwał się Percy.

- Kłamstwo! - kolejne drżenie. Hades wstał z tronu. Był wyższy niż bramka do piłki nożnej. - Twój ojciec zdołał może oszukać Zeusa, chłopcze, ale ja nie jestem głupcem. Przejrzałem jego plan.

- Jego plan?

- To ty byłeś tym złodziejem w zimowe przesilenie. - oznajmił. - Twój ojciec zamierzał utrzymać twoje istnienie w sekrecie. Zaprowadził cię do sali tronowej na Olimpie. Zabrałeś piorun piorunów i mój hełm. Gdybym nie wysłał Erynii, żeby znalazła cię w Yancy, Posejdonowi może udałoby się nie ujawnić swego planu rozpętania wojny. Ale zdołałem wyciągnąć cię na światło dzienne. Zostaniesz zdemaskowany jako złodziej Posejdona, a ja odzyskam swój hełm!

Angel - córka bogaWhere stories live. Discover now