Straciłam rachubę czasu, ile Percy był nieprzytomny. Nie spałam ani chwili, wciąż czuwałam przy jego łóżku.
Byłam ledwo przytomna, gdy wreszcie otworzył oczy.
Znajdowaliśmy się w Wielkim Domu. Chłopak leżał na łóżku, a jego zabandażowana ręka wyglądała jak maczuga. W kącie Argus trzymał wartę. Annabeth siedziała - podobnie jak ja - obok nastolatka. Trzymała szklankę z nektarem i ocierała mu czoło chusteczką.
- Znów się tu spotykamy. - powiedział do niej.
- Ty głupku. - odparła, informując go tym samym o swojej radości, że odzyskał przytomność.
- Bogom niech będą dzięki, że żyjesz. - dodałam, przeczesując włosy ręką. Uśmiechałam się jak głupia.
- Byłeś zielony i właśnie robiłeś się szary, kiedy Cię znaleźliśmy. Gdyby nie sztuka lecznicza Chejrona i szybka interwencja Angel...
- Dobrze, już dobrze. - rozległ się głos Chejrona. - Wytrzymałość Percy'ego też zrobiła swoje.
Siedział w nogach łóżka chłopaka w swojej ludzkiej postaci. Dolna część jego ciała była magicznie wciśnięta w wózek inwalidzki, a górna ubrana w marynarkę i krawat. Uśmiechał się, ale jego twarz była blada i zmęczona, jakby nie spał przez całą noc.
- Jak się czujesz? - spytałam brata.
- Jakby moje wnętrzności zostały zamrożone, a następnie odgrzane w mikrofalówce.
- Trafny opis, zważywszy, że miałeś do czynienia z jadem skorpiona z otchłani. A teraz powiedz mi, jeśli dasz radę, co się właściwie stało. Angel mówiła mi, ale tylko to, co wiedziała sama.
Percy opowiedział nam o wszystkim, przerywając opowieść łykami nektaru.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza.
- Nie mogę uwierzyć, że Luke... - głos Annabeth się załamał. Złapałam ją za dłoń i delikatnie ścisnęłam. Na jej twarzy gniew mieszał się ze smutkiem. - Tak. Tak, mogę w to uwierzyć. Niech bogowie go przeklną... Nie był już sobą po tej swojej misji.
- Musimy zawiadomić Olimp. - mruknął Chejron. - Jadę tam natychmiast.
- Luke uciekł i jest gdzieś na wolności. - wtrąciłam. - Chciał, żebyś uciekła razem z nim. Nie zgodziłam się.
- Muszę go dopaść. - warknął Percy.
Chejron pokręcił przecząco głową.
- Nie, Percy. Bogowie...
- Nie chcą nawet wspominać o Kronosie. - palnął brunet. - Zeus uznał sprawę za zamkniętą.
- Wiem, że jest Ci ciężko, Percy. Ale nie rzucam się pochopnie do zemsty. Nie jesteś jeszcze gotowy.
Chłopak spojrzał na swoją dłoń. Nie będzie tak szybko zdolny do trzymania miecza, a tym bardziej do walki.
- Chejronie... Ta przepowiednia Wyroczni... Ona dotyczyła Kronosa, prawda? Czy mnie też? I Angel? I Annabeth?
Chejron podniósł nerwowo oczy na sufit.
- Percy, to nie moje zadanie...
- Zabronili panu o tym ze mną rozmawiać, prawda?
W oczach centaura pojawiło się współczucie i smutek.
- Zostaniesz wielkim herosem, dziecko. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby Cię do tego przygotować. Ale jeśli się nie mylę co do Twojej drogi...
أنت تقرأ
Angel - córka boga
أدب الهواةAngel była nazywana aniołem, choć tak naprawdę była tylko heroską. Dzieckiem od Wielkiej Trójki. Mimo tego znało ją zadziwiająco mało osób. Do czasu misji Percy'ego Jacksona, który okazał się jej bratem. Przestała być jedynaczką. Zaczęła rozmawiać...