rozdział 44

153 11 0
                                    

Straciłam rachubę czasu, ile Percy był nieprzytomny. Nie spałam ani chwili, wciąż czuwałam przy jego łóżku.

Byłam ledwo przytomna, gdy wreszcie otworzył oczy.

Znajdowaliśmy się w Wielkim Domu. Chłopak leżał na łóżku, a jego zabandażowana ręka wyglądała jak maczuga. W kącie Argus trzymał wartę. Annabeth siedziała - podobnie jak ja - obok nastolatka. Trzymała szklankę z nektarem i ocierała mu czoło chusteczką.

- Znów się tu spotykamy. - powiedział do niej.

- Ty głupku. - odparła, informując go tym samym o swojej radości, że odzyskał przytomność.

- Bogom niech będą dzięki, że żyjesz. - dodałam, przeczesując włosy ręką. Uśmiechałam się jak głupia.

- Byłeś zielony i właśnie robiłeś się szary, kiedy Cię znaleźliśmy. Gdyby nie sztuka lecznicza Chejrona i szybka interwencja Angel...

- Dobrze, już dobrze. - rozległ się głos Chejrona. - Wytrzymałość Percy'ego też zrobiła swoje.

Siedział w nogach łóżka chłopaka w swojej ludzkiej postaci. Dolna część jego ciała była magicznie wciśnięta w wózek inwalidzki, a górna ubrana w marynarkę i krawat. Uśmiechał się, ale jego twarz była blada i zmęczona, jakby nie spał przez całą noc.

- Jak się czujesz? - spytałam brata.

- Jakby moje wnętrzności zostały zamrożone, a następnie odgrzane w mikrofalówce.

- Trafny opis, zważywszy, że miałeś do czynienia z jadem skorpiona z otchłani. A teraz powiedz mi, jeśli dasz radę, co się właściwie stało. Angel mówiła mi, ale tylko to, co wiedziała sama.

Percy opowiedział nam o wszystkim, przerywając opowieść łykami nektaru.

Przez chwilę w pokoju panowała cisza.

- Nie mogę uwierzyć, że Luke... - głos Annabeth się załamał. Złapałam ją za dłoń i delikatnie ścisnęłam. Na jej twarzy gniew mieszał się ze smutkiem. - Tak. Tak, mogę w to uwierzyć. Niech bogowie go przeklną... Nie był już sobą po tej swojej misji.

- Musimy zawiadomić Olimp. - mruknął Chejron. - Jadę tam natychmiast.

- Luke uciekł i jest gdzieś na wolności. - wtrąciłam. - Chciał, żebyś uciekła razem z nim. Nie zgodziłam się.

- Muszę go dopaść. - warknął Percy.

Chejron pokręcił przecząco głową.

- Nie, Percy. Bogowie...

- Nie chcą nawet wspominać o Kronosie. - palnął brunet. - Zeus uznał sprawę za zamkniętą.

- Wiem, że jest Ci ciężko, Percy. Ale nie rzucam się pochopnie do zemsty. Nie jesteś jeszcze gotowy.

Chłopak spojrzał na swoją dłoń. Nie będzie tak szybko zdolny do trzymania miecza, a tym bardziej do walki.

- Chejronie... Ta przepowiednia Wyroczni... Ona dotyczyła Kronosa, prawda? Czy mnie też? I Angel? I Annabeth?

Chejron podniósł nerwowo oczy na sufit.

- Percy, to nie moje zadanie...

- Zabronili panu o tym ze mną rozmawiać, prawda?

W oczach centaura pojawiło się współczucie i smutek.

- Zostaniesz wielkim herosem, dziecko. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby Cię do tego przygotować. Ale jeśli się nie mylę co do Twojej drogi...

Angel - córka bogaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن