Rozdział 73.

222 27 7
                                    

Maja przeglądała rzeczy brata niecałe pięć minut, gdy na klatce schodowej rozległ się głos matki. Podskoczyła w miejscu, a jej serce przyspieszyło do panicznego sprintu.

– Maju! Pan doktor do ciebie!

Maja przewróciła oczami i odłożyła pudełko ze zdjęciami.

Rodzice uparli się, by doktor Szwarzyński, aka syn wrednej ropuchy, która uwielbiała dramaty rozgrywające się między nią a jej ojcem, przychodził codziennie sprawdzać stan jej zdrowia. Na początku protestowała, ale okazało się, że doktor Szwarzyński w niczym nie przypominał swojej matki. Był serdeczny, przystojny, miał poczucie humoru i delikatne dłonie.

Poprawiła fryzurę w lustrze na korytarzu i zeszła na dół.

– Jak się miewa moja ulubiona pacjentka? – zagadnął uśmiechając się rzędem lśniących siekaczy, które bardziej przypominały licówki kena niż ludzki zgryz.

– Założę się, że powtarzasz to każdemu – odparła równie serdecznie i pomachała mu ręką.

Wymienili uprzejmości i weszli do salonu. Matka postawiła na stole talerz z ciasteczkami i dzbanek z kawą.

– Gdyby tylko wszyscy moi pacjenci byli tacy gościnni – westchnął wskazując na słodycze.

Maja wiedziała, że Szwarzyński odziedziczył klinikę po rodzicach, ale zamiast zasiąść w zarządzie i wypoczywać w ciepłych krajach, robił doktorat z chorób tropikalnych i podróżował po świecie uczestnicząc w misjach charytatywnych. Był rozwiedziony, bez dzieci i dekadę starszy od niej. Już w momencie, w którym pojawił się w ich progu, matka szepnęła jej na ucho, że to idealna partia.

Maja nie zamierzała się z tym kłócić. Z tego co wiedziała, odkąd Szwarzyński wrócił z Zimbabwe, ustawiały się do niego kolejki wolnych panien z szerokiego kręgu znajomych ich wpływowych rodziców. Maja nie była zainteresowana. A przynajmniej na razie, bo akurat w tym wypadku musiała przyznać Celinie rację – Szwarzyński był idealny.

– Odbandażuję ci teraz ręce.

Chwycił za opatrunek i położył jej dłonie na swoich udach. Czuła bijące od nich ciepło.

– Boli? – upewnił się przyglądając się jej reakcjom.

Pokręciła głową.

– Wygląda na to, że wszystko goi się tak jak powinno. Ale widzę, że przy czymś majstrowałaś – dodał robiąc groźną minę.

Zawstydziła się dziewczęco i oblała rumieńcem.

– Muszę korzystać z komputera – powiedziała wzruszając ramionami.

– Odpuść sobie na trochę. Ta technologia nas kiedyś zgubi – zaśmiał się. – Poczytaj książki, pooglądaj jakieś filmy. Jeśli nie będziesz miała ochoty siedzieć sama, zadzwoń, postaram się wygospodarować czas na kolejną wizytę.

Zastanawiała się, czy za jego ofertą kryło się coś więcej niż altruistyczna chęć niesienia pomocy. Założył jej świeży opatrunek po dokładnym obejrzeniu szwów.

– Pomyślę o tym, doktorze – obiecała. – Napijesz się kawy?

– Zwykle tego nie robię, ale pachnie obłędnie – odrzekł, a Maja nie wiedziała do czego konkretnie się odniósł.

Przyjął od niej filiżankę. Popatrzył jej w oczy, a po chwili jego wzrok momentalnie spoczął na rozciętym policzku tuż obok wargi.

– Opowiesz mi kiedyś, jak do tego doszło?

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz