Rozdział 46.

255 32 0
                                    

Jechali w milczeniu przez trzydzieści minut. Kornel wiedział, że nie powinien prowadzić po alkoholu, ale gorąca wściekłość, którą odczuwał odkąd rypnęła wiadomość o zaginięciu Eweliny Majchrzak sprawiła, że w jego żyłach płynęła wyłącznie adrenalina zmieszana z żądzą niszczenia wszystkiego na jego drodze.

Zlecił jedno jedyne zadanie Gracjanowi – załatwić kogoś, kto miałby oko na ich informatorkę, bezpiecznie ukrytą w domu rodziców. Pajace, którzy pojechali na miejsce, nie zauważyli, że dziewczyna nigdy tam nie dotarła. Przez cztery dni siedzieli pod jej oknami wpatrując się w ciemne wnętrza i nie przyszło im do głowy sprawdzić, czy obiekt w ogóle tam przebywa.

Miał ochotę ich zatłuc, choć zdawał sobie sprawę z tego, że gniew wycelowany we wszystkich uczestników tej farsy był tylko przykrywką dla własnych wyrzutów sumienia. Powinien osobiście dopilnować, żeby Ewelina Majchrzak znalazła się poza zasięgiem mordercy. Teraz było już za późno. Był winien kolejnej bezsensownej śmierci.

Odkąd wyruszyli, Zdrojewska nie odezwała się do niego ani słowem. Żałował swojego gwałtownego wybuchu.

Zakasłał.

– Przepraszam – powiedział szczerze.

Widział, że się przestraszyła, a później zamknęła w sobie i zaczęła zachowywać jak robot wykonujący polecenia. Potrzebował jej. Była jedyną osobą z kręgu znajomych Eweliny Majchrzak, która wiedziała o jej zajęciu i powiązaniach z „Miłoszem" oraz pozostałymi dziewczynami. A poza tym, wysnuła przerażająco prawdopodobną hipotezę na temat upodobań zabójcy.

– Spoko – odparła tonem sugerującym coś dokładnie przeciwnego.

Nawet na sekundę nie oderwała wzroku od szyby.

– To moja wina, że zniknęła. Powinienem dopilnować wszystkiego sam.

Zdrojewska wreszcie na niego popatrzyła. Ściskała dłonie niczym w żarliwej modlitwie, a na jej twarzy malował się realny ból.

– Twoja? To ja zmusiłam ją do tego, żeby mi wszystko opowiedziała. To ja napisałam o tym głupi artykuł! – podniosła głos, a po chwili się zreflektowała. – To ja ją w to wciągnęłam. Jeśli coś jej się stało...

Nie dokończyła, a Kornel dokładnie wiedział, co miała na myśli. Odpowiedzialność za krzywdę drugiego człowieka była gorsza niż najbardziej wymyślne fizyczne tortury.

– To nie twoja wina – powiedział twardo. – Zresztą... Ewelina Majchrzak znała ryzyko wiążące się z wyjawieniem prawdy.

Zdrojewska prychnęła wściekle.

– Znała ryzyko?! Myślała, że „Miłosz" jest pieprzonym alfonsem, który od czasu do czasu bije swoje dziwki, by wyłudzić od nich więcej pieniędzy, ale na pewno nie spodziewała się, że ma do czynienia z psycholem i sadystą! Ten facet okalecza swoje ofiary, poniża, a później zabija. Nikt o zdrowych zmysłach nie podjąłby takiego ryzyka.

Kornel myślał gorączkowo nad jej słowami.

– Czy Ewelina powiedziała ci wtedy coś jeszcze? Coś, co można by połączyć z zabójcą?

Zdrojewska nieco się uspokoiła.

– Rozmawiałyśmy tylko o Oldze Wójcik. O tym jak się poznały, o tym, z kim pracowały i o „Miłoszu". Byłam pewna, że to on zabił tę dziewczynę.

Kornel pokiwał powoli głową.

– I nie mamy pewności, że tak nie jest – mruknął cicho.

– Myślałam, że...

– Zapomnij o tym – przerwał jej. – Znaleźliśmy się w punkcie wyjścia, ale teraz do naszych trzech zaginionych dołączyła czwarta. Zginęły cztery kobiety, ale mamy tylko jedno ciało – urwał. – Musimy przeanalizować wszystko od początku.

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now