Rozdział 35.

262 34 6
                                    

Kornel po raz pierwszy w życiu całkowicie zawierzył innym. W świetle odkrycia dokonanego przez Paulę i obietnicy złożonej Bielakowi, poświęcił cały dzień na rewizję zaginięć dwóch kobiet, które zajmowały się dokładnie tą samą gałęzią przemysłu rozrywkowego co Olga Wójcik.

Mieli do pomocy jedynie Gracjana, dlatego robota szła im jak po grudzie. Niemniej, o siedemnastej Kornel zdecydował, że obojgu należy się zasłużony odpoczynek i odesłał ich do domów, a sam został na komendzie i dalej przekopywał się przez sterty papierów. Biorąc pod uwagę objętość akt, ich rzeczywista wartość okazała się dołująca.

Kornel nie mógł się pogodzić z tym, że czytał przygotowane naprędce rutynowe raporty i sprawozdania zamiast szukać brutalnego zabójcy, który lada chwila miał zostać obwołany seryjnym mordercą. O wpół do szóstej zrobił sobie przerwę. Rozsiadł się na obrotowym fotelu, wyciągnął nogi do przodu i zapatrzył w granatowe niebo. Jak zwykle, nad Wrocławiem nie dostrzegał ani jednej gwiazdy, co akurat dziś traktował jako zły omen.

Nie miał pojęcia, ile czasu spędził bezmyślnie gapiąc się przed siebie. Obudził się z letargu dopiero wtedy, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

Kaśka wsunęła głowę do środka.

– Masz gościa – poinformowała go sucho.

Zmrużył oczy.

– Panna Zdrojewska. Już myślałem, że zmieniłaś zdanie – przywitał się.

Zdrojewska uniosła papierową torbę z logiem popularnego fast foodu.

– Była kolejka – odparła usprawiedliwiającym tonem.

Kaśka przyjrzała jej się nieufnie.

– Dzięki – rzucił Kornel w kierunku recepcjonistki i wskazał proste krzesło dziennikarce.

Dziewczyna zdjęła plecak i opadła na siedzisko. Kaśka wycofała się na korytarz z nietęgą miną i zatrzasnęła za sobą drzwi.

– Kurczak czy wołowina? – zapytała rzeczowo dziewczyna.

Kornel zmarszczył brwi.

– Nie żywię się takimi rzeczami – mruknął przyglądając się z dezaprobatą pękatym kanapkom.

– W takim razie kurczak – odpowiedziała sobie sama. – Jak zmienisz zdanie to daj znać.

Odpakowała kartonik z burgerem i jego gabinet momentalnie wypełnił się zapachem smażonego mięsa. Złapała pulchną bułkę oburącz i wpakowała ją do ust. Ugryzła kawałek i wydała z siebie dźwięk kulinarnej ekstazy. Sos popłynął jej aż do nadgarstka, ale bałagan zupełnie jej nie przeszkadzał.

Kornel wytrzymał trzydzieści sekund po czym złapał za swoją porcję. Żałował, że nie zdecydował się wcześniej.

– Frytkę?

Zdrojewska podsunęła mu smażone ziemniaczane słupki. Zamoczył jedną w keczupie i wrzucił do ust. Musiał przyznać, że burger smakował obłędnie.

– Zawsze żywisz się takim śmieciowym żarciem? – zagadnął, gdy oboje dotarli do ostatniego kęsa.

– Wypraszam sobie – odrzekła z pełnymi ustami. – To jest klasa premium!

– Sprzedajesz je? – zakpił.

Pokręciła głową i przełknęła gigantyczną porcję.

– Nie mam czasu gotować, więc kiedy mogę zjeść coś ciepłego co nie jest tostem, uznaję to za dobrze wydane pieniądze.

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz