Rozdział 15.

294 37 2
                                    

Tym razem prowadzenie odprawy spadło na Kornela. Był nieoficjalnym liderem grupy i zamierzał się skrupulatnie wywiązać ze wszystkich obowiązków związanych z tym faktem. Dlatego zamiast owijać w bawełnę i prawić banały, przedstawił możliwie krótko i konkretnie wszystko, co do tej pory udało im się ustalić w śledztwie.

Nie było tego zbyt wiele.

Miliccy policjanci przekazali im wszystko poprzedniego dnia, a przesłuchania przyjaciół i członków rodziny nie przyniosły im nic oprócz przygnębiającego poczucia porażki i żalu. Kornel łudził się, że rozmowa ze znajomymi ze studiów przyniesie jakiś efekt, ale nadal nie udało im się znaleźć żadnych bliskich kolegów ofiary. Większość studentów z jej grupy po prostu uczestniczyła w tych samych zajęciach i znała ją z widzenia.

– Nie mamy pojęcia kim może być zabójca, ani jaki jest jego związek z ofiarą – zaczął, skupiając się w pełni na tym, co miał do powiedzenia. – Biorąc pod uwagę fakt, że zadał sobie tyle trudu, by wywieźć swoją ofiarę na środek lasu, musiał skrupulatnie przygotować zarówno porwanie, jak i zabójstwo. Mamy za mało danych, by stworzyć jednoznaczny profil i określić motyw. W takim razie musimy zrobić co w naszej mocy, by dowiedzieć się wszystkiego o ofierze.

Siedmiu funkcjonariuszy wojewódzkiej plus dwie osoby na telekonferencji popatrzyły na niego w napięciu. Gracjan zgodził się z nim energicznym kiwaniem głowy. Kornel się nie uśmiechnął.

– Oto nasz plan na dziś.

Wyświetlił przygotowany w staroświeckim programie do prezentacji slajd i wytłumaczył wszystkim zakres czynności.

– Musimy się dowiedzieć wszystkiego. Gdzie wychodziła, z kim wychodziła, co studiowała, z kim studiowała, o której wstawała i jakim szamponem myła włosy. Myślę, że możemy wykluczyć, że zabójca pochodził z jej najbliższego towarzystwa, dlatego musimy zwracać uwagę na wszystkie szczegóły.

Zgromadzeni zgodzili się z nim w milczeniu.

– Pani prokurator? – zwrócił się do Rudnickiej.

Doktor Aleksandra Rudnicka zakasłała elegancko.

– Z mojej strony nie mam nic do dodania. W tym momencie przekazuję całe śledztwo w wasze ręce, komisarzu. Jestem pewna, że podinspektor Kozieł udostępni panu wszystkie niezbędne zasoby, w celu przyspieszenia postępowania i ujęcia sprawcy.

Kozieł skinął głową.

– Oddelegowałem dzisiaj dwóch policjantów, którzy przesłuchają mieszkańców wsi graniczących z lasem, w którym znaleziono ofiarę. Jeśli zabójca przyjechał samochodem tą samą drogą co wy, istnieje duża szansa, że ktoś go widział.

Kornel podziękował mu za wsparcie.

– Doktorze Rybosz?

Szef techników wzdrygnął się jak rażony prądem. Biorąc pod uwagę fakt, że zwykły dialog sprawiał mu ogromny dyskomfort, Kornel nie wyobrażał sobie, co mężczyzna czuł podczas publicznych wystąpień.

Rybosz podniósł się powoli i chrząknął niczym zdychający prosiak.

– Dwa metry od miejsca, w którym znaleziono ciało, zobaczyłem tropy zwierzęcia.

Jak zwykle prosto, zwięźle i na temat.

Kornel zachęcił go gestem do dalszego mówienia, mimo tego, że wolałby zapomnieć o tym, że ofiara stała się kolacją miejscowej watahy.

– Część należy do wilków, część do lisów, a część do jeleniowatych. Ale jeden z nich zwrócił moją uwagę, bo nie pasował do żadnego z wyżej wymienionych – Rybosz popatrzył Kornelowi prosto w oczy. – Zapytałem kółko łowieckie z Milicza. Twierdzą, że nigdy czegoś takiego nie widzieli.

Kornel zaczynał się niecierpliwić. Podobnie jak Bielak. Jego nalana twarz zrobiła się czerwona.

– Czy znaleźliście jakieś powiązanie ze sprawą, doktorze? – zapytał naczelnik tonem średniowiecznego dostojnika i Kornel nie mógł pozbyć się wrażenia, że odstawiał tę szopkę tylko ze względu na obecność Rudnickiej.

– Jeszcze nie, naczelniku – odparł Rybosz. – Ale uznałem, że w tej sprawie każdy ślad może być istotny.

– Mam nadzieję, że miłośnikom przyrody szybko uda się ustalić właściciela odcisków – powiedział ugodowo Kornel.

Sądził, że to ślepa uliczka, ale zamierzał bronić Rybosza do ostatniej kropli krwi.

– Mamy coś jeszcze? – zwrócił się do pozostałych.

Pokręcili ponuro głowami.

– A więc do roboty – oznajmił. – Mamy psychola do złapania.

Rudnicka i Kozieł pożegnali się krótko, Bielak wymamrotał pod nosem parę przekleństw, a jego zespół zebrał się przy drzwiach. Cała reszta wróciła do swoich zajęć.

– Gdzie Paula? – zapytał Gracjana.

W tłumie funkcjonariuszy nawet nie zauważył, że nie uczestniczyła w odprawie.

– Rozchorowała się, bidula.

Kornel wzruszył ramionami.

– A więc idziemy przeszukać mieszkanie ofiary we trójkę. 


_________

Mam nadzieję, że rozdział Ci się podobał. Jeśli uważasz, że historia jest warta polecenia - zagłosuj! Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.

Daj znać, co o tym myślisz!

Uściski, NW 

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now