Rozdział 54.

268 32 4
                                    

Mimo przekonania, że Dagmara Ptaszewska delektowała się właśnie wolnym niedzielnym wieczorem, Maja wybrała jej numer przynajmniej dziesięć razy. Siedziała przy zagraconym biurku i popijała herbatę raz po raz próbując nawiązać kontakt z organizatorką eventów.

Zdążyła się dowiedzieć, że kobieta miała czterdzieści trzy lata, była bezdzietna i niezamężna, a w dodatku błyskawicznie rozwijała działalność i wskoczyła na pierwszą pozycję wśród wrocławskich realizatorów otrzymując coraz to większe zlecenia.

Maja miała nadzieję, że kobieta zgodzi się z nią porozmawiać i udostępni jej listę osób zaproszonych na doroczne obchody święta patrona wszystkich myśliwych. Zastanawiała się, czy to właśnie obecnością atrakcyjnych „hostess" Dagmara Ptaszewska zdobywała najwięcej zadowolonych z jej usług klientów.

– Ptaszewska Events, słucham – dobiegł niewyraźny głos ze starego aparatu i Maja podskoczyła w miejscu.

Przyłożyła telefon do ucha. W tle słyszała głośną muzykę i gwar rozmów.

– Dzień dobry, nazywam się Maja Zdrojewska.

– W czym mogę pomóc?

– Ja... eee... – straciła wątek. – Chciałam zapytać, czy to pani organizowała event z okazji dnia świętego Huberta dla związku łowieckiego we Wrocławiu.

– Tak, to ja – odparła kobieta zwięźle.

– Czy byłaby pani tak uprzejma i przesłała mi listę gości? – zapytała Maja prosto z mostu.

– Przepraszam, ale to niemożliwe – odparła kobieta bez wahania.

Maja zagryzła wargę.

– To bardzo ważne. Kwestia życia i śmierci.

– Przykro mi, ale nie mogę udzielać takich informacji. Ochrona danych osobowych. I zdrowy rozsądek – dodała Ptaszewska.

Maja czuła, że traci jedyną możliwość wglądu w ściśle tajne dane.

– Musi mnie pani zrozumieć! – krzyknęła z rozpaczą.

Alkohol wzmocnił dramatyczny efekt. Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza.

– Ja... ja... tamtego wieczoru... poznałam mężczyznę. Jestem w ciąży – wypaliła. – Proszę. Błagam. Jak kobieta kobietę.

Ptaszewska się zawahała, a Maja przeklinała w myślach swoją głupotę.

– Czyli uczestniczyła pani w tym wydarzeniu? – zapytała powoli.

– Tak. Przyszłam z ojcem. Sędzią Zdrojewskim – podkreśliła.

– No tak, no tak, przecież pani wspominała.

– Pomoże mi pani? – zadała ostateczny cios siląc się na fatalistyczny ton.

Ptaszewska westchnęła głośno.

– Niech będzie. Aktualnie jestem na koncercie w centrum, bez dostępu do komputera, ale podam pani numer mojej asystentki, która podeśle pani listę nazwisk.

– Dziękuję, będę dozgonnie wdzięczna!

– Ale proszę, żeby to zostało między nami. Robię to tylko ze względu na pani sytuację i głęboki szacunek, jakim darzę pani rodziców.

– Zdaję sobie z tego sprawę.

– Musi mi pani obiecać, że ta lista nie wpadnie w niepowołane ręce i usunie pani całą korespondencję jak tylko znajdzie pani... eee... to czego szuka.

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz