Rozdział 36

247 30 2
                                    

Słowa policjanta tłukły jej się o czaszkę przez cały wieczór, dlatego długo leżała w ciemności wsłuchując się w każdy dźwięk wydawany przez budynek. Tu odbijał się pogłos telewizora, tam coś trzasnęło w rurach, gdzie indziej zaszczekał pies.

Maja zostawiła drzwi do swojej sypialni otwarte, więc gdy tylko ktoś przechodził korytarzem na klatce schodowej, miała wrażenie, że kroki zbliżają się do jej mieszkania. Czuła ulgę dopiero wtedy, gdy rozlegał się huk zamykanych drzwi u któregoś z sąsiadów.

Mimo kiepskiej nocy, wstała punktualnie o szóstej, wzięła gorący prysznic, ułożyła włosy i ubrała się w najlepsze ciuchy. Prószył śnieg, więc założyła czapkę, szalik i rękawiczki, po czym wyruszyła na tramwaj zdecydowanie wcześniej, niż to było konieczne. Nie zamierzała się spóźnić ani pozwolić, by pogoda pokrzyżowała jej plany.

Stawiła się na komendzie dokładnie o siódmej dwadzieścia siedem.

– Przyszłam do komisarza Kuczyńskiego – oznajmiła wesoło w recepcji.

– Tak, pamiętam – warknęła sekretarka, którą widziała już poprzedniego wieczoru.

Widocznie dziewczyna nie przepadała za dyżurami w soboty.

– Dalej trafię – stwierdziła Maja w połowie drogi, co recepcjonistka skwitowała niewyraźnym burknięciem.

Przemierzyła długi korytarz i zapukała do drzwi gabinetu komisarza. Na jego biurku leżało pełno papierów, a w koszu na śmieci wciąż rezydowały resztki wczorajszej kolacji. Wystarczyło jedno spojrzenie na twarz policjanta by stwierdzić, że w przeciwieństwie do niej nie miał zbyt wiele czasu na poranną toaletę.

– Ciężka noc? – zagadnęła uśmiechając się złośliwie.

Gdyby nie gruba warstwa korektora pod oczami zapewne wyglądałaby podobnie.

– Mogło być gorzej – podsumował Kuczyński. – Rozgość się.

Wskazał jej miejsce na twardym krześle i skrawek wolnego miejsca na biurku.

– Co to za dokumenty?

– Nie zamierzam odpowiedzieć na żadne z twoich pytań, dopóki nie oddasz mi swojej małej zabawki.

Rozważyła, czy nie grać głupiej, ale ostatecznie położyła plecak na krześle i wyjęła z niego dyktafon.

– Jest wyłączony, for the record.

– Nie jestem głupi, for the record.

Wyrwał jej urządzenie z ręki, usunął baterie i schował je w szufladzie za swoimi plecami.

– Więc teraz możemy normalnie porozmawiać? – zagadnęła.

– Za pięć minut idę na odprawę, która potrwa czterdzieści pięć minut. Za godzinę lub dwie przywiozą świadka. Jeśli masz mi coś do powiedzenia, zamieniam się w słuch.

Kuczyński uśmiechnął się z wyrazem uprzejmego zainteresowania na twarzy.

– Zaraz, zaraz... Jak to za godzinę lub dwie? Powiedziałeś żebym przyszła o siódmej trzydzieści – przypomniała mu.

– Och, czyli nie pytałaś wtedy, o której normalnie zaczynam pracę?

Maja zacisnęła zęby, ale nie dała po sobie poznać złości. Domyślała się, że komisarz znalazł sposób, żeby odegrać się na niej za podsłuch i delikatny szantaż.

– Okej. Poczekam.

– Świetnie – mruknął policjant.

Maja przyjrzała mu się niepewnie.

– A teraz chodź, coś ci pokażę – machnął do niej ręką i wyszedł z gabinetu.

Gdy stanęła obok niego na korytarzu, zatrzasnął drzwi i włożył do zamka klucz. Za późno zrozumiała co się właściwie stało.

– Tam jest mój komputer! – zaprotestowała.

Kuczyński wyszczerzył zęby i pochylił się tak, że wyraźnie poczuła zapach jego perfum.

– Sądziłaś, że zostawię w swoim gabinecie włamywaczkę z aparatem i komputerem?

Skrzywiła się słysząc te słowa.

– Widocznie cię nie doceniałam, komisarzu – wycedziła z naciskiem na jego stopień.

Kuczyński wsunął klucz do tylnej kieszeni.

– Do zobaczenia za dwie godziny.

Zaczął się oddalać.

– Co ja mam niby ze sobą zrobić? – zawołała za nim z rozpaczą.

– To co wszyscy – odrzekł przez ramię. – Czekać.

Wskazał na rząd niebieskich krzeseł ciągnący się wzdłuż ściany i zniknął. Maja wzięła do ręki zastępczy telefon i jęknęła z irytacją. Używając tego przedwojennego sprzętu mogła co najwyżej sprawdzić pogodę. Usiadła na jednym z niewygodnych krzeseł i zastanowiła się, jaka kara groziła śmiałkom, którzy włamali się do któregoś z pomieszczeń w gmachu wrocławskiej komendy. Ostatecznie zdecydowała, że Kuczyński nie jest wart strzępienia sobie nerwów, oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy.

Drzemała jakiś kwadrans, po czym zajęła się rozmyślaniem na temat wszystkiego, co poszło w jej życiu nie tak. Na szczęście komisarz, wbrew temu co mówił, zjawił się z powrotem po pół godziny, więc dotarła dopiero do podstawówki, a wtedy mierzyła się ze zdecydowanie błahszymi problemami niż obecnie.

– Do środka – rzucił w jej stronę Kuczyński i otworzył drzwi.

Podążyła za nim bez słowa. Komisarz przysiadł na biurku i popatrzył na nią poważnie.

– Posłuchaj, Zdrojewska – zaczął oficjalnie. – Zabieram cię na to przesłuchanie nie dlatego, że ci to obiecałem, ani dlatego, że wierzę w twoje tanie pogróżki – zrobił pauzę. – Chcę, żebyś tam poszła, bo jako pierwsza zauważyłaś, że ten typ coś ukrywa. Zdobędziesz absolutnie ekskluzywny dostęp do śledztwa. Dlatego musisz przysiąc, że cokolwiek tam zobaczysz, nigdy nikomu o tym nie powiesz, ani o tym nie napiszesz. Rozumiesz?

Pokiwała pospiesznie głową.

– Idziemy – zakomenderował.

– Jak to, już? – zdziwiła się Maja.

Kuczyński zmierzył ją spojrzeniem od stóp do głów.

– To przesłuchanie w sprawie zabójstwa, Zdrojewska, nie ma czasu do stracenia.

Komisarz wytoczył się na zewnątrz, a Maja potruchtała za nim, czując jak pod pachami wykwitają jej mokre plamy. 


_________

Mam nadzieję, że rozdział Ci się podobał. Jeśli uważasz, że historia jest warta polecenia - zagłosuj! Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.

Daj znać, co o tym myślisz!

Uściski, NW

POLOWANIE  - kryminał (+18) [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now