015. Gdziekolwiek, byle w górę.

Start from the beginning
                                    

2

1

Obróciłam głowę, mierząc się oko w oko z jego... kroczem.

Kurwa.

- Kogo my tu mamy? - Usłyszałam ten delikatny, lekko zachrypnięty głos.

Pieprzyć moje życie.

Uniosłam lekko głowę do góry, by ujrzeć jego pełne pożądania oczy.

- I już w dobrej pozycji – słysząc to, Patricia zaśmiała się ironicznie.

- Spierdalaj – warknęłam, wstając. Ludzie tańczyli tak żywiołowo, że prawie mnie zabili w drodze do drzwi.

Na moje nieszczęście Austin poszedł za mną.

Moje pieprzone życie mnie nienawidzi, bo po prostu... potknęłam się na progu, lądując na tyłku.

- Wstawaj – szatyn, którego tak bardzo nie chciałam tego wieczora oglądać, nachylał się nade mną, podając mi rękę. Z grymasem przyjęłam ten miły gest.

- Nie uciekaj – poprosił, gdy tuż po wstaniu obróciłam się do niego plecami z zamiarem odejścia.

- Nie chcę tu być. - Szepnęłam do siebie, jednak on usłyszał. Natychmiast chwycił mój nadgarstek. Zadrżałam. Nie czułam się z nim bezpiecznie, a na samą myśl nocy, z którą z nim spędziłam zebrało mnie na wymioty.

- Tym razem nie będę się przystawiał, obiecuje – odezwał się stanowczo. Nie wiedziałam czy mogę mu ufać w stu procentach, ale i tak nie miałam jak wrócić do domu.

- Chociaż się ze mną czegoś napij, w końcu jestem gospodarzem – nerwowym śmiechem chciał ewidentnie poprawić napiętą atmosferę między nami.

Alkohol? Jemu się przecież nie odmawia.

Energicznie przytaknęłam głową, wiedząc, że popełniam kolejny błąd tej nocy.

Ah, pieprzyć to.

Justin's POV:

- Czyli zgadasz się? - Spytałem już chyba po raz piąty w ciągu pięciu minut. James zgromił mnie wzrokiem.

- Nie denerwuj mnie, bo zmienię zdanie – warknął, siadając znowu na schodku.

- Stary, co te kobiety z nami robią – zaśmiałem się, czując, że przesiedzimy tak wspólnie całą noc.

- Taa – mruknął. Widocznie nie był skory do rozmowy, więc i ja nie chciałem się narzucać. Ruszyłem w poprzek trawnika, rozglądając się dookoła. W ciemności trudno było cokolwiek dojrzeć, ale miałem nadzieję, że jakimś cudem Megan zdradzi swoje położenie. Wiedziałem, że musi być gdzieś blisko.

Zagryzłem dolną wargę, w skupieniu wpatrując się w krajobraz.

Kate's POV:

- Nie sądzisz, że to przeznaczenie? Znowu tu przyszłaś i po raz kolejny się spotykamy – powoli sączyłam piwo. Prawie zachłysnęłam się, słysząc jego słowa.

- Już ktoś mi to kiedyś powiedział i nie przyniosło mi to szczęścia. Przestałam wierzyć w przeznaczenie, a teraz jestem pewna, że to przypadek – zaakcentowałam ostatnie słowo, negując jego zamiary. Znowu chciał mi się dobrać do majtek, ale tym razem nie mogło mu się to udać.

Zakręciło mi się w głowie, przez co złapałam się za głowę.

- Wszystko okej? - Spytał, łapiąc mnie za podbródek. Przeszły mnie ciarki. Spojrzałam w jego zielone oczy. Musi przestać, bo ulegnę. Nie, nie mogę. Kocham Justina.

You part of me.Where stories live. Discover now