Rozdział 60

14.6K 495 24
                                    

- Jak spałyście? - kiedy weszłyśmy z Mią do kuchni, przywitał nas głos Mikaila.

I nie tylko głos, a stół suto zastawiony. Przygotowane były omlety, sałatki a nawet płatki, mleko i masło orzechowe. Nie zapomniał o Mii. Nad stołem unosiła się para z kaw i herbaty, którą również przygotował specjalnie dla niej.
Mia nagle się ożywiła i od razu tam podbiegła, wertując oczami słodkości.

- Nie trzeba było. Ale dziękujemy. - pokusiłam się na lekki uśmiech i podeszłam do stołu.

- Nie mogłem rano spać, więc pomyślałem, że coś przygotuję.

Umiał robić sobie jedzenie a potrzebował do tego kucharki. Dziwiło mnie to, jak bogaci ludzie roztrwaniają pieniądze.

- Z jakiegoś konkretnego powodu? - zapytałam zainteresowana.

- Mogę mamo? - Mia chwyciła do rąk słoik z kremem orzechowym i zrobiła maślane oczy.

- Możesz.

- Dużo myślałem, ale pomówimy o tym później. Póki co smacznego.

Siedzieliśmy przy stole dobrą godzinę. Mia mocno się popisywała, ale widziałam na jej twarzy radość. Mikail ciągle ją rozśmieszał, chociaż nie spodziewałam się, że będzie potrafił znaleźć z nią kontakt. Cieszyło mnie to, chociaż bardziej martwił mnie fakt, że ten ślub miał być tylko chwilowy, a Mia za bardzo przyzwyczajała się do Mikaila.

- Ugotuję obiad. - postanowiłam, gdy zaczęłam zmywać naczynia po śniadaniu.

- Za późno. Zadzwoniłem i zamówiłem obiad. Dzięki temu porobimy coś w trójkę. - spojrzał na mnie intensywnie, co od razu wyczuło moje ciało. Uciekłam wzrokiem, speszona.

- A co porobimy? - zapytała Mia, siadając Mikailowi na kolana.

W ogóle się nie wstydziła i była aż za bardzo otwarta. Kiedy ja byłam dzieckiem, prawie nie odzywałam się do ledwie poznanych osób. Z pewnością tego nie miała po mnie.

- A co byś chciała? - Mikail patrzył na nią czule, jakby był jej ojcem.

Na chwilę się zawiesiłam, oglądając ich razem, ale na szczęście tego nie zauważył.

- Pobawić się lalkami. - chwyciłam się za głowę.

- Raczej Mikail nie będzie chciał...

- A właśnie, że bardzo chętnie. - przerwał, jak to na niego przystało.

- Nie wiesz, co robisz. - powiedziałam cicho, ale tak, by dobrze słyszał.

* * *
Podczas zabawy pękałam ze śmiechu, kiedy Mikail udawał głos kobiecy, bawiąc się Livią, którą Mia dostała od Carli. Później oglądaliśmy bajki, zjedliśmy obiad, a koło 16, Mia zasnęła wtulona w Mikaila.

- Zaniosę ją do pokoju. - szepnął.

Chwilę minęło, zanim wrócił. Dziwnie się czułam, kiedy Mikail zajmował się moją córką. Nie było widać po nim niezadowolenia, ale jednak miałam wrażenie, że to za dużo.

- Wykończyłeś ją. - zaczęłam się śmiać, kiedy usiadł obok mnie.

- Uff... Chyba ona mnie. Zaraz ja tu padnę. - uśmiechał się i zamknął na moment oczy.

Spojrzałam na jego usta, których smak pamiętałam, jakbym całowała go minutę temu. Był tak bardzo przystojny, że wstrzymałam oddech z emocji. Byłam ciekawa o czym myśli i żałowałam, że chociaż na kilka chwil nie mogę czytać w ludzkich umysłach.

- Nie mogłem spać rano, bo mi się śniłaś. - zaczął temat, jakby go przez cały dzień to męczyło. Nadal miał zamknięte oczy.

- Zrobiłam coś złego? - zapytałam zaciekawiona.

Otwarł oczy i spojrzał na mnie. Milczał parę sekund.

- Nie był to przyjemny sen. Byliśmy po ślubie i... I Filibert cię zabił.

Nie wiedziałam, jak się zachować. Z jednej strony to był tylko sen, więc powinnam się roześmiać, z drugiej strony... Nie mógł zasnąć, więc się tym przejął.

- To tylko sen, Mikail. Pewnie myślisz, że jak weźmiemy ślub to nie zgodzę się później na rozwód. - nie wiem skąd wypłynęły ze mnie te słowa, ale mina Mikaila tylko potwierdziła, że powinnam siedzieć cicho.

- A zgodzisz się? - zapytał, ale w jego głosie wyczułam złość.

- Taką mamy umowę. - nasza rozmowa zeszła na zły tor i jak zwykle byłam temu winna.

- A jeśli Filibert postanowi coś zrobić, kiedy dowie się, że bierzemy rozwód?

Tak daleko jeszcze nie wybiegałam. Jednak żyłam w przekonaniu, że odczepi się, kiedy dowie się, że wzięliśmy ślub.

- Nie wiem, co wtedy. Nie mam pojęcia, czy dobrze robimy. I nie mam pojęcia, jak inaczej zatrzymać tego drania, nie wykorzystując ciebie... - wyrzuciłam z siebie to, co najmocniej mnie uwierało w środku. - A wierz mi lub nie, ale nie chcę niszczyć ci życia. Już wystarczająco w nim namieszałam.

Mikail słuchał i obserwował mnie, nie wiedząc, co odpowiedzieć, lub składał odpowiedź w myślach, katując mnie ciszą.

- Pójdę zobaczyć, czy nadal śpi. - wstałam i zaczęłam iść w kierunku schodów, kiedy poczułam dłoń Mikaila na swoim barku.

- Obiecałem, że nie pozwolę, by was skrzywdził. I weźmiemy ten ślub, choćbyś w ostatniej chwili się rozmyśliła. - przyciągnął mnie do siebie i przytulił.

Poczułam, jak spływają mi łzy. Te emocje były zbyt głębokie, by powstrzymać płacz. Czułam się podle, że go wykorzystuję i nie umiałam sobie z tym poradzić, chociaż wcześniej byłam przekonana, że to dobry pomysł. Teraz było mi go po prostu szkoda, że poświęca swoje życie, by ratować jakąś kucharkę i jej dziecko. W dodatku kucharkę, która oszukała go tak bardzo...

- Źle mi z tym. - powiedziałam cicho.

- Niepotrzebnie. - zaczął zgarniać włosy z mojej twarzy, a po chwili i łzy.

- Nie umiem się nawet odwdzięczyć.

- Już to zrobiłaś, kiedy moja mama żyła.

Bolał mnie brzuch z nerwów. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, byleby nie patrzeć w jego smutne oczy.

- Nie zadręczaj się już. Wszystko jest ok. - ucałował mnie w czoło, co sprawiło, że jeszcze mocniej zaczęłam łkać. - Co powiesz Mii, jak cię zobaczy? Jeszcze pomyśli, że coś ci zrobiłem. Nie płacz już. - próbował mnie uspokoić.

- Nie potrafię. - rękawem otarłam oczy.

- A będzie ci lepiej, jeśli powiem, że nie czuje się wykorzystywany? - pokręciłam przecząco głową. - A że czuję się szczęśliwy?

- Czym, Mikail? Tym, że bierzesz ślub z kobietą, której nienawidzisz?

- A czy zachowuję się, jakby tak było? - znowu pokręciłam głową. - No właśnie. Oj Manuelo... Będę miał na pewno żonę z bardzo ciężkim charakterem. Chodźmy zobaczyć, czy śpi. Pasuje poinformować młodą damę o naszych planach.

Serce do usług (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz