Rozdział 16

19.3K 485 9
                                    

Kiedy przyszłam do pracy, w domu było pusto. Najwyraźniej pan Mikail zdążył już pójść do pracy. Na dzisiaj do przyrządzenia była caponata, czyli sycylijskie danie z pomidorami i bakłażanem. Osobiście nie lubiłam jeść bakłażana, ale i tak trzeba było spróbować danie, zanim podam je do zjedzenia. Mój szef był absolutnym smakoszem wszystkich kuchni świata, co udowodnił mi już nie raz, na szczęście często wracał do korzeni, dlatego w menu na tydzień przynajmniej jedno danie było włoskie. I dziękowałam tacie, że nauczył mnie gotować oraz zrodził we mnie miłość właśnie do tego, inaczej nie umiałabym przyrządzać połowy dań, które życzy sobie pan Mikail.
Tradycyjnie najpierw zabrałam się za sprzątanie. Na szczęście w domu był istny porządek, dlatego dość szybko udało mi się posprzątać i mogłam na spokojnie zająć się swoją ulubioną czynnością. U mojego szefa wszystko musiało leżeć na swoim miejscu. Nie było ani jednej rzeczy, która, w przeciągu dnia, zmieniłaby swoje położenie chociaż o centymetr. Z wyjątkiem naczyń, które użył. Te znajdowały się brudne w zmywarce.

Było już po pierwszej, kiedy otwarły się drzwi do kuchni, a za nimi ujrzałam nieokreśloną minę Rafaela.

- Witaj, lekkiej pracy. - odparłam z uśmiechem.

- Cześć. - usłyszałam głos pozbawiony jakichkolwiek emocji.

Przestałam robić i spojrzałam na niego pytająco. Rafael przez moment popatrzył mi w oczy, ale chwilę po tym uciekł spojrzeniem zupełnie gdzie indziej.

- Co się stało? - nie wytrzymałam.

- Wiesz... To trochę żałosne. Trzeba było od razu poinformować mnie, że masz rodzinę.

Zupełnie nie rozumiałam jego zachowania. Nawet jeśli faktycznie Lukas byłby moim mężem, dlaczego się wściekał? Był zaledwie kumplem z pracy.

- Och! To nie tak. - zaśmiałam się jednak.

- A jak? - tym razem jego groźne spojrzenie znalazło moje oczy. Przez moment myślałam, że byłby w stanie uderzyć kobietę. Miał w nich tyle złości.

- Lukas to mój brat.

- A Mia?

Przekręciłam oczami, a ręką podrapałam się po czubku głowy.

- To moja córka. Ale wychowuję ją samotnie.

Rafael stał i przytakiwał głową, jakby próbował to wszystko poskładać.

- Mam do ciebie prośbę. Liczę na to, że można ci ufać. - musiałam wyprostować jedną rzecz, która wcale nie była dla mnie wygodna.

- Słucham. - jego ton lekko złagodniał, jednak nadal nie był to ten Rafael, co wcześniej.

- Nie mów panu Mikailowi, że mam córkę. - tym razem zbliżyłam się do niego i chwyciłam go za ręce, unosząc wyżej. - Nie utrzymam posady, jeśli dowie się, że mam dziecko i nie jestem przez to dyspozycyjna. Lukas siedzi z Mią, kiedy muszę dłużej zostać. - wyrecytowałam prośbę, jak wiersz.

- Szef nie wie, że masz córkę!? - oburzył się Rafael. - Wybacz, ale musi o tym wiedzieć.

Popatrzyłam na niego maślanymi oczami, wierząc, że tym go przekonam.

- Błagam cię. Żyję w biedzie i potrzebuję pieniędzy, żeby utrzymać siebie i dziecko. Nie mam nawet alimentów.

Rafael przez chwilę milczał. Wciąż trzymaliśmy się za ręce, lecz tym razem to on chwycił moje.

- Nie obiecuję. Ale postaram się utrzymać to w tajemnicy.

- Bardzo ci dzię...

- Ale jeśli kiedyś się dowie... - przerwał moje podziękowanie. - To ja o niczym nie miałem pojęcia. Pan Mikail nienawidzi kłamstw i uwierz mi... Możesz mieć przerąbane, jeśli się w dowie, że go okłamywałaś.

Serce do usług (Zakończone)Where stories live. Discover now