Rozdział 3

22.5K 575 15
                                    

- Turecka potrawa, zupa z soczewicy. - przeczytałam na głos to, co udało mi się znaleźć w internecie.

Szybko przeczytałam przepis. Później drugi, trzeci i aż do szóstego razu, gdy prawie na pamięć nauczyłam się ją przygotowywać. Ale to była teoria, teraz trzeba było nabyć praktyki, a z tym było gorzej. Nie miałam pojęcia, jak to ma smakować. Znalazłam w kuchni wszystkie potrzebne składniki i zaczęłam swoją niewielką przygodę z Turcją.

- Pewnie następnym razem wymyśli coś greckiego, albo japońskiego. - znów mówiłam na głos z wielkim oburzeniem.

- Coś pani mówiła? - niech to! Ta cała Lorenza ma chyba podsłuch w kuchni.

- Ach! Często sobie nucę podczas przygotowywania posiłków. - zmusiłam się do uśmiechu, perfidnie kłamiąc. - A kto robi zakupy? - wierzyłam, że zmiana tematu rozluźni napiętą atmosferę, która między nami zapanowała.

- Zakupy robię ją, przed pracą wszystkie produkty będą już na swoim miejscu w kuchni. - przytaknęłam głową, jak małe dziecko.

- Mam prośbę... - wymknęło mi się i niestety musiałam zapytać o to, o czym wcześniej rozmyślałam.

Lorenza nic nie odpowiedziała, pomimo to uznałam, że mam prawo o coś zapytać, skoro jestem tu pierwszy dzień.

- Gdy zrobię potrawę, mogłaby ją pani spróbować?

- Nie umiesz gotować? - Lorenza niemal krzyknęła.

- Umiem, ale tak się składa, że tę potrawę robię w swoim życiu dopiero piąty raz. - skłamałam. - Chcę, by wyszła idealnie.

- Spróbuję. - i wyszła.

Mercimek çorbası zrobiłam bardzo szybko, ale przepis też nie należał do obszernych. Starałam się włożyć w to całe serce, lecz próbując zupy, nie wiedziałam, jaki ma uzyskać smak. Według moich upodobań, potrawa była smaczna i nawet nie pogardziłabym ugotować jej Lukasowi i Mii.
Poszłam szukać kobiety, aby zdegustowała, jak wcześniej to ustaliłyśmy, lecz nigdzie nie mogłam jej znaleźć.
Salon był jeszcze większy niż kuchnia, posiadał szare i granatowe kolory, miał ogromne sofy i potężny telewizor, o którym mogłam zaledwie pomarzyć. Po prawej stronie były płyty CD, winylowe, a nawet stare kasety magnetofonowe. A obok, facet posiadał wszystkie sprzęty potrzebne do uruchomienia poszczególnych dysków. Wyglądało to miejsce, jakby połączyły się dwa światy w jednym. Następnie weszłam do drzwi, które znajdowały się obok schodów prowadzących na piętro. Była to luksusowa łazienka w kolorach złota. Nie mogłam napatrzeć się na to, w jakich obfitościach potrafią żyć ludzie. I nawet przez moment złapałam się na wyobrażaniu sobie, jak kąpię Mię w jacuzzi. Na dole było jeszcze dwoje drzwi, w pierwszych znajdowała się pralnia, natomiast w drugich biblioteka. Było w niej więcej książek niż w księgarni. Postanowiłam wyjść na górę za Lorenzą. Na szczęście nagle pojawiła się na schodach.

- Pani Lorenzo, zupa gotowa. - kobieta znów niczego nie powiedziała, tylko ruszyła za mną.

Usiadła przy stoliku, przy którym zaczęło się dzisiejsze spotkanie,  ja w tym czasie nalałam zupy, posadziłam przed nią talerz, przyniosłam łyżkę i w koszyczku dwie kromki chleba.

- Smacznego. - i ruszyłam w stronę zlewu, by umyć naczynia, które użyłam.

Fakt, że kobieta zjadła do końca świadczyło o tym, że mi wyszło. Gdyby była niedobra skończyłoby się na jednej łyżce. Z niecierpliwością czekałam na jej opinię, w duchu prosząc, aby nią nie pogardziła.

- Może być. - i tyle, nic więcej. Zdążyła się jeszcze odwrócić, przed wyjściem z kuchni. - Klucze do domu są w skrzynce nad kwiatkiem. Masz wolne weekendy. Możesz iść do domu, jutro bądź przed 9.

Serce do usług (Zakończone)Where stories live. Discover now