Rozdział 9

20.6K 571 19
                                    

Późnym wieczorem przyszedł Lukas. Zdziwiłam się na jego widok, ale jak na siostrę przystało, wpuściłam go do środka i ugościłam ciepłą herbatą i ciastem.

- Szukałem pracy.

Spojrzałam na niego niepewnie, oczekując na dalszy rozwój słów. Już samo to wprawiło mnie w osłupienie. Najwyraźniej po raz pierwszy podziałały moje słowa.

- I nigdzie nie potrzebują.

- A jakbym zapytała Mikaila?

Tym razem on zatrzymał wzrok na mnie, czekając aż ja rozwinę wypowiedź. Zupełnie nie pomyślałam o tym, że nie jest poinformowany o moim powrocie do Alvareza.

- Dzisiaj byłam u niego, bo przez tydzień dobijał się, jak głupi. Chciał, żebym wróciła, przepraszał, i takie tam... - skróciłam szybko.

- Poważnie? - wyglądał na zszokowanego.

- Tak... Wiesz, że muszę pracować.

Przytakiwał głową, jakby czuł się winny za wszystko, co spotkało mnie w życiu.

- Też chcę cię przeprosić. - ujął moje dłonie, miał je nad wyraz ciepłe.

- Ja ciebie też. Za mamę... To nie twoja...

- Wiem, Manuelo. - przerwał bezszelestnie. - Rozumiem, że masz prawo się wkurzać. Życie nigdy nie było dla ciebie lekkie, a do tego jeszcze ja.

- Oj Lukas... - tylko tyle wydusiłam, ponieważ wyrzuty sumienia napotkały moje wnętrze.

Było mi go żal, że tak bardzo się pogubił. Jednak byłam jego starszą siostrą i poczuwałam się poniekąd do odpowiedzialności.

- Znajdę pracę, ale przyszedłem tu jeszcze z jednego powodu. - uciął płochliwie. Wziął dwa głębsze wdechy. - Mógłbym się do ciebie wprowadzić?

O Boże! Co prawda był moim bratem i, poza Mią, jedyną moją rodziną, ale utrzymując siebie i córkę było mi ciężko, a co dopiero faceta... Lecz jak mogłam mu odmówić? Co miałam powiedzieć? Może byłam nieco egoistyczna, ale najlepszym powodem, który przemawiał za tym, żeby tu został, było opiekowanie się Mią, podczas mojej nieobecności.

- Nie ma problemu. - miło stwierdziłam, ale miałam ochotę przedstawić mu miliony zasad, jakie zaczęły kłębić się w głowie.

- Oczywiście, jak tylko znajdę pracę, będę się dokładał. - no nie inaczej, pomyślałam.

- Jeden warunek. - potraktowałam go surowym spojrzeniem. - Będziesz się dokładał, jeśli kasa nie będzie pochodziła od bogatych dziwek.

Lukas zaczął się śmiać.

- Myślałem, że ten temat mamy zamknięty.

* * *

Przyszłam do pracy, lekko spóźniona. Na szczęście dom był pusty. Jak zwykle najpierw zajęłam się sprzątaniem, a później gotowaniem. Spojrzałam na lodówkę, aby zobaczyć, jakie danie na dzisiaj wymyślił sobie szef.

- Fettuccina. Serio? - zaczęłam się śmiać na głos, lecz zaraz się skarciłam i powoli zaczęłam przygotowywać danie.

Po 14 do kuchni wszedł Rafael.

- Wróciłaś? - popatrzył na mnie pytająco. Aż niosło go, aby poznać przyczynę. Wypisane miał to na czole.

- Zdziwienie?

- Yyy... Chyba masz zachowania autodestrukcyjne. - Rafael podrapał się po głowie, a po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać, jak wariaci, zważywszy na to, że sam wracał do Mikaila kilka razy.

Serce do usług (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz