Rozdział 69

13.5K 458 47
                                    

Mikail wystartował, jak oszalały. Pobiegłam za nim. Na szczęście ubiegliśmy go, by nie zbliżył się za bardzo do uroczystości i aby konfrontacja nie odbyła się w samym centrum wesela.

- Co tu robisz!? - krzyknął, ale muzyka lekko przygłuszyła jego ton.

- Przyszedłem po córkę! - poczułam ucisk w klatce piersiowej.

- Nie dostaniesz jej, choćbyś nie wiem, jak błagał! - Mikail popchnął Filiberta.

Ja jedynie zdążyłam Carli pokazać ruchem głowy, by zabrała Mię do środka.

- Myślicie, że taka zagrywka wam się uda? - chwycił Mikaila za koszulę, ale on od razu zareagował i wypchnął jego łapska.

- Uciekłeś z paki? - widziałam, jak Mikailowi pulsują skronie ze złości.

- Jak się ma kasę, to można wszystko. Już tyle razy mówiłem to mojej słodkiej Manueli.

Tym razem spojrzał na mnie, a w moich oczach pojawiły się łzy. Bałam się go, chociaż obecność Mikaila dodawała mi otuchy. Wiedziałam, że za nic nie pozwoli, by się nam coś stało.

- Wynoś się stąd! - podeszłam bliżej, mając nadzieję, że to pomoże pokazać moją wyższość nad nim i przede wszystkim brak strachu.

- Zabiorę Mię i już wam nie przeszkadzam.

Dopiero teraz zauważyłam, że muzyka przestała grać, a wszyscy goście zwróceni byli w naszą stronę, przerażeni całą sytuacją.
Filibert zaczął iść w stronę domu, musiał zauważyć, że ucieka z Carlą do środka. Mikail od razu rzucił się na niego odpychając, jak najdalej mógł.

- Najpierw musiałbyś zajebać mnie, żeby odebrać mi żonę i córeczkę!

Nastała cisza. Wszyscy zamilkli, nawet Filibert. W tle rozległ się odgłos syren policyjnych i poczułam ulgę. Z pewnością Carla zadzwoniła po nich. Nikt inny nawet nie wiedział, że istnieje ojciec mojej córki i niedawno jeszcze był w więzieniu.

Usadzili go do radiowozu. Drugi policjant podszedł do nas i dopiero teraz zauważył, co się dzieje.

- Szczęścia na nowej drodze życia.

- Dziękujemy. Jakim prawem ten sukinsyn wyszedł z więzienia? - zapytał policjanta, jeszcze poddenerwowany.

- Ktoś wpłacił kaucję.

- Kto? - tym razem wybuchnął, a w jego głosie można było wyczuć gniew.

- To tajne informacje. Na miesiąc dostaniecie ochronę, w razie, gdyby sytuacja się powtórzyła.

- Nie pójdzie siedzieć? - zapytałam zdziwiona.

- Nie zrobił wykroczenia poza faktem, że przyszedł nieproszony na ślub. - policjant mówił, jakby był przekupiony przez tego drania.

- Nie chcemy od was niczego. Do widzenia. - Mikail złapał mnie za rękę i weszliśmy do domu.

Po całym zajściu wesele się skończyło. Znajomi Mikaila pocieszali nas i oferowali pomoc, aż w końcu zostawili nas samych. W tym czasie Mikail ulotnił się do swojego biura, by zwołać ochronę. A ja w tym czasie siedziałam z Carlą i przytulałam do serca swoją córeczkę.

Po godzinie Mia zasnęła na moich ramionach, Carla wyszła a Mikail przytulił nas, ale czułam, że jeszcze się nie uspokoił.

- Chodź, położymy ją do łóżka. - szepnęłam, aby jej nie zbudzić.

Pierwszy raz miałam iść spać z Mikailem do jego sypialni. Jednak nie czułam skrępowania. To, co się wydarzyło, zaprzątało mi głowę za bardzo, żeby myśleć o czym innym.

Wtuliłam się do niego, jak niekiedy Mia do mnie. Chłonęłam jego zapach i gładząc włosy, próbowałam uspokoić.

- Przysięgam, że ci jej nie odbierze. - powiedział do mnie.

- Wiem, Mikailu. Wiem, że na to byś nie pozwolił.

Pocałowaliśmy się i po chwili zasnęliśmy, łącząc nasze ciała przytulaniem.

Po północy obudziła nas Mia i weszła do środka łóżka. Przez pół godziny bawiliśmy się w słowne gry, aby zasnęła szybciej. Najpiękniejszy widok jednak spotkał mnie nad ranem. Spojrzałam na swoją prawą stronę i ujrzałam śpiącego Mikaila, przytulającego Mię. A ona słodko chrapała, trzymając rękę na jego ramieniu. Uśmiechnęłam się i cicho wyszłam, aby przygotować nam pyszne jedzenie. Pierwsze, rodzinne śniadanie.

Przyszykowałam na stole typowy włoski poranek. Roiło się od rogalików, herbatników i cannolo. Dla męża i siebie przygotowałam cappuccino, a mojej małej kruszynce, herbatę malinową. Wszystko pachniało obłędnie i miałam wrażenie, że zapach rozprzestrzenił się po pomieszczeniach, bo chwilę później zjawili się w kuchni, zerkając na stół.

- Jak spaliście? - zapytałam i podeszłam do nich, obdarowując ich całusem w policzek.

- Obudziłam pana Mikaila łaskotaniem. - Mia zabrzmiała dumnie, a Mikail zaczął się śmiać.

Kucnął przed nią i pogładził jej włosy.

- Trochę mi przeszkadza, jak mówisz do mnie pan. - zamurowało mnie.

- A jak mam mówić? - zapytała Mia ze swoją dziecinną ciekawością.

- Tata? - patrzył na nią, ale widziałam, że się denerwuje.

- Naprawdę mogę tak mówić?

- Byłbym bardzo szczęśliwy. - czułam, że mówi to szczerze.

Mia przytuliła się do niego, jak do prawdziwego ojca. Kąciki moich oczu nawilgły. Przypomniałam sobie o moim tacie, który tak bardzo mnie uszczęśliwiał, gdy tuliłam się do niego i mogłam poczuć się bezpiecznie. Mia tego potrzebowała i na to zasłużyła. Byłam wdzięczna Mikailowi. To było najlepsze, co w życiu mnie spotkało.

Serce do usług (Zakończone)Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα