Rozdział 35

16.5K 423 31
                                    

Obudziłam się w ramionach Mikaila. Byłam przerażona. To, co wczoraj miało miejsce, w ogóle nie powinno się zdarzyć. Nie odbyliśmy stosunku, ale naszą namiętność było widać w każdym milimetrze naszych czynów. Całował mnie bez opamiętania a ja, głupia, dałam się porwać. Było mi tak przyjemnie, jednak, kiedy chciał ściągnąć mój sweter, uniemożliwiłam mu to, chwytając jego ręce i uspakajając. Na szczęście zrozumiał. Później długo leżeliśmy wtuleni, aż w końcu zapadliśmy w sen. Jak miałam mu spojrzeć w oczy po tym wszystkim? Byłam wyłącznie jego pracownicą i nikim więcej...

Delikatnie wysunęłam się spod jego ramienia i na palcach wyszłam z pokoju, starając się być najciszej, jak było to możliwe. Do łazienki poszłam na dole, aby nie obudził go strumień wody. Patrząc w lustro nie mogłam uwierzyć, jak do tego dopuściłam. Oblałam się lodowatą wodą i miałam nadzieję, że to wszystko nagle okaże się snem. Niestety tak nie było... W kuchni zrobiłam sobie kawę i stanęłam przy drzwiach, aby spojrzeć na ogród. Widok był naprawdę piękny, ale w żadnym stopniu tu nie pasowałam. Miałam tego świadomość, dlatego w głowie zaczęłam obmyślać plan obronny.

- Dzień dobry. - usłyszałam za sobą.

Opowiedziałam mu tym samym, ale nie odwróciłam się. Słyszałam natomiast, że włączył ekspres i zaczął szukać kubka w szafce. Kawa parzyła mnie w dłonie, ale czułam, że tego potrzebuję. Sama chciałam się ukarać za wczorajszą sytuację.

- Jak spałaś? - nagle zjawił się obok, co spowodowało, że zadrżałam.

- Średnio.

- Posłuchaj... To, co wczoraj miało miejsce...

- Nie ma o czym mówić. Przepraszam i obiecuję, że więcej się to nie powtórzy. - ubiegłam go.

- To moja wina, ty nie masz za co przepraszać. - żadne z nas nie spojrzało na siebie, oboje wpatrzeni byliśmy w ogród. - Potrzebowałem odskoczni.

Nie wiem dlaczego, podeszłam do blatu i z impetem walnęłam kubkiem o stół. Na szczęście się nie potłukł.

- A ja zaledwie chciałam pana pocieszyć. A więc sprawa wyjaśniona. - spojrzałam na niego wrogo, ale widziałam po nim, że jest zmieszany.

- W takim razie nie było tematu. - skrzyżował ręce. Miał popuchnięte oczy, co przez chwilę wywołało u mnie wyrzuty sumienia, ale po chwili wróciłam na miejsce.

- Skoro tak się sprawy ułożyły, to ślubu nie będzie, prawda? - zapytałam dostatecznie wkurzona.

Mikail zmierzył mnie surowym spojrzeniem, podszedł bliżej mnie i tym razem to on, z ogromną mocą, uderzył pięścią o stół.

- Co ty, do jasnej cholery, powiedziałaś? - przeraziła mnie jego reakcja, zrobiłam spory krok w tył, aby nie być zbyt blisko niego.

Stałam w ciszy widząc, jak jego złość buzuje. Na skroni pojawiły się pulsujące żyły, a twarz nabrała czerwieni. Cofnęłam się znowu. Pierwszy raz przeraził mnie do takiego stopnia. Miał w sobie tyle nienawiści, że mógł nią zabić.

- Jak możesz zaczynać ten temat, wiedząc że moja mama zmarła zaledwie kilka godzin temu!?

- Nie o to mi chodzi... - próbowałam go uspokoić.

Mikail zrobił krok w przód i chwycił mnie za ramiona. Myślałam, że stracę przytomność ze strachu.

- Nie wąż się wracać do tego tematu! - jego dotyk był coraz silniejszy.

- Proszę mnie puścić! - w końcu nie wytrzymałam.

- Nie masz serca! - krzyknął.

Zrobiło mi się smutno. Ja nie miałam serca? Dlaczego więc wczoraj zostawiłam swoją córkę z inną kobietą? Dlaczego byłam przy nim od rana, aż do teraz? Właśnie dostałam najlepsze podziękowanie w życiu. Spojrzałam na niego obojętnie i ominęłam, wychodząc z domu.

Serce do usług (Zakończone)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu