Zdecydowałam się jej nie słuchać w tym przypadku i zaprowadziłam ją wpół przytomną do pubu, na dole którego nikogo nie było. Nie miałam siły nawet krzyknąć, żeby kogokolwiek zawołać. -Bora... - mruknęłam cicho, spoglądając na dziewczynę, która miała zamknięte oczy. Nie odpowiadała, co zaczynało mnie martwić. Ruszyłam w stronę schodów, wiedząc, że z moimi zawrotami oraz jej bezwiednym ciałem, jest większe prawdopodobieństwo, że możemy z nich spaść. Po kilku minutach wpadłyśmy do mieszkania, robiąc ogrom hałasu. Drzwi obiły ścianę, budząc przy tym białowłosą. Zerwała się nagle i widząc nasz stan od razu pomogła położyć brunetkę na łóżku, a chwilę później chwyciła za telefon i zaczęła gdzieś dzwonić. -Co się stało? - dopytywała widocznie zmartwiona i przestraszona. -Ja... ja... my... ktoś nas napadł... znaczy...