I

84 5 1
                                    


Stałam na pomoście, spoglądając jak słońce powoli zachodząc na horyzoncie, znika za taflą wody. Patrzyłam, na piękne, kolorowe niebo, na światło rozciągające się po kolorowych chmurach. Jezioro było głębokie, a także rozległe, więc można było uznać, że jest też głębokie. Kiedy tylko gwiazda zniknęła za linią horyzontalną zrobiłam krok do przodu - nie było tam kolejnych desek, ponieważ stałam na ostatniej. Poczułam jak moje ciało przechyla się do przodu. Czułam, jak moje serce bije jak oszalałe, jak mięśnie się napinają, a mózg krzyczy, żebym tego nie robiła. Uderzyłam w tafle wody, będąc świadoma, że nie umiem pływać i że szybko pójdę na dno. Mimo wszystko nie miałam zamiaru się bronić czy rozmyślić, po prostu zaczęłam się topić. Z moich ust i nosa zaczęły się wydobywać resztki tlenu, czułam ścisk w płucach. Dusiłam się. Szybko jednak poczułam, jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie. Nie miałam nawet siły walczyć z tym kimś, nawet nie wiedziałam, kto to, bo nie byłam w stanie otworzyć oczu. W końcu straciłam przytomność.

Czułam, jak coś uciska mnie w klatce piersiowej. Moje ciało zaczęło domagać się tlenu, ale mój układ oddechowy był zalany. Udało mi się podnieść i krztusząc się opróżniłam swoje płuca z wody. Wszystko mnie bolało.

-Wszystko ok? - usłyszałam nieznajomy głos.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam obok siebie jasnowłosa dziewczynę - ona również była mokra, w dodatku zmieszana.

-Halo? Słyszysz mnie? - dodała szybko.

-T-tak... - szepnęłam, nie odrywając od niej wzroku.

-Jak się czujesz? Wezwać karetkę?

-Nie...

-Na pewno? Odprowadzić cię gdzieś? Czegoś potrzebujesz?

-Wszystko ok... Dzięki... - westchnęłam.

Podniosłam się, nie wierząc, że ktoś akurat musiał tędy iść i po mnie zanurkować.

-Jestem Siyeon, a ty? - przerwała moje zamyślenie, wyciągając w moją stronę dłoń, żeby pomóc mi wstać.

-Yoohyeon...

Kiedy tylko wstałam, zobaczyłam mroczki przed oczami, czując jak nie mogę utrzymać równowagi. Dziewczyna złapała mnie, żebym nie się nie przewróciła.

-Więc... Yoohyeon... Gdzie cię zaprowadzić? Jesteś stąd?

-Nie... Ja...nie trzeba.

Prawda była taka, że wsiadłam w pierwszy lepszy pociąg i wysiadłam w losowym miejscu, nie wiedziałam, gdzie jestem i nie myślałam, gdzie pójść. Chciałam ze sobą skończyć, więc nie planowałam niczego.

-Masz, gdzie się zatrzymać? Kogoś lub miejsce? Jesteś tu sama?

-Nie potrzebuje pomocy...

-Jak pójdę, skoczysz ponownie?

Zamilkłam, spuszczając głowę w dół. Przejrzała mnie, co oznaczało, że nie da mi spokoju, a w najgorszym wypadku już wezwała służby i po prostu próbuje mnie jak najdłużej zatrzymać. Zaczęłam się bać.

-Yoohyeon, jeśli nie masz, gdzie spać... Ściemnia się, a ty... My jesteśmy przemoczone... Chodź... - poprosiła, zachowując dystans między nami.

Przełknęłam ślinę, po czym zgodziłam się, ruszając za nią. Dalej było mi słabo, ale próbowałam tego nie pokazywać po sobie. Nie wiedziałam, dlaczego się zgodziłam iść, a także, co będzie dalej. Dziewczyna doprowadziła mnie do motoru, którym miałyśmy gdzieś jechać. Nie zadawałam pytań, po prostu usiadłam za nią i trzymając się pojazdu próbowałam nie myśleć o tym, co się działo. Jak się później okazało byłam niedaleko stolicy, do której dojechałam wraz z dziewczyną, która mnie uratowała. Mimo że droga zajęła nam około godzinę, to dla mnie była to chwila.

-Jesteśmy... - powiedziała, parkując pod barem.

Nie do końca rozumiałam, o co chodzi i dlaczego wchodziłyśmy do lokalu pełnego pijących, dziwnie wyglądających ludzi. Białowłosa poprosiła, żebym się nie gubiła i przeszła całą długość sali, pod sam bar. Wzięła coś zza lady, ignorując wzrok blondynki, a następnie machając w moją stronę ręką, ruszyła w stronę zaplecza. Nieśmiało podążyłam za nią, nie wiedząc, gdzie idę. Znalazłam się na schodach, prowadzących na poddasze.

-Jesteśmy... Zaraz znajdę coś suchego... - oznajmiła, ciskając kaskiem o fotel.

Stałam zmieszana przy wyjściu, gdybym się rozmyśliła i chciała jednak wyjść. Nie wiedziałam, co mam myśleć, czy na pewno powinnam tu zostawać. Zaczynałam uświadamiać sobie, że wszystko to, co się dzieje było bardzo dziwne.

-To powinno na ciebie pasować. - usłyszałam nagle jej głos.

Miałam opóźniony refleks, dlatego z początku nie złapałam ubrań, które mi rzuciła. Musiałam się schylić po nie.

-Przepraszam... - powiedziała, pomagając mi podnieść, niektóre rzeczy.

-Myślałam, że złapiesz... Tam masz łazienkę, napijesz się czegoś? Coś ciepłego lub... Mocniejszego? - mruknęła, prostując się.

-Nie trz...

-Zrobię ci herbatę.

Ruszyłam w stronę wskazanego mi pomieszczenia, gdzie zrzuciłam z siebie ubrania, które śmierdziały brudną wodą z jeziora. Narzuciłam na siebie to, co mi dała jasnowłosa i spojrzałam w lustro - moje czarne, zlepione włosy potrzebowały rozczesania bądź umycia, ale nie miałam, jak to zrobić. Westchnęłam głośno spoglądając na swoją twarz - miałam podkrążone oczy i sine od zimna usta. Pusty wzrok - ostatnio nierozłączna ze mną cecha.

Kiedy wyszłam z łazienki, od razu zauważyłam, że właścicielka poddasza - które robiło za nowoczesne, otwarte mieszkanie - siedziała przy stoliku z dwoma parującymi kubkami herbaty.

-Yoohyeon, jesteś głodna?

-Nie... Siyeon, tak?

-Mhm...

-Jestem wdzięczna, że mi... pomogłaś, ale... Powinnam już pójść. - westchnęłam cicho.

-I gdzie pójdziesz? - spytała, widocznie zmęczona moim zachowaniem.

Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć, po prostu milczałam patrząc na nią. Co innego miałam powiedzieć?

-Jeśli naprawdę chcesz, to idź... Ale wiedz, że zawsze możesz tu wrócić.

-Czemu chcesz mnie zatrzymać? Nie znasz mnie...

-Każda zbłąkana dusza zasługuje na drugą szansę. Po bliznach na twoich nadgarstkach sądzę, że życie nie było dla ciebie przyjemne... Oczywiście nie pytam o powody, ale jeśli bardzo chcesz, to mogę Ci zaproponować... Hm... Ciekawe życie. - zaśmiała się, biorąc do ręki kubek z herbatą.

-Podziękuje.

-Ok, nie zatrzymuje cię... - westchnęła.

Mimo, że pozwoliła mi wyjść, to nie byłam pewna, czy mnie nie zatrzyma. Ostrożnie ruszyłam w stronę wyjścia, próbując wymyślić, gdzie mogę iść. Było już ciemno, a ja znajdowałam się na obrzeżach Seulu.

-Yoohyeon...

-Tak? - spytałam, trzymając dłoń na klamce.

-W razie czego możesz wrócić, na dole przy barze po prostu o mnie zapytaj...

-Będę pamiętać...

Przełknęłam głośno ślinę, wychodząc z poddasza. Zamknęłam za sobą drzwi, a następnie z pamięci ruszyłam z powrotem do baru, a później na ulicę. Było już chłodno, ale i tak nie miałam zamiaru wracać do dziewczyny, która powstrzymała mnie od utonięcia. Im dalej szłam, tym bardziej żałowałam, że tego dnia w ogóle ruszyłam się z domu. Nie miałam przy sobie nawet komórki, żeby wiedzieć, która jest godzina, a także, gdzie mam iść. Westchnęłam głośno przechodząc przez ulicę - było zielone, więc pewnie weszłam na jezdnię, nie rozglądając się i to był mój błąd. Kiedy byłam w połowie pasów, w moją stronę zza zakrętu wyjechał rozpędzony jeep. Spanikowana wystawiłam ręce przed siebie jakby to miało coś pomóc, odruchowo zamykając oczy. Do moich uszu dobiegł dźwięk pisku opon.  

DreamMafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz