XXIV

19 2 0
                                    


Dostałam wiadomość od brunetki, w której był tylko i wyłącznie jakiś adres. Nie odpowiadała na dalsze wiadomości, dlatego też jedyne, co mi zostało to sprawdzenie o co chodzi. Była sobota, dość wcześnie rano, więc Yubin smacznie spała. Nie chcąc jej obudzić, więc ubrałam się i ruszyłam w stronę metra – na moje szczęście według tego, co widniało na telefonie, miejsce, które wysłała mi dziewczyna było bardzo blisko przystanku. Wysiadłam na stacji Bomun, a następnie co chwilę zerkając na telefon trafiłam pod jakiś dziwny budynek w jednej z bocznych uliczek. Drzwi były otwarte, dlatego ostrożnie weszłam do środka. Nie wiedziałam, z jakiego powodu mnie tu wzywała - czy przypadkiem nie miała jakichś kłopotów, dlatego trzymałam swoją dłoń na scyzoryku, który kupiłam, żeby zawsze mieć coś przy sobie. Nóż myśliwski był za duży i nieporęczny - na pewno nie, żeby się z nim chodziło przy pasku przez cały czas.

Powoli wchodziłam po schodach na górę - im wyżej byłam, tym bardziej słyszałam muzykę, która dochodziła zza zamkniętych drzwi. Bez namysłu złapałam za klamkę i pchnęłam, ostrożnie zaglądając do środka. Z początku nie przekraczałam progu - musiałam się najpierw zorientować, czy nie ma nikogo, kto mógłby mnie zaatakować. Oczekiwałam, że Lisa ma jakieś kłopoty, a ona przy głośniej muzyce z rękawicami na dłoniach uderzała energicznie w powieszony przed nią worek. Lekko zmieszana weszłam do sali, zamykając za sobą drzwi i rozglądając się po pomieszczeniu – jedna ze ścian była pokryta lustrami.

-O jesteś! - usłyszałam jej głośny głos, który przebił się przez piosenkę "Next leverl".

Brunetka podeszła do swojego telefonu, żeby wyłączyć to, co uniemożliwiało nam normalną rozmowę. Lekko zmachana odłożyła swoją komórkę i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.

-W jakim celu mnie ściągasz tu przed 9:00 rana? - spytałam lekko zmieszana.

-Chciałam się spotkać, pogadać... i zaprosić na przeprosinowe śniadanie. - odpowiedziała ruszając do lodówki z przeszklonymi drzwiami, która znajdowała się w rogu pomieszczenia.

-Słucham? - powiedziałam wzdychając głośno.

Podeszłam do szafki, na której znajdowały się jej rzeczy, a następnie odłożyłam tam swoją kurtkę. Oczywiście wyjęłam z niej komórkę, gdyby ktoś coś ode mnie chciał. Nie zdążyłam się odwrócić, a młodsza dziewczyna przyniosła talerz wypełniony kimbapem.

-Czyli nie żartowałaś ze śniadaniem. - rzuciłam.

-Nie wierzyłaś? Chciałam cię przeprosić za tamto... po prostu zjebałam. Dlatego też przygotowałam jedzenie... spróbuj i powiedź, czy dobre. - oznajmiła, podając mi pałeczki.

-Nie chcę być niemiła, ale... naprawdę po to mnie ściągasz? - rzuciłam lekko rozbawiona.

-Tak... - oznajmiła wracając się do lodówki po dwie kawy ze starbucksa, które można kupić w markecie.

Chwyciłam za pierwszy kawałek, nie spodziewając, że będzie to tak dobrze smakować. Szybko pochwaliłam ją za to danie, zabierając się za kolejne.

-Nie jestem Minji, żeby mnie przekonać jedzeniem, ale... smaczne. - oznajmiłam.

-Dzięki... nie jesteś zła chyba?

-Nie byłam. - zaśmiałam się.

-Aha... to ja się staram... dostaje opierdol od Hwasy, a ty... aish...

-Co ci nagadała? - spytałam sięgając po kubek.

Zaczęłam odpakowywać słomkę, dzięki której byłabym w stanie napić się kawy. Pociągnęłam kilka łyków, a następnie odstawiłam wszystko na stolik. Moją uwagę przykuły rękawice do boksowania, które leżały obok.

DreamMafiaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang