XX

28 4 1
                                    


Obudziłam się na jakimś łóżku, w dodatku z ogromnym bólem głowy. Pierwsze, co zrobiłam, to rozejrzałam się po pomieszczeniu, nie podnosząc się - nie do końca wiedziałam, gdzie jestem. Odruchowo zaczęłam szukać swojej komórki, którą ostatecznie wyczułam dłonią obok poduszki, na której spałam. Olałam wiadomości, bo bardziej mnie interesowała godzina, a także to, gdzie jestem. W końcu udało mi się usiąść - pokój, w którym się znajdowałam niczego mi nie mówił, do czasu aż nie zobaczyłam, że ktoś śpi na podłodze obok łóżka. Dopiero, gdy dotarło do mnie, kogo widzę, zaczęło mi się przypominać, co działo się poprzedniego wieczora. Podtrzymałam swoją głowę jedną z rąk, rozglądając się po pomieszczeniu. Wieczorem, kiedy było ciemno, nie widziałam tyle, co teraz – nie spodziewałam się, że będzie miał aż tak rozległą kolekcję dotyczącą najróżniejszych gier. Westchnęłam głośno na samą myśl o tym, ile wypiłam w klubie, a także z Hanem – nie spodziewałam się, że jest w stanie przyswoić tyle alkoholu. Z resztą to samo zdanie miałam o sobie.

Była już dość późna godzina, więc zaczynał mnie martwić fakt, że lada moment jego rodzice mogą wrócić z – jak to określił - imprezy bożonarodzeniowej, a moje ciało pokazywało mi każdymi sposobami, że nie powinnam ruszać się z łóżka. Przy okazji to, że było tak wygodne sprawiało, że chciałam się na nowo położyć.

-Aish... - mruknęłam, zrzucając z siebie koc, a następnie przesuwając się w stronę skraju materaca.

Może powinnam go jakoś powiadomić o swoim wyjściu, ale w mojej głowie było jedynie to, żeby opuszczenia mieszkania. Bałam się konfrontacji z jego rodzicami. Dużo zaryzykowałam przychodząc tu. Zabrałam swoje rzeczy, a następnie zostawiłam go samego w domu. Będąc w windzie, oparłam swoją skroń o jedną z zimnych ścian, żałując swoich decyzji.

Na moje szczęście od mieszkania, w którym mieszkał Han, do metra nie było daleko, dlatego już po chwili siedziałam w wagonie. Miałam do przejechania prawie całą stolicę. Skoro i tak zaczynałam się nudzić, to sprawdziłam, co wcześniej zignorowałam.

Siyeon: Patrząc, że jest już 14:00 a was jeszcze nie ma, to ominęło mnie srogie imprezowanie...

Siyeon: Halo? Żyjecie tam?

Siyeon: Mam się zacząć martwić? Czy może szukać nowych współlokatorek i znajomych?

Zaskoczyło mnie to, że nikt nie odpowiadał.

Yoohyeon: Ja żyję.

Yoohyeon: Tak myślę.

Yoohyeon: Kupić coś?

Siyeon: Czekaj... nie jesteś z resztą?

Siyeon: Co się stało? Gdzie wy jesteście?

Do mieszkania wróciłam chwilę po 15:00, zastając jedynie zmieszaną białowłosą. Chciała wiedzieć, co się stało, że wróciłam sama. Wytłumaczyłam jej pobieżnie, że odłączyłam się od reszty, a następnie poszłam się odświeżyć. Nie spodziewałam się, że po powrocie na stoliku będzie czekało ma mnie – domowe - jedzenie, a także duża kawa. Byłam zaskoczona. Siadłam obok dziewczyny, dziękując za gest, jednak musiałam ją rozczarować, bo mój żołądek całkowicie odmawiał mi wszystkiego z wyjątkiem ulubionego napoju.

-Nie powinnam pić... - jęknęłam opierając obolałą głowę o oparcie kanapy.

-W kontekście wieku, czy może zdrowia? Bo jeśli to drugie, to jestem doskonałym przykładem...

-W obu. - przerwałam jej.

-Masz kaca moralnego? Coś nowego. - zaśmiała się.

Prychnęłam zamykając oczy. Westchnęłam głośno, podciągając do siebie kolana i przekrzywiając mimowolnie głowę w stronę starszej. Mimo tego, że spałam na tak wygodnym łóżku - w porównaniu do kanapy – to się nie wyspałam. Może to przez kaca, a może przez długość spania, ponieważ nie pamiętałam większości z poprzedniego wieczora, a tym bardziej, o której padłam.

DreamMafiaWhere stories live. Discover now