XXVII

9 2 0
                                    


Tak jak myślałam, że przenocowanie u siebie białowłosej to dobry pomysł, tak szybko tego pożałowałam. Z samego rana poczułam jak ktoś mnie delikatnie kopie w nogę. Wymruczałam coś pod nosem, chcąc wrócić do snu, jednak osoba stojąca nade mną ponowiła czynność mocniej.

-Daj mi spokój Yeerin... - wyburczałam, a następnie dotarło do mnie, co powiedziałam.

Zlękniona przekręciłam się na plecy, żeby następnie ustać na baczność, jak jakiś żołnierz. Przez chwilę nie do końca do mnie docierało, gdzie jestem – przez sen związany ze szkołą w głowie miałam papkę, która mi mówiła, że jestem w swoim pokoju w domu rodzinnym i właśnie starsza siostra budziła mnie na zajęcia, bo zaspałam. Jednak zamiast jej zobaczyłam widocznie wkurzoną - choć lekko zdziwioną - szatynkę. Przez moment patrzyłam na nią, próbując zrozumieć, co się dzieję.

-Yoohyeonah... - mruknęła.

-Po pierwsze... - westchnęła, żeby lekko się wychylić i spojrzeć na zaspaną i skacowaną białowłosą.

-... po pierwsze nie obchodzi mnie, że masz kaca... jedziesz ze mną. Po drugie nie skomentuję tego, że od was OBU czuć alkohol... a po trzecie...

-Byłyśmy na skoku. Dziś musimy oddać szefowi przesyłkę. - przerwała jej Siyeon.

-Więc ty ją oddasz. Yoo jedzie ze mną. - odpowiedziała.

Było widać, że czarnowłosa jest zła, a mimo to nie podnosiła głosu. Wyglądało to tak, jakby próbowała zachować spokój i być w jakimś stopniu wyrozumiała.

-Zbieraj się... szybko. - rozkazała najstarsza.

Skoro nie było czasu, to jedyne co zrobiłam to obmyłam zaspaną twarz, spięłam włosy i sięgnęłam tylko i wyłącznie jakiś sok warzywny z lodówki. Nie wiedziałam, skąd on się tam wziął - możliwe, że to Yubin sobie kupiła, jednak była to jedyna rzecz do picia.

-Choć. - rzuciła.

-No idę. - westchnęłam.

Nie zamykałam drzwi, ponieważ zostawiłam klucze białowłosej, która miała się ogarnąć i pojechać do domu Państwa Lee z plecakiem. Ja za to musiałam dotrzymać tempa czarnowłosej, która widocznie się spieszyła.

-Unnie, powiesz mi może... chociaż... gdzie jedziemy? - spytałam, kiedy winda się otworzyła.

-Musimy poobserwować parę osób. - mruknęła.

-Parę? Wczoraj też słyszałam parę miejsc i spędziłam na tym cały dzień...

-I oberwałaś... - trąciła.

-Co? ... A... spadłam na ścianę. - mruknęłam pod nosem.

-Po pijaku?

-Nie... goniłam kogoś i nie zauważyłam ściany... nie śmiej się.

Wykrakałam, bo czarnowłosa zdążyła prychnąć. Odblokowała zamek, a ja bez słowa weszłam do środka. Kiedy zapięłam pasy, przypomniało mi się o soku. Zaczęłam pić, mając nadzieję, że chociaż trochę lepiej się poczuję. Może tak jak Minji jeździła w miarę spokojnie, tak każdą najmniejszą nierówność odczuwałam ze zdwojoną siłą. Czułam się okropnie, kiedy dojechałyśmy na miejsce i pewnie, gdybym jej nie podpadła z rana, to marudziłabym gorzej niż zawsze. Nie chciałam jej wkurzać bardziej, dlatego siedziałam cicho. Miałam nadzieję, że nie zwrócę zawartości żołądka - na pewno nie w środku.

-Masz... ty jesteś chyba bardziej obcykana w robieniu zdjęć... więc ogarnij i jak powiem robisz... - oznajmiła, wręczając mi lustrzankę.

-Komu?

DreamMafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz