VIII

32 3 0
                                    


Wróciłam do mieszkania na poddaszu, kiedy robiło się już ciemno. Po długim spacerze z czarnowłosą i po rozdzieleniu się poszłam na małe zakupy. Miałam oszczędzać, ale zdecydowałam, że mogłabym chociaż raz kupić coś, odwdzięczyć się. Już po wejściu na zaplecze, idąc po schodach słychać było kłótnie - oznaczało to, że brunetka wróciła. Lekko zmieszana wchodziłam coraz wyżej i wyżej, aż chwyciłam za klamkę. Nie czułam się pewnie, ale udawałam chociaż w miarę stanowczą. Przekroczyłam próg, żeby zobaczyć, jak dwie dziewczyny z początku skaczą sobie do gardeł, żeby na mój widok zamilknąć.

-Bora... cieszę się, że cię widzę. - wydostało się z mojego gardła, mimo że nie zdążyłam nawet o tym pomyśleć.

-Oh... chociaż ktoś. - westchnęła.

-Siyeon cię wysłała na zakupy? - burknęła, lekko poirytowana.

-Myślała, że nie wrócę tak szybko. - dodała po chwili, spoglądając na nią.

-Nie chcę się mieszać w wasze sprzeczki... postanowiłam być miła. - powiedziałam ruszając w stronę kuchni.

-I dobrze. Nie warto. Rozmowa skończona. - burknęła białowłosa, biorąc swoją kurtkę i wychodząc z mieszkania.

-Wracaj tu! - krzyknęła za nią SuA.

Dziewczyna wyjrzała na klatkę schodową, jakby chciała za nią biec, jednak zacisnęła jedynie pięści i wróciła się. Chodziła powoli i było widać, że odczuwała dyskomfort. Obserwowałam ją ukradkiem, rozpakowując torbę, do czasu aż do mnie podeszła.

-Coś specjalnego przygotujesz na kolację? - dopytała zaglądając mi zza ramię.

-Nie... nie umiem gotować, więc albo będzie mdłe albo spalone. - powiedziałam, spoglądając na nią.

-Pomogę, może będzie zjadliwe. - oznajmiła.

Roześmiała się, po czym zaczęła szukać po szafkach rzeczy, które mogłyby nam się przydać. Oczywiście przez obrażenia miała pewne ograniczenia, więc większość ja robiłam - ona musiała odpoczywać. Usiadła na blacie instruując mnie, co mam robić krok po kroku.

-Bora...

-Tak? - odezwała się, nie odrywając się od swojego wyświetlacza.

-Jak się czujesz? Już lepiej?

-Pytasz o moje zdrowie, czy o sprzeczkę? - dopytała blokując komórkę.

-Oba. - powiedziałam nieśmiało.

Jej mina się zmieniła - była poważna. Chwilę wcześniej widać było jakiekolwiek emocję, a w tym momencie głęboko westchnęła.

-Cieszę się, że żyję. W pewnym sensie dzięki tobie... a co do Siyeon, to zwykła sprzeczka. Jest durna, a ja porywcza. Wróci. - odpowiedziała.

-... ale może pogadajmy o tym, gdzie byłaś? Chyba nie wydałaś całej swojej kasy? - dodała szybko, próbując zmienić temat.

Była zaskoczona, że spędziłam cały dzień z szatynką. Wiedziała, że miała mi dać pieniądze, a także ogarnąć komórkę, jednak stawiałaby, że od razu po tym odstawi mnie do domu. Fakt, że spędziłyśmy ze sobą tyle czasu, a ona nie dostała żadnych zażaleń, sprawiało, że coś jej nie pasowało.

-Nie pożarłyście się? Słyszałam, że wparowała tu i była mocno wkurwiona. - powiedziała już ciszej.

-Chyba dobre jedzenie zadziałało. - zażartowałam.

-Rozgryzłaś Minji... brawo. - zaśmiała się.

To było dziwne, kiedy osoba, która przy pierwszym spotkaniu była tak wrogo do mnie nastawiona właśnie uczy mnie gotować i żartuje przy tym. Szczerze wolałam, żeby nasze relacje były w miarę pozytywne, ale w dalszym ciągu sprawiało to, że czułam się nieswojo. Z tyłu głowy miałam, że coś może się wydarzyć, co obróci wszystko o 180 stopni. Bałam się tego.

DreamMafiaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ