XVIII

36 2 0
                                    


Przez długi czas nie miałam, jak złapać się z czarnowłosą, która wiecznie była w rozjazdach – z tego co wiedziałam, to albo była na skoku albo jeździła do swojego rodzinnego miasta. Mijały tygodnie, a każda z nas jeździła co chwilę na skoki – one kilkudniowe, ja krótkie i łatwe, a czasami nawet w pojedynkę.

Wróciłam do domu późnym wieczorem. Wiedziałam, że na górze nikogo nie ma, dlatego też zatrzymałam się przy barze. Tego dnia niekoniecznie był ruch, dlatego też Handong od razu zwróciła na mnie uwagę. Ucieszyła się, że mnie widzi – pewnie zżerała ją rutyna.

-Co podać? - uśmiechnęła się, opierając swoje ręce o blat.

-Patrząc, że wszędzie jest dość świąteczna atmosfera, to może coś specjalnego? Wymyślnego? - odpowiedziałam, widocznie zmęczona.

-Coś mocnego? Słabego?

-Zdam się na ciebie.

Po tych słowach wyjęłam komórkę, którą miałam wcześniej wyciszoną, żeby nadrobić to, co wszystkie pisały podczas dnia. Jak się okazało wszystkie trąbiły o "Corocznym Bożonarodzeniowym przyjęciu". Pierwsze, co w tamtym momencie pomyślałam, to impreza w piątkę, jednak im więcej czytałam, tym bardziej utwierdzałam się w tym, że się mylę.

-Proszę...

Spojrzałam na szklankę, którą mi podała - góra była pokryta cukrem, zapewne miało to imitować śnieg, natomiast drink był koloru czerwonego z białą pianką na górze.

-Oh, jak... komercyjnie. - zaśmiałam się.

-Starałam się... przerobiłam lekko Bloody Mary.

-Aha... czyli to nie cukier?

-Sól.

Wzięłam łyka, nie wiedząc czego mam się spodziewać - nie było najgorsze, a może nawet mi zasmakowało. Podziękowałam jej, po czym rozpoczęłam rozmowę, chcąc wiedzieć, co u niej. Dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy, więc trochę tego było.

-Obchodzisz święta? - spytała, kiedy pociągnęłam kolejnego łyka tego, co mi zrobiła.

-Obchodziłam co roku. Nie wiem, jak teraz... - westchnęłam.

-No tak... hm... u mnie się nie obchodziło świąt tak bardzo... bardziej po nowym roku... jedliśmy KFC rok w rok... dziwna tradycja...

-Rozumiem... będziesz jechać do siebie na tydzień?

-Raczej miesiąc... niestety nie poratuje się wtedy alkoholem. - zaśmiała się.

-Spoko.

Po tych słowach poczułam wibrację, które oznaczały kolejne wiadomości na komunikatorze. Nie czekałam za długo.

Dami: Ty Yoo też jesteś zaproszona, wiesz o tym?

Bora: Właśnie. Czemu nikt wcześniej o tym nie napisał?

Siyeon: Zero pytań. Jutro punkt 15:00 wyjeżdżamy, więc bądź gotowa.

Yoohyeon: Gdzie? Co? Jak?

Bora: Wyrobimy się jutro z Siyeon na styk, więc przyjedziemy po ciebie z Minji...

Siyeon: No mówię. Bądź gotowa o 15:00. Wystrój się jakoś. Zaskocz nas 😊

Yoohyeon: Coś więcej? Jakieś wymagania?

Minji: Bądź w 100% sobą.

Ostatniej wiadomości się nie spodziewałam, a tym bardziej, że napiszę ją czarnowłosa, która przez ostatnie tygodnie mnie ignorowała. Moją zmianę w zachowaniu zauważyła Chinka, która akurat obsłużyła jakiegoś faceta.

DreamMafiaWhere stories live. Discover now