XXXVIII

10 3 0
                                    


Siedziałam przy barze, stukając paznokciami jednej ręki o blat, a w drugiej dzierżąc pełną szklankę. Czekałam na białowłosą, która spóźniała się już kilkanaście dobrych minut. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby się okazało, że moja wiadomość, napisaną po przekroczeniu progu lokalu ją obudziła. Pociągnęłam dużego łyka wody, a po odstawieniu szkła mój wzrok padł na blondynkę wracającą z zaplecza.

– Idzie? – spytałam znudzona.

– Nic nie słyszałam.

– ... znając jej tempo to coś mi mówi, że trochę poczekasz. Chcesz coś oprócz tego? – mruknęła po chwili.

– Chcę, żeby zeszła i powiedziała mi, gdzie mnie zabiera i czemu kazała mi przyjechać tu motorem... – westchnęłam, opierając głowę o jedną z rąk.

– W tym nie pomogę... jasnowidzem niestety nie jestem. – westchnęła Handong, żeby następnie zająć się przecieraniem stolików przed otwarciem.

Odwróciłam się, żeby obserwować to, co robi. Westchnęłam cicho, zerkając na wyświetlacz telefonu – przestała odczytywać wiadomości, co mogło oznaczać, że lada moment zejdzie na dół. Odkładając urządzenie obok szklanki, uświadomiłam sobie jeden fakt.

– Dongie... – rzuciłam.

Zdziwienie, jakie zapanowało na twarzy Chinki, kiedy użyłam jakiego zdrobnienia, jeśli chodzi o jej imię sprawiło, że się uśmiechnęłam. Nie spodziewała się, że nazwę ją w taki sposób.

– Jak dziwnie... – skomentowała, wracając do czyszczenia blatu.

– Nie podziękowałam ci za pomoc... wiesz, chodzi mi o tamtą sprawę z moim nieprzewidywanym wyjazdem do Chin. – mruknęłam.

– Nie ma sprawy. – odpowiedziała prawie od razu.

– Uratowałaś mi życie. – uśmiechnęłam się.

– Przesadzasz.

Dziwiło mnie, że tak bardzo odrzuca moją wdzięczność. Mówiłam to, co myślałam – byłam jej wdzięczna za to, że zgodziła się na mój chaotyczny pomysł.

– Skończcie z tym chińskim. – usłyszałam za sobą znajomy głos.

Zwróciłam głowę w stronę zaspanej dziewczyny. Chciałam zapytać, czy moja teoria o obudzeniu jej była właściwa, jednak widząc jej ogarnięcie byłam pewna jaka jest odpowiedź. Przed wypowiedzeniem kolejnych słów ziewnęła głośno.

– Wyjaśnisz mi, na jaki pomysł wpadłaś w środku nocy? – spytałam sięgając po komórkę oraz szklankę z wodą.

– Wspaniały. – uśmiechnęła się.

– Więc...? – westchnęłam chwilę przed napiciem się.

Siyeon nie chciała mi nic powiedzieć i jedynie mnie pospieszała. Po odstawieniu pustego naczynia upewniłam się, że wszystko mam, a następnie ruszyłam za wesołą dziewczyną. Kiedy tylko znalazłyśmy się przy zaparkowanym jednośladzie, zarządziła, że to ona tego dnia będzie prowadziła. Spojrzałam na nią z lekkim zdziwieniem, żeby następnie bez dyskusji odstąpić jej kluczyki.

Podczas jazdy zastanawiałam się, gdzie mnie zabiera. Nie znałam na tyle dobrze Seulu, żeby móc wydedukować to po dzielnicy, do której jechała. Nie był to skok, ponieważ stwierdziła, że nie muszę zabierać ze sobą plecaka. Posłuchałam się jej.

– Ok. Przystanek numer jeden. – rzuciła po przekręceniu kluczyków.

– Co zamierzasz? – spytałam, zdejmując kask.

DreamMafiaWhere stories live. Discover now