Wielki Czarownik Brooklynu Za...

By Mekito_Jaeger

3.7K 308 52

Kiedy w Brooklynie nastał burzowy dzień. Wielki Czarownik Brooklyn popełnił wielki błąd, który kosztował dzi... More

Początek
Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił
Pisklak
Mam czuć się zazdrosny?
Wybranka Aleca
Wstawaj, chwaście
Church
Nie jesteś moim synem
Co może być złego w miłości?
William Herondale
Czemu twoją twarz ozdobiły łzy smutku?
Z ciałem będę, a ciała nie będę
Przypadłość dużej ilość różowych włosów
Koniec Magnusa Bane
Zemdlał
Tchórzostwo jest hańbą zwłaszcza dla nocnych łowców
Adrien
Siniak na pośladku
Niespełniony Najemnik
Głodny Jace i niewyżyty Magnus
Robert Lightwood to oszust i zdrajca
Jesteś mordercą, gorzej potworem
Szczurowaty York
Mam coś wspólnego z Alekiem
Zabrane Wspomnienia
Kolejne elementy układanki
Okładka
Obsesja związana z krwią.
A w kawiarni za rogiem...
Koncert
Untitled part
Wyznanie grzechów

Spotkanie

40 2 0
By Mekito_Jaeger


Dlaczego znowu to się dzieje?

Poczucie bez wartości ogarnia mojego ciało.

Dlaczego demony mnie przywiązały jedwabnymi łańcuchami owiniętymi wokół mojej duszy?

To wydaje się oczywiste, że powinienem z tym skończyć!

Ale ten demon przejmują kontrolę nad moich ciałem.

Jak ciemne grzechy w mojej duszy, proszę chcę w końcu wypocząć. *

Adrien zerwał się gwałtownie z łóżka. Kolejna noc spędzona z koszmarem, brak snu dawał sobie we znaki. Mimo dużego wysiłku włożonego każdego dnia, nie był na tyle zmęczony, aby zmorzył go objęcia Morfeusza. Nikomu o tym nie mówił. Mimo milczenia czuł się jak kula u nogi. Jedynie wsparcie jakie znalazł w Simonie Lewis, jednak od dłuższego czasu jest zajęty. Na Sophie nie mógł liczyć bo zawsze koło niej kręcił się strażnik niczym smok chroniący księżniczkę w wieży. Choć niczego nie zrobił, nienawiść białowłosego wylewała się hektolitrami w jego stronę. Jace Herondale nie mógł zrozumieć, nigdy nie wiedział czy mówi coś poważnie, czy tylko żartuje. Isabell go onieśmielała swoją urodą. A Clary... to Clary. Jej czasem nie da się zrozumieć, a w szczególności podczas otrzymania weny. Alec wraz z Magnusem praktycznie nie widział. Tessa przyprawiała go dreszcze, wpatrywała się w niego wywiercają dziurę w duszy.

-Nie zasnę – mruknął.

Zabrał przygotowane ubrania z krzesła i ruszył do łazienki. Rozebrał się do naga. Wybrał odpowiednią temperaturę i dał się zaatakować kroplom. Oparł się czołem o zimne kafelki. Westchnął zrezygnowany. Niewielki masaż koił zaciśnięte nerwy. Nie był wysportowany, ani gruby. Należał do osób drobnej budowy podchodzącą nie miał do kobiecej. Gdyby się uparł mógł uwodzić za kobietę podbijające zepsute serce mężczyznom. Przeczesał włosy do góry. Sięgnął po żel prysznic.

Krew.

Zaskoczony uniósł głowę. Był niemalże pewny, że to nie jego głos. Przypominał mu głos starszego mężczyznę po czterdziestce. Zwykłe słowo przyniosło za sobą zimny dreszcz, choć z leciała z prysznica ciepła woda.

-Chyba wariuje – szepnął. – Muszę przestać tyle czytać przed snem.

Otrzymał od mieszkańców instytutu historię na temat powstania nocnych łowców, a także zbiór tytułów na temat Świata Cieni. Bardzo interesował go świat, który miał od zawsze pod nosem. Nie mógł czasem nadziwić, że tyle istot mieszka tuż obok niego. To wręcz niewyobrażalne! A zarazem niebezpieczne. Demony istoty gorsze od samego człowieka, kusiciele zrobią wszystko, aby dostać ludzką duszę.

Ciało należy do mnie.

Zatrzymał się. Gąbką nie dotknęła ponownie ciała. Rozejrzał się wokół pustego pomieszczenia. Odłożył narzędzie na metalowa półkę. Wypłukał resztki piany i wyszedł z prysznica. Lustro zaparowało ukrywając postać chłopaka. Zacisnął pięści karcąc się za głupotę. To przecież nie jest możliwe, aby ktoś do niego mówił. Sięgnął po szorstki ręcznik i mocnym ruchem wytarł ciało, drażniąc je lekko. Nie przepadał za puchowymi ręcznikami uważał, że nie dają takie samego efektu co te szorstkie.

Doskonałe

-Co jest? Pokaż się! – krzyknął. – Boisz się!

Złapał za szampon o zapachu igieł sosny karłowej w celach obronnych. Może uda mu się zaatakować oczy przeciwnika, którego nie widział bądź go wymyślił. Jedną ręką owinął się ręcznikiem, który zawiązał przy pasie. Trzymając niczym rycerz miecz skierował się wolnym krokiem w stronę wyjścia. Prawą dłonią nacisnął klamkę i popchnął drzwi. Wychylił głowę. Nie zarejestrował żadnego niebezpiecznego obiektu ani osoby. Odetchnął z ulgą.

-Braki snu dają o sobie we znaki.

Pomiędzy przemyślenia młodego chłopaka krył się kpiący śmiech pewnego mężczyzny.

SOPHIA

-No więc? – zapytała.

-Czego chcesz dziewico orleańska?- zapytał niezadowolony Sebastian.

-Co? – spojrzała na niego z zdziwieniem – To mogę iść?

-Idź do Aleca. On tutaj rządzi. – machnął dłonią, jakby odganiał natrętną muchę i powrócił do czyszczenia broni.

-Nie mogłeś powiedzieć od razu? -powiedziała niezadowolona.

Przewróciła oczami.

Obróciła się na pięcie i wyszła ze zbrojowni. Mrucząc przed nosem „Sebastian to dupek, niechaj kaczka go porwie" ruszyła w stronę gabinetu Aleca Lightwood. Miała nadzieje, że dostanie pozwolenie na wyjście. Jej idolka grała mini koncert w jednym z popularnych barów. Dzięki szczęściu udało się wygrać jeden bilet. Świat stał się piękniejszy, dopóki w drzwiach nie pojawił się Sebastian. Marzyła od lat, aby ją spotkać. Była tak blisko. Niedługo kończy osiemnaście lat i to dla niej byłby najlepszy prezent pod słońcem. Nie wymagała tak wiele.

Zapukała trzy razy i nacisnęła klamkę, kiedy usłyszała pozwolenie. Alec siedział na swoim stałym miejscu czytając dokumenty. Mimo zmęczenia uśmiechnął się na widok głównej bohaterki. Wskazał dłonią, aby wygodnie usiadła.

-Z czym do mnie przychodzisz? – zapytał.

-Za dwa jest koncert mojej idolki, która pragnę od zawsze zobaczyć i miałam szczęście zdobyć bilety jako jedna z nielicznych. Mogę iść? – westchnął – Alec, no. To jest dość blisko! A po za tym koncert będzie za dnia!

-Gdzie? - odłożył kartkę na stosik.

-Na ulicy xxx przy kinie „Myszka Miki". Koncert od piętnastej do osiemnastej.

-No nie wiem...- szepnął, widząc słodkie oczy dziewczyny.

-Proszę!

-Zapytaj Sebastiana.

-Powiedział, że mam Ciebie się zapytać.

-Cholera – szepnął do siebie Alec.

Nie spodziewał się, że Sebastian użyje takiej zagrywki. Gdyby od razu się nie zgodził to naraziłby się na gniew Sophia, która mimo braku pozwolenia poszła na koncert. Używając jego (głowa instytutu) mógł się nie martwić o konsekwencje. Brak zgody i tak by niczego nie zmienił, w takiej chwili zamieniała się w Clary Fray, i ruszyła gdzie nogi poniosą. Niech Cię, Sebastian.

-Możesz ale -przerwał wybuch radości – Meldujesz się przed, w trakcie koncertu, po koncercie. Dostaniesz ochroniarza mimo to – wygięła usta niezadowolona. – Będzie czekał przy budynku.

-Nie ma innej opcji – pokręcił głową – No dobra, chociaż tyle.

-Bezpieczeństwo przede wszystkim – powiedział - Jak Ci idzie trening?

***

Spojrzała niepewnie w stronę Isabell, która była w swoim świecie. Kiedy główna bohatera poprosiła, aby nocna łowczyni zrobiła jej makijaż oszalała ze szczęścia. Wyciągnęła wszystkie swoje palety i wszystkie potrzebne kosmetyki. Clary z rozbawieniem obserwowała sytuacje, miała na sobie zwykle spodnie i bluzę w kształcie króliczka. Jedno ucho stało na baczność natomiast drugie było opadnięte. Prezent otrzymała na święte, lecz nie było wiadomo kto był nadawcą paczki. Niektórzy stawiali na Aleca, który uważał, że rudowłosa jest tchórzliwa i zawsze ucieka niczym królik.

-A może zieleń z czerwienią? – mruknęła do siebie Isabell.

Sophia spojrzała w lustrze. Do czarne rozkloszowanej skórzanej spódnicy, dobrała koszulkę z logiem zespołu. Rajstopy w koty schowała za tenisówkami. Na fotelu leżała ramoneska, którą miała ubrać zanim wyjdzie. Rudowłosa pożyczyła jej ciemnozieloną torbę, w razie zakupów dodatkowych z koncertów. W wyprostowanych włosach czekała aż Isabell skończy dyskusje ze własną osobą.

-Już wiem! – krzyknęła radośnie – Chodź tutaj.

Dziewczyna zmieniła miejsce z łóżka na krzesło. Zamknęła oczy oraz uniosła głowę. Starała się nie krzywić twarzy, kiedy pędzel łaskotał ją po twarzy. Isabell nakazała milczenie, aby nie zniszczyć sztuki. Mogła tylko przysłuchiwać się jak obie nocne łowczynie dyskutowały pomiędzy sobą.

-Aż przypomniała mi się impreza u Magnusa – zaświergotała Clary.

-Jace nie mógł oderwać wzroku od sukienki.... – powiedziała rozmarzonym tonem.

-A ty używałaś jej jako spódnicy – zachichotała. – Myślałam, że się w niej utopie! Do tego „ nie mogłam nie nosić do niej stanika" – prychnęła Clary.

-Ja... nic w tej kwestii nie pamiętam!

-Jasne! – Sophia była pewna, że rudowłosa przewróciła oczami.

-A właśnie jak nazywa się ten zespół, na który idziesz? – zapytała ciekawy Isabell.

-Against The Current? – zapytała Clary.

Sophia uniosła kciuk do góry.

-Spokojnie, zaraz kończę. Musisz wyglądać jak milion monet!

-Posłucham później. Może trafi w moje gusta.

-Nazwa brzmi spoko. – mruknęła Isabell.

-Alec mówił Ci, kto będzie twoim ochroniarzem? – pokazała kciuk w dół – Strzelam, że Sebastian.

-Tak samo. Nie ruszaj się, robię teraz kreski. A kto inny?

-Adrien, Simon odpadają na miejscu. Alec i Magnus zajęci. Tessa...- Sophia zacisnęła usta – Jace on nie lubi zbiegowisk. Zostaje tylko on.

-Teraz usta – powiedziała Isabell – Słyszałam, że Sebastian wyszedł z samego rana.

-Może przyjdzie od razu pod budynek?

-Nie wiem. Gotowe, Sophia. Możesz otworzyć oczy.

Izzy podała Sophii lusterko, widząc siebie otworzyła usta z zdziwieniem. Czuła się kobieco, a zarazem drapieżnie. Oczy zostały optycznie powiększone, usta podkreślone różem. Uśmiechnęła się i podziękowała przyjaciółce, która była dumna ze swojego dzieła.

-Dobra to ja lecę! – krzyknęła.

Ubrała kurtkę i założyła na ramie torebkę. Pomachała przyjaciółką i z wielką radością wyszła z pomieszczenia. Nie musiała brać taksówki, ani inne środku transportu. Bar w którym rozpoczynał się koncert znajdował się piętnaście minut drogi stąd. Z wielkim uśmiechem przemierzała korytarze instytutu. Mags zagwizdał na jej widok i ukłonił się. Wybuchnęła śmiechem.

Wychodząc z budynku przypadkowo pisnęła na głos. Zarumieniła się. Nie mogła opanować wybuchu pozytywnych emocji. Pogoda dopisywała, ptaszki śpiewały. Nie było żadnego wiatru. Wszystko było idealnie. Wolność. To słowa opisywało chwilo główną bohaterkę. Nawet ludzie wokół niech byli szczęśliwi.

Dotarła dwadzieścia minut wcześniej przed rozpoczęciem koncertu. Pokazała bilety ochroniarzowi, który założył jej specjalną opaskę. Kiwnął głową, aby weszła. W pomieszczeniu znajdowało się kilka osób. Oddała do szatni kurtkę, szatniarz dał jej numerek. Schowała go do portfela. Podeszła do baru i poprosiła sok, za który od razu zapłaciła. Rozejrzała się po pomieszczeniu każdy z niecierpliwością oczekiwał na zespół. Usiadła wygodnie na wysokim krześle. Serce biło szybciej niż zwykle. Była podekscytowana.

-Mogę się dosiąść? – zapytał obcy mężczyzna.

[19.03.2020 rok]

*Przerobiona piosenka Demons – Against The Current 

Continue Reading

You'll Also Like

79.8K 2.7K 44
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
14.4K 659 26
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
14.9K 570 45
Theodora Harrington to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo dawno temu w pogoni...
8.7K 456 21
❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod...