Wielki Czarownik Brooklynu Za...

Por Mekito_Jaeger

3.7K 308 52

Kiedy w Brooklynie nastał burzowy dzień. Wielki Czarownik Brooklyn popełnił wielki błąd, który kosztował dzi... Más

Początek
Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił
Pisklak
Mam czuć się zazdrosny?
Wybranka Aleca
Wstawaj, chwaście
Church
Nie jesteś moim synem
Co może być złego w miłości?
Czemu twoją twarz ozdobiły łzy smutku?
Z ciałem będę, a ciała nie będę
Przypadłość dużej ilość różowych włosów
Koniec Magnusa Bane
Zemdlał
Tchórzostwo jest hańbą zwłaszcza dla nocnych łowców
Adrien
Siniak na pośladku
Niespełniony Najemnik
Głodny Jace i niewyżyty Magnus
Robert Lightwood to oszust i zdrajca
Jesteś mordercą, gorzej potworem
Szczurowaty York
Mam coś wspólnego z Alekiem
Zabrane Wspomnienia
Kolejne elementy układanki
Okładka
Obsesja związana z krwią.
A w kawiarni za rogiem...
Spotkanie
Koncert
Untitled part
Wyznanie grzechów

William Herondale

119 11 3
Por Mekito_Jaeger



SOPHIA

-Nienawidzę Cie- wydyszała.

-Powiedz mi coś, czego nie wiem.- rzucił Sebastian.

Minęło kilka dni odkąd dziewczyna zaaklimatyzowała się w nowym miejscu. Dzielnie znosiła wszelakie treningu pod okiem Sebastiana Morgensterna, który (o dziwo) okazał się cierpliwym nauczycielem. Aktualnie siedzieli w parku, gdzie zrobili sobie kilkominutową przerwę na życzenie dziewczyny, której organizm jeszcze nie przyzwyczaił się do takiego trybu życia. Kiedy dziewczyna leżała na ziemi ciężko oddychając, Sebastian jak posąg stał koło niej, wyglądać jak powalająco. Chociaż pora jesienna dawno zagościła w mieście, w niektórych miejscach dalej gościło babie lato.

Koło dwójki nocnych łowców biegały niczego nic świadome dzieci, które nie posiadali „Wzroku". Cieszyły się beztroskim życiem. W głęboki serca zazdrościła im normalności, która została jej brutalnie odebrana.

Przymknęła oczy i westchnęła.

Prędzej czy później prawda wyszłaby na jaw, prawda?

Rodzice musieli jej w końcu o tym powiedzieć!

Czuła jak każdy mięsień był napięty jak struna, gotowy do działania. Okres zakwasów dawno znikł w niepamięć. Popołudniowe słońce okalało jej twarz przyjemnym ciepłem chciała, aby ta chwila trwała wiecznie.

-Możesz się tak nie krzywić?- powoli otworzyła oczy.- Powiesz co chodzi po twojej pustej głowie? – prychnęła.

Spojrzała na Sebastiana, ubranego szare dresy i biały podkoszulek ukazujący zarys niektórych blizn oraz wypalone na ciele runy. Wyglądał jak morderca czekający na ofiarę.

-Twa dobroć mnie powala- rzekła i uniosła się do pozycji siedzącej.

-Mów- kucnął koło niej- Bez koncentracji jesteś łatwym celem do ataku.

Zamrugała zaskoczona.

-Myślałam o swoim rodzicach-wyznała szczerze.

-I?- wyczuła w tonie głosu nutkę ciekawości.

-Czy kiedyś odważyli by się powiedzieć mi prawdę? A może cały życie byłaby okłamywana? Gdyby nie Magnus...- zaśmiała się bez krzty radości- Nie stałabym się nocnym łowcom. Pieprzonym nocnych łowcą z w y b o r u Tylko nikt nie zapytał mnie o zdanie! Zawsze było Sophia zrób to, tamto pamiętaj o tym. Ucz się pilnie, przynoś chwałę swojemu nazwisku. Znajdź męża. Idź na studia. To nie fair! Czemu nie mogę mieć problemów typu jakiego faceta wezmę dzisiaj w swoje sidła? Czy szminka będzie pasowała do sukienki? Boże, a ta kobieta ma takie same buty jak ja! Toż to skandal! Nawet nie wiem co mówię! Przepraszam, że musiałem moich jęków wysłuchiwać.

Przez krótki moment nie zdawała sobie sprawy, że była w objęciach Sebastiana, który uparcie milczał, wpatrywał się w stawek niedaleko nich. Głaskał ją po plecach, dając chwilowe poczucie bezpieczeństwa.

-Skończyłaś swoje żale?- mimowolnie uśmiechnęła się.

Lubiła to w nim. Nie ważne co robiła, mówiła, a nawet myślała, nie traktował ją z współczuciem. Jakby miała się zaraz rozlecieć. Jego obojętność była ukojeniem dla jej duszy. Odsunęła się od niego kawałek. Mimo to dalej była w objęciach. Musiała zadzierać głowę do góry, aby spojrzeć mu w oczy.

-To jeszcze jedno kółko na koniec wokół parku?- kiwnęła głową.

MAGNUS

-Gdzie jest ta cholerna księga? Do stu brokatów! Prezes Miau zjeżdżaj mi z drogi bo przerobie Cię na rakietę tenisową! A tyle razy powtarzałem, żeby odkładać rzeczy na miejsce! Teraz wszystkiego szukać! Na tego Anioła Razjela czy jakoś tak!

-Tego szukasz?- spytał Raphael

Czarownik gwałtownie stanął w miejscu. Nie ukrywał swojego przerażenia, przez swoje nieogarnięcie zapomniał sprawdzić czy zaklęcia obronne działają. Poczuł palący go wstyd. Wampir ubrany cały na czarno, niechlujnie oparty był jedną ze ścian z salonu. W jego dłoniach spoczywała mała brązowa książka, którą ilustrował z zaciekawieniem. Niestety nie znał języków demonów przez co nie mógł nawet odczytać tytułu. Natomiast skupił się na zmysłach słyszał jak czarownikowi szybciej serce bije i jak przez przełyka ślinę. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszędzie walały się kartony, które w żaden sposób nie przypominały tych co Magnus trzyma w domu.

-Oddaj to- powiedział już pewnie.

-Jak to jest mieć złamane serce?- rzucił niby od niechcenia.

„W wieku piętnastu lat, Raphael został przemieniony przez wampira o imieniu Louis Karnstein, który miał nadzieję, że chłopak pomoże mu w pokonaniu jego kolegów, którzy chcieli go zabić. Raphael jednak nie pomógł mu, zamiast tego zabił go, a następnie swoich kolegów."* W młodym wieku utracił człowieństwo. Nie kierowały nim już emocji tylko czysta logika, która ma być poparta niekończącym się sukcesem.

-Jak to nie mieć serca?- odgryzł się czarownik.

-Znamy się tyle lat, a ty ciągle stosujesz tę same taktykę. Uciekasz od problemu, myśląc, że zniknie. Zakochałeś się w nieodpowiedniej osobie, chłopcze.

-Tym razem moja ucieczka ma być odpowiedzią na wszystkie problemy.

-Jakie problemy?- czarownik wzruszył ramionami i machnął rękami.

Rzeczy leżące przez czynie na podłodze, zaczęły same się składać do kartonów i zamykać niebieską smugą.

-Powiedziałeś mu chociaż, że wyjeżdżasz?- ze strony czarownika było tylko milczenie- Tak, myślałem. Czemu się ranisz?

-Co?

-Robisz to specjalnie. Obwiniasz się. Chociaż wina, leży po środku. Zaskakujesz mnie.

-Oddaj mi tą księgę!- warknął.

-Co ty kombinujesz?- skrzywił głowę.

-Dla niektórych czas się skończył- powiedział poważnie.

-Chcesz mi powiedzieć, że...- zaskoczony wampir usiadł na najbliższym fotelu.

-To co myślisz. To zamierzam zrobić.

-Magnus, to morderstwo!- wykrzyczał mu w twarz.

Nikt tego głośno nie powiedział, ale Raphael traktował Magnusa jako ojca, którego za dawien lat stracił. Jego biologiczny ojczym kojarzył się z czymś złym. Kiedyś jako mały chłopiec został przez niego pobity. Kilka tygodni leżał w szpitalu z ciężkimi obrażeniami. Takich rzeczy się nie da się zapomnieć. Powracają w mniej odpowiem momencie.

Patrząc na Wielkiego Czarownika Brooklynu można było dostrzec dobro, ciepło i wiele pozytywnych aspektów. Chociaż na karku miał wiele setek lat, wyglądał jak nastolatek. Jego wiek zdradzają kocie oczy, które są jego znakiem szczególnym wyróżniający go od zwykłych ludzi.

-Bardziej próba samobójcza, jak już.

TESSA GRAY

Kiedyś myślałam, że nasza śmierć daje początek czegoś nowego.

Takie myśli krążyły mi po głowie, trzymając dłoń ukochanego, Willa Herondale.

Muszę ponieść konsekwencje swoim wyborów.

Takie słowa wypowiedziałam przy twoim grobie, ukochanego Willa Herondale.

Przepraszam Will!

Nie potrafię bez ciebie żyć. Złamałam jedną z naszych obietnic.

Takie słowa wykrzyczałam wiatru, które zaniósł je tobie.

Drogi Wiliamie,

Nie wiem jak to się stało, ale w moim życiu znowu zagościło słońce. Powrót Jem zburzył mury obronne, które budowałam przez te wszystkie lata. Wiem, że na mnie patrzysz, ale pozwól mi się zakochać ten jeszcze jeden raz.

Wiem dobrze, że pragniesz mego szczęścia.

Już niedługo wszyscy będziemy razem. Ty, ja i Jem.

Jednak muszę jeszcze coś załatwić.

Twoja Tessa.

CLARY

Rudowłosa zamknęła się w swojej pracowni, która niegdyś była jednym z pokoi gościnnym. Pokój był zapełniony pracami, które wyrażały tysiące emocji. Większość rysunki stworzyła z impulsu. Zazwyczaj z najważniejszych życiowych momentów. Cały pokój był osadzony w bieli. Wszędzie walały się sztalugi, szkicowniki, ołówki i pogniecione kartki. Po prawej stało krzesło, które wykorzystane było zgodnie z funkcją użytkowania oraz jako przedmiot wielowymiarowy. Z lewej strony prezentowały się największe dzieła sztuki jakie Clary Fray narysowała. Wszystkie obrazy przedstawiły dom nocnych łowców. Z szczegółami oddała piękno Placu Anioła. Do dziś pamięta sen, w którym tańczyła z Jace w rytmie muzyki na placu. Wtedy jeszcze nie znała tego miejsca, a czuła się jakby całe życie tam przesiedziała. Pokręciła głową.

Podeszła do biurka, gdzie leżały niedokończone rysunki. Podniosła jeden z nich i zmarszczyła brwi.

Coś ewidentnie się jej nie zgadzało. Nie pamiętał, aby takiego rysowała. Była w stu procentach pewna, że to nie jej styl rysowania. Była praworęczna, a osoba, która to narysowała była leworęczna. Zmarszczyła brwi. Spojrzała na resztę prac.

-To dziwne.- mruknęła.

Tylko ona miała klucz do pracowni, który zawsze nosiła przy sobie. Mały kluczyk był zawieszony na srebrnym łańcuszku. Wzięła głęboki oddech. Wyciągnęła stele i na lewym ramieniu narysowała sobie runę spostrzegawość. Stanęła na środku pomieszczenia i rozejrzała się powoli po pomieszczeniu. Zaczęła dostrzegać niewielkie różnice w przedmiotach, niektóre z nich zostały przesunięte, a narzędzia pracy użyte w niewielkim stopniu. Odczuła gniew. Pracownia to było jej miejsce i nikt nie miał prawa tu wejść. Zaczęła się cofać do drzwi, gdzie miała się kierować do Sali, aby dać upust emocji, zauważyła niedaleko drzwi, na ziemi kawałek różowego włosa.

-Ja sobie z nią porozmawiam!- warknęła oburzona.

Zabrała włosa z ziemi. Tupnęła nogą jak małe dziecko. Trzymając włosa i nie swoją pracę ruszyła w poszukiwania Sophii. W myślach tworzyła wiele epitetów, które użyje wobec różowowłosej.

ALEC

Od kilku godzin próbował się dodzwonić do Magnusa. Miał wyrzuty z sumienia po ostatniej rozmowie, która bardziej przypominała wywiad niż rozmowę osób w związku. Myślał długo nad przyszłością. Nawet stwierdził egoistycznie, że nie musi mieć dzieci bo jest jeszcze Izzy i Maks. A z tego co było mu wiadomo, najmłodszy był chętny do założenia rodziny pod warunkiem znalezienia miłości swojego życia. Pod wpływem impulsu wybrał się do najbliższego sklepu jubilerskiego i wybrał pierścionek zaręczony, który kojarzył mu się z czarownikiem. Panie widząc go w sklepie wybierając pierścionek zaręczynowy omal nie padały z zazdrości. Chłopak za bardzo ich nie rozumiał. Chodziło im o cenę? Wzruszył ramionami do siebie w lustrze.

Z tej okazji ubrał najlepsze ubrania jakie miał w szafie. Wypryskał się perfumami, które dostał od siostry na dwudzieste urodziny. Z kwiatami i pierścionkiem wyszedł na korytarz. Nie udało mu się nawet obrócić bo z całej został napadnięty na wkurzoną Clary, która z hukiem spadła na ziemie.

-Możesz uważać jak chodzić?- poprawił swoją lekko zgniecioną koszulę

Dziewczyna rzuciła mu ostre spojrzenia i zebrała przedmioty, które upadły koło niej.

-A możesz mnie nie denerwować?- Alec zlustrował ją wzrokiem.

Potargane włosy, czerwone policzki, groźna postawa to znaczyło jedno- ktoś rudowłosej zalazł za skórę. Ubrana była w swój standardowy strój podarte spodnie i koszulkę z nadrukiem.

-Groźnie. A teraz pozwolisz, że udam się w ciekawsze miejsce niż oglądanie wkurzonej małolaty.- uniósł kąciki ust.

--W sumie masz rację, też nie mam ochoty oglądać nadętego dupka, który myśli tylko o sobie- spojrzała na niego ostatni i szybkim krokiem ruszyła w swoją stronę.

W duchu przyznał jej wygranie tej sprzeczki. Nie myśląc więcej o rudym szopie, skierował się do drzwi instytutu.

***

Chłopak siedział na schodach przed mieszkaniem Magnusa Bane. Cały roztrzęsiony narysował sobie runę niewidzialności i pozwolił sobie na wylanie łez. Nie wierzył w to co widział i słyszał.

Kiedy sięgnął do dzwonka czyjaś zimna ręka zatrzymała go.

-Nie ma Magnusa- powiedział Raphael, w jego oczach krył się smutek.

-Jak to?- spytał zaskoczony.

-Wyjechał. Uciekł. Wyniósł się. Mieszkanie stoi puste, Amigo.

-Nie wierzę Ci- głos mu się załamał.

-Proszę o to klucz do mieszkania. Wejdź i sobie sprawdź.- podał mu klucz i zniknął.

Serce dudniło mu w piersi. Oblizał suche usta, tak bał się zobaczyć odpowiedzi, że o mało nie spękał i wziął nogi za pas. Wszedł do mieszkania. Zastała go cisza. Zrobił kilka kroków naprzód.

-Magnus?

Cisza.

Zamrugał kilkakrotnie, aby odpędzić łzy nachodzące mu do oczu. Cofnął się i zamknął z hukiem drzwi. Utracił wszystkie siły jakie w sobie miał. Opadł na jeden z schodków.

Zacisnął usta. Kwiaty wyrzucił do krzaków. Jakiś kot wydarł się w podzięce. Z trudem stanął z powrotem na nogi. Obrócił się ku drzwiom. Wyciągnął z pierścionek z kieszeni i stele. Nałożył na klamkę pierścionek i kilkami ruchami stelą sprawił, że biżuteria zostanie pokazania właścicielu domu.

Zszedł ze schodków. Włożył ręce do spodni i obojętną miną wrócił do instytutu, gdzie miał ochotę porządnie się na kimś wyżyć.

SOPHIA

Po treningu wzięła szybkim prysznic. Nie musiała iść na obiad, bo zjedli na mieście dokładnie do Itaki. Tam bohaterka mogła zobaczyć wiele ras. Najbardziej interesowały ją wilkołaki. Dla żartu powiedziała, że mogłabym być jedną z nich. Chłopak szybko wybił jej ten pomysł z głowy mówiąc wiele minusów.

Usiadła na łóżku i sięgnęła po jedną z książek leżący na szafce. Obsesyjnie czytała książki. Odkąd weszła w Świat Cieni, chciała wiedzieć więcej i więcej.

Czasem Sebastian musiał siłą ją wyciągać na trening. Miał takie momenty, że przychodził do niej i w milczeniu czytali razem.

Ktoś gwałtownie zapukał do drzwi. Uniosła głowę i krzyknęła „proszę". W drzwiach widząc wkurzoną Clary, wstała z łóżka, odkładając wcześniej książkę.

-Powiedz, co robiłaś w m o j e j p r a c o w n i ?- stały bardzo blisko siebie.

-Nie wiem o co ci chodzi.- powiedziała zgodnie z prawdą.

Sophia nie zdawała sobie sprawy, ze rudowłosa miała swoją pracownia. Zdarzały się momenty, że Clary znikała na całe dnie ale każdy mieszkaniec miał swoje zajęcia. Przełknęła ślinę. Musiała starannie dobierać słowa. Widać w oczach było szaleństwo w oczach, które mogło się źle skończyć dla obojga.

Rudowłosa podniosła włos, aby ta druga mogła się przyjrzeć. Sophia widząc różowy włos cofnęła się zaskoczona.

-Posłuchaj Clary, ja naprawdę nie wiedziałam, że masz pracownie. Wiesz dobrze, że całe dnie spędzam z Sebastianem albo z wami wszystkimi. Nie śledziłam, ani nie próbowałam nawet myszkować w waszych rzeczach.

-Tak? To co robi ten obraz w mojej dłoni? To nie jest moje pociągnięcie ołówkiem!

Zmusiła ją do wzięcia kartki papieru. Głównym elementem obrazu była dziewczyna stojąca w oknie z wystawioną rękę. Sophia nie mogła zobaczyć jej twarzy, bo kobieta była odwrócona tyłem. Posiadała brązowe falowane włosy, które opadały na długą staromodną suknie. Za oknem była wydeptana ścieżka, więcej nie mogła z niego odczytać. Miała pewność, że owa kobieta czekała. Na coś lub na kogoś czekała.

-Clary, przysięgam, że nie byłam w pracowni! Nie potrafię rysować a w nocy śpię. Sami musicie mnie czasem budzić.

-To co robił twój włos w mojej pracowni?- skrzyżowała ręce na piersi.

-Co tu się dzieje?- w drzwiach pojawił się Jace a zaraz za nim Sebastian.

-Ktoś włamał się do mojej pracowni!- powiedziała oburzona Clary- A jedyną sprawczynią jest Sophia bo znalazłam jej włos...

-Nie możesz kogoś oskarżać, tylko dlatego, że znalazłaś włos. Sama mogłaś go przynieść nieświadomie. – powiedział w obronie brat, który stanął za Sophia.

-Nie można jednak tego wykluczać- Jace znalazł się koło Clary- Co masz w ręku?

-Clary dała mi ten obraz i mówi, że to nie jej- Sophia pokazała obraz chłopakom.

-To nie styl Clary- mruczał Jace.- To było w twojej pracowni?- kiwnęła głową.

-Dokładnie na biurku.

-Ja nawet nie miałam pojęcie, że masz pracownie- Sophia wyprostowała się- Po za tym koło ktoś zawsze jest. To znaczy, że jestem niewinna.

-Z tym się zgodzę- zaczął Jace- Ale co jest w nocy?

-Śpię- powiedziała urażona.

-Jace- warknął Sebastian- Teraz robisz wszystko, aby przymilić się do Clary. Odstaw swoje amatory na bok i pomyśl logicznie. Cały dzień jest pilnowana, mordowana treningami, czasem do późna czytamy i wiem kiedy zasypiania.

-Czy ja kogoś obwiniam? Tylko próbuje ustalić co jest. Nie wydaje wyroku.

-Skoro Sophia twierdzi, że jej karta jest czysta to niech złoży przysięgę Anioła.

Ze strony płci męskiej wybuchły oburzenia. Jednak Sophia po chwili namysłu odpowiedziała.

-Nie zrobię tego. Jestem pewna, że świadomie nie weszłam do twojego azylu.

-Świadomie? Sophia... Może ty lunatykujesz? – Jace poprawił swoje włosy.

-Może to być bardzo prawdopodobne ale zostaje jeszcze jedna kwestia – Sebastian obrzucił siostrę nieprzyjemny spojrzeniem- Sprawdzałaś, czy doszło do jakiegoś włamania?- rudowłosa speszyła się.

-No nie... Tylko ja mam kluczyk. A runów nie da się sprawdzić ot tak... znaczy..

-Clary- Sophia westchnęła- Uduszę Cię ty rudy szopie.= Sebastian po kryjomu parsknął śmiechem.

-Przepraszam- wydusiła w końcu- Mam obsesje na punkcie pracowni to moje święte miejsce. Wybaczysz?

-Stawiasz mi pizze- rzuciła Sophia.

-Kobiety!- powiedzieli jednocześnie.

Po dość dziwnej rozmowie została sama z Sebastianem. Oparła się o poduszki leżące na łóżku i z dziwnym wyrazem twarzy oglądała rysunek.

Sebastian usiadł na swoim stałym miejscu, lecz zamiast zabrać się za książkę patrzył na dziewczynę.

-O czym tak myślisz?- spytał po chwili.

-Ta... kobieta wydaje mi taka znajoma- zajrzała za kartki.

-Twoja mama? – pokręciła głową.

-Mama zawsze była ścięta na krótko. Kuzynek, ciotek nie znam. Do tego żadna z moim znajomych nie nosiła takich sukienek.

-Może sprawdzimy, czy nie lunatykujesz?

-Jak?- wzniósł oczy ku górze.

-Może pójdziesz spać? No nie wiem? Głupio się pytasz.

-Zasnę i? Co wtedy?

-Będę Cię pilnować całą noc.

-Przyznaj się, że chcesz ze mną spędzić noc- pokazała swoje ząbki.

-Każdy powód jest dobry- poruszył sugestywnie brwiami.

===========

*Fragment z bloga http://pl.nocni-lowcy.wikia.com/wiki/Raphael_Santiago 

Fani Maleca proszę mnie nie bić!


Seguir leyendo

También te gustarán

9.1K 869 22
Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca...
8K 573 23
Modern AU Edgar po długim pobycie w psychiatryku po próbie samobójczej wraca do codziennego życia. Idzie do nowej szkoły gdzie nie zna nikogo. Jak ży...
16K 740 27
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
6.2K 588 22
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...