Wielki Czarownik Brooklynu Za...

By Mekito_Jaeger

3.7K 308 52

Kiedy w Brooklynie nastał burzowy dzień. Wielki Czarownik Brooklyn popełnił wielki błąd, który kosztował dzi... More

Początek
Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił
Pisklak
Mam czuć się zazdrosny?
Wstawaj, chwaście
Church
Nie jesteś moim synem
Co może być złego w miłości?
William Herondale
Czemu twoją twarz ozdobiły łzy smutku?
Z ciałem będę, a ciała nie będę
Przypadłość dużej ilość różowych włosów
Koniec Magnusa Bane
Zemdlał
Tchórzostwo jest hańbą zwłaszcza dla nocnych łowców
Adrien
Siniak na pośladku
Niespełniony Najemnik
Głodny Jace i niewyżyty Magnus
Robert Lightwood to oszust i zdrajca
Jesteś mordercą, gorzej potworem
Szczurowaty York
Mam coś wspólnego z Alekiem
Zabrane Wspomnienia
Kolejne elementy układanki
Okładka
Obsesja związana z krwią.
A w kawiarni za rogiem...
Spotkanie
Koncert
Untitled part
Wyznanie grzechów

Wybranka Aleca

179 14 4
By Mekito_Jaeger

KLUB

Czwórka przyjaciół po kilku godzinach tańczenia postanowiła zasiąść w jednym z wolnych loży, która miała bardzo dobry widok na przyziemnych. Zasłonięci kotarą mogli w spokoju się porozumieć i wypić spokojnie drinka bez natrętnych podrywaczy. Oczywiście najgorszą ofiarą był sam Jace's, który w trybie natychmiastowym został owinięty tłumem półnagich kobiet z różnymi kończynami. Jednak jego wzrok był kierowany na Clary, która na wyjście do klubu ubrała obcisłą ciemnozieloną sukienkę i buty na koturnie- mimo protestów Izzy (wszystkie kąski zostały zakryte)., która nalegała na bardziej nie przyzwoity strój.

Jednak sama Isabella Lightwood nie mogła się powstrzymać na ubranie czego z nutką seksapilu. Czerwony to był jej kolor, a zwłaszcza w krótkich obcisłych sukienkach z rozcięciem na boku. Jace's i Simon ubrali się podobnie, czarne spodnie, skórzane kurtki i białe koszulki. Dziewczyny śmiały się, że wyglądają jak bliźniacy.

-Którą jest godzina?- spytała Clarissa.

Siedziała obok blondyna, który w takim zwykłych chwilach był spięty. Dalej nie mogła go rozgryźć. Myślała była niemalże p e w n a, że po ich ostatnim pocałunku (mający miejsce na polu bitwy niedaleko martwego demona z czwartego piekła) wszystko będzie w porządku. Natomiast chłopak unika konfrontacji.
Jednak pełno go, gdy jakiś mężczyzna z klubu ma do niej podejść. Zawsze w takich momentach czuła gęsią skórkę, kiedy stawał za nią, czuła jego oddech na szyi. Nie musiała się odwracać, aby zobaczyć jego minę cichego zabójcy czekającego na swoją nieświadomą ofiarę.

-Dawno wybiła już północ, a Aleca i Sebastiana dalej nie ma- powiedziała Izzy, która była przytulona do Simona.

Ich relacja od samego początku układała się gładko. Cegiełka po cegiełkę, aż został zbudowany piękny dworek. Kiedy Simon trafił pod skrzydła siostry Aleca zmienił się do niepoznania. Z wystraszonego nastolatka bojącego się własnego cienia na silnego nocnego Łowce.

-To było trochę do przywidzenia, że Alec nie przyjdzie. Nigdy nie był fanem takich zabaw- powiedział jego parabatai.- A Sebastian... chodzi własnymi ścieżkami.

-A czy przez swoją więź możesz powiedzieć nam co czuje?- spytał Simon- No co? Nigdy nie miałem parabatai i nie wiem jak to jest.- wzruszył ramionami.

Jace's zamknął oczy i skupił się na szukaniu najważniejszej nici łączącej go z Aleciem. Wypełniony emocjami mimowolnie się uśmiechnął.

-Uuuu... twoja mina sama za siebie mówi!- powiedział podekscytowany Simon.

Wszyscy z ciekawością obserwowali blondyna, przez którego przechodziły różne emocje. Aż na samym końcu spłonął rumieńcem. Obyło się bez cichego zdjęcia ze strony Simona widzącego pierwszy raz takie zjawisko.

-Zdenerwowanie. Podekscytowanie. Szczęście... Miłość.

-Chcesz powiedzieć, że Alec ten Alec, którego znamy kilkanaście lat ma uczucia?- spytał Simon.

-Simon, każdy z nas ma uczucia. Czy to się komuś podoba czy nie.- powiedziała z naciskiem Clarissa.

Kątem oka zerknęła na Jace'a, który zainteresował się budową szklanki stojącą przed nim.

-Czyżby braciszek był kimś zajęty?- Isabella poruszyła sugestywnie brwiami.

-Nie wiem jak wy, ale ja chętnie wrócę do instytutu!- Simon klasnął w dłonie.

-Skąd masz pewność, że akurat jest w instytucie?- rudowłosa dopiła swojego drinka.

-Bo tam...- zaczął blondyn- czuje się najbezpieczniej.

-Chłopcy i Clary, idziemy! Czas poznać wybrankę Aleca!

SOPHIA

-Jaką mamy pewność, że to wypali?- spytała dalej nie przekonana dziewczyna.

-Jak przestaniesz gadać to wszystko wypali. Pomóż mi, a nie sterczysz jak jakaś kłoda- rzucił.

Uniosła ręce w geście poddania. Myszkowali w pokoju Aleca, a dokładnie w łazience zamieniając jego zapasy szamponu na różne farby o wyrazistych kolorach. Sophia nie pytała skąd ma te wszystkie farby, jedynie opróżniała do połowy zawartość szamponu i poddawała Sebastianowi, który bawił się w artystę. Pracując w ciszy zastanawiała się co musiał zrobić niebieskooki Sebastianowi, aby ten teraz robił mu okropne żarty.

Uderzyć go?
Nie, to głupie.
To musiało być coś o wiele gorszego.

-Kwiatuszku, możesz przestać patrzeć się w ścianę i zaczniesz mnie słuchać?

-Co?- spytała po chwili.

Westchnął. Zabrał od niej ostatnią butelkę szamponu i wlał do niej rozjaśniacz, potrząsnął i postawił z powrotem do szafki. Podał dziewczynę ręczniki papierowe, które przyjęła mówiąc ciche „ dziękuje". Wytarli dłonie do sucha i zużyte wrzucili do wora, który był wypełniony opakowaniami po farbach.

-Co teraz?- spytała, gdy zamknęli drzwi od pokoju chłopaka, upewniając się wcześniej czy nie zostawili jakiś śladów ( na przykład włosy dziewczyny, opakowania, zapach i tym podobne).

Spojrzał na zegar i zmarszczył brwi.

-Jest grubo po trzeciej, więc trzeba iść spać, ale najpierw trzeba pozbyć się tego- wskazał na wór.

-Nie chcę mi się spać- powiedziała smutno- Co z tym zrobisz?

-Chodź za mną. Pokaże Ci jak działają runy.

-Gdzie idziemy?- spytała podekscytowana.

-Pobawimy się w Spongeboba.

* * *

-Ty sobie żartujesz!- krzyknęła dziewczyna- Zaraz spalisz ten kościół!

-Instytut- poprawił ją- Nie spalę. Już Ci tłumaczyłem, że ogień nie przebije się dalej niż narysowany krąg.

-To bezpieczne na pewno?- spytała.

-Ufasz mi?

-Nie.

-I masz rację. – klęknął przed okręgiem.

Znajdowali się w Sali gimnastycznej, gdzie po krótkim wyjaśnieniu Sophia mogła zrozumieć, że nocni łowcy trenują całe życie z obowiązku. Dowiedziała się jak działają poszczególne sprzęty i z ekscytacją nie mogła się doczekać, aż zacznie trenować. Niestety długo będzie musiała poczekać bo trzeba załatwić wiele spraw papierkowych.

-Teraz na jednym z kartonów narysuje Stelą runę ciepłą, która po kilkakrotnym użyciu nagrzeje przedmiot, aż w końcu zmusi papier do zapalenia. – wykonał kilka ruchów i przed oczami Sophii pojawił się znak z dziwnymi wywijasami.

Sebastian powtórzył ten gest kilkakrotnie i cofnął się. Przez ułamek sekundy nic się nie działo, aż wybuchnął dość duży ogień, który zaczął pożerać dowody małej zbrodni.

Dziewczynę oblała fala ciepła. Kątem oka zerknęła na chłopaka, który z fascynacją spoglądał w ogień. Radował się każdą iskierką, która szła ku górze.

-Wiem, że mnie obserwujesz.

Chciała od razu zaprzeczyć, ale widząc minę chłopaka od razu zrezygnowała. Kogo chciała oszukać?

-Nie powinieneś rzuć typowym tekstem „ Zrób zdjęcie starczy na dłużej?"- parsknęła.

-Po co Ci moje zdjęcie pod poduszkę, skoro to ja mogę być twoją poduszką?- zaśmiała się równocześnie.

-To było niezłe!- złapała się za brzuch- Żółwik?- wyciągnęła do niego piąstkę- uniósł jedną brew- No co ty? Nigdy nie przybiłeś żółwika? Czuje się zaszczycona będąc twoją pierwszą- kiwnął głową i stuknęli się piąstkami.

-A to runa niewidzialności. Nie za bardzo mi chcę się sprzątać resztki popiołu, więc wiatr za mnie to zrobi.- machnął kilka razy i małą kupka popiołu znikła.

-Mogę potrzymać twoją Stele?

-Co?- Sophia zarumieniła się.

-Chciałam... ee...aa... zobaczyć jak leży mi w dłoni.

-Jak skończysz odpowiednie treningu to wtedy będziesz mogła trzymać Stele do woli.

-No dobra.

Ukucnęła i zaczęła zawiązywać sznurówki. Jednego buta zawiązała, gdy miała poprawić drugie dotarł do niej zniżony głos blondyna.

-No chyba, że wolisz moją Stele potrzymać- Sebastian poruszył sugestywnie brwiami i uciekł.

-Coś ty powiedział?! Wracaj tu!- krzyknęła.

Była wręcz pewna podczas biegu, ze chłopak nie używał całej siły w swoją ucieczkę. Utrzymał pewną odległość, głośną się przy tym śmiejąc. Biegnąć nieznanym jej korytarzem złapała drogocenny talerz, nie bardzo myśląc rzuciła mu go pomiędzy nogi. Czego efektem było jego przewrócenie. Chciała go uderzyć, lecz nogi zaczęły się jej plątać i wpadła na jego plecy, uczepiając się jak mała koala.

-Złaź ze mnie kobieto!- krzyknął Sebastian.

-Nie- objęła go nogami i ręce owinęła mu wokół szyi- Teraz będę twoim sumieniem i za każdym razem jak będziesz szedł do lodówki to wiedz, że czeka się narzeka na swoją figurę.

-Wiesz, że mogę teraz zacząć się szybko cofać przez co z całej siły uderzysz plecami?- Sophia z przerażeniem spojrzała na ścianę za sobą.

-Nie zrobisz tego prawda?- spytała z przerażeniem.

-Liczę do trzech i lepiej złaź mi z pleców, a twój żywot szybko się nie skończy.

-Ale...- zaczęła.

-Raz... - zrobił mały krok do tyłu, dziewczyna nie wiedząc co począć mocniej wtuliła się w chłopaka- Dwa...- kolejne dwa kroki do tyłu- I t...- Sophia zaczęła przeraźliwie krzyczeć.

-Co się dzieje?!- krzyknął Jace's na czele z Simonem, Izzy i Clary.

-Właśnie próbuje pozbyć się swojego sumienia. Nie widać? –rzucił.

-Sebastian, chyba nie chcesz zrobić jej krzywdy? –spytała spokojnie rudowłosa.

-Sophia, to twój szczęśliwy dzień. Dzisiaj nie zostaniesz przeze mnie zabita.

=======

Widzisz błąd? Proszę wskaż mi go.

Continue Reading

You'll Also Like

7.8K 503 22
Młody kierowca Formuły 1 i wyśmienita tenisistka. Co ich połączy? A raczej co im w tym przeszkodzi. Życie rzuca nam wiele kłód pod nogi, a tej dwójce...
134K 5.2K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
11.7K 875 33
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
9.1K 869 22
Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca...