Cichy krzyk - Reylo ✔

بواسطة EsmeraldaLavoie

87.2K 5.9K 2.9K

Każdego dnia walczysz z potworami, które zamieszkały w twojej wyobraźni. Jednak najgorsze jest to, kiedy uświ... المزيد

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXIII
Epilog

Rozdział XXXII

1.9K 148 65
بواسطة EsmeraldaLavoie

Kylo spojrzał na rękojeść swojego miecza, który leżał na podłodze. Wiedział, że taka prośba od Przywódcy nie skończy się dobrze.

- Użycz jej miecza swojego dziadka. - Ciszę przerwał Snoke, przyglądając się każdemu ruchowi Rey. Ta stała na baczność i próbowała zachować spokój. Miała nadzieję, że pomoc wkrótce nadejdzie. Wiedziała, że nikt w pomieszczeniu nie poczuł jej wici Mocy, skierowanych do Skywalkera. Są dla niej za słabi, a nawet o tym nie wiedzą.

Kylo beznamiętnie wyciągnął zza pazuchy rękojeść i położył tuż przed dziewczyną. Powoli zaczęła domyśleć się, o co może chodzić Przywódcy. Ren, ułożywszy miecz na ziemi, cofnął się na swoje miejsce. Snoke chrząknął.

- Kylo Renie, gdy cię znalazłem, dostrzegłem w tobie pierwotną, nieokiełznaną siłę. A oprócz niej pewien niezwykły dar - wyszeptał złowrogo Przywódca, a Hux prychnął w myślach. Jego jedynym "niezwykłym darem" była Moc do niszczenia wszystkiego wokół z dziecięcą złością. - Teraz to udowodnij. Pokonaj swoją słabość.

- Słabość? - Kylo przełknął ślinę i spojrzał na rycerzy. Oni nie mogli się dowiedzieć, że ich mistrz posiada jakąkolwiek słabość. A zwłaszcza kobietę. Snoke jedynie skinął głową, rozkazując tym samym, aby rozpoczął walkę.

Rey spojrzała Renowi głęboko w oczy, jednak ten od razu odwrócił wzrok. Z drżącą ręką chwycił za rękojeść i uaktywnił miecz. Czerwona klinga zabłysnęła, rozświetlając jego niepewność wypisaną na twarzy. Dziewczyna nie chciała chwytać za broń. Zmusiła się jednak do tego, kiedy czerwony laser przeciął powietrze tuż przed jej nosem. Niebieska klinga zgrabnie odepchnęła cios. 

Rycerze Ren wpatrywali się w walkę pomiędzy ich mistrzem, a dziewczyną, o której słyszeli tylko raz. Hux przyglądał się im z niepewnością. Pierwszy raz kibicował swojemu wrogowi. Chciał już raz na zawsze pozbyć się dziewczyny ze swojego życia. 

Kylo przeważał nad dziewczyną przez pierwsze minuty walki, ponieważ ta nie miała zamiaru go atakować. Nie mogła wyzwolić w sobie Ciemnej Strony.

- Rey - mówił w międzyczasie Snoke, uśmiechając się szyderczo. - Spójrz, ile ten mężczyzna zrobił złego w twoim życiu. - Kylo przysłuchiwał mu się ze zdenerwowaniem. Co Przywódca miał na myśli? - Zabił Hana Solo, wymordował perfidnie twoich przyjaciół. Masz szansę się zemścić. Czy to nie dobra okazja? 

Dziewczyna nie dała się prowokować. Wiedziała, że Snoke chce zmusić ją do przejścia na ich stronę. Kiedy zabiłaby Rena, zapewne dołączyłaby do ich zakonu. Chciał wykorzystać jej słabość. Nie mogła mu ulec.

- Cóż, jeżeli zabijesz Kylo, będziesz miała okazję zabić mnie - odparł. Walczący Ren otworzył oczy jeszcze szerzej. Przywódca chciał go zdradzić. Albo on, albo dziewczyna. Wygląda na to, że ona bardziej mu odpowiadała. Jak śmiał?!

Rey zamknęła swój umysł i próbowała przywołać swoje wszystkie radosne wspomnienia, których miała niewiele. W jej umyśle zapanował obraz całującego ją Bena. Uśmiechnęła się pod nosem, jednak radość przerwało pewne wspomnienie. Ren mówił, że jest nikim. Nie zależy mu na niej. Traktuje ją jak przedmiot. 

Dziewczyna zacisnęła zęby i teraz to ona zaczęła atakować. Kylo bronił się, starając się unikać jej szybkich ciosów. W końcu zrobił salto w tył i stanął chwiejnie na barierce. Dzięki Mocy utrzymał równowagę. Rey również wykonała skok i znalazła się tuż przy Renie. Obydwoje zaczęli walczyć, starając się nie spaść w głąb przepaści, gdzie leżało ciało członka zakonu. 

- Rey! - Krzyknął Kylo, kiedy jego stopa ześlizgnęła się z barierki. Dziewczyna jednym ciosem odcięła mu prawą dłoń, która wraz z rękojeścią poleciała w dół. Ren syknął z bólu, a dziewczyna kopnęła go z całej w brzuch. Mężczyzna ześliznął się, jednak w ostatniej chwili chwycił się barierki lewą dłonią. W oczach Rena pojawiły się łzy. Nie, tak nie mógł wyglądać jego koniec. Zaczął żałować, że ukrywał przed dziewczyną swoje prawdziwe emocje. Popatrzył na swój kikut i zbladł jeszcze bardziej. Nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.

- Tak! - Ryknął Snoke, wstając z tronu. Na czole Hux'a pojawił się pot. Skoro dała radę pokonać samego Kylo, to unicestwienie generała będzie dla niej zapewne chlebem powszednim. - Zabij go i dołącz do nas!

Rey uniosła miecz z chęcią zemsty, jednak powstrzymało ją spojrzenie Rena. W jego oczach pojawiły się łzy. Wzywał pomocy.

- Rey... - wyszeptał, już nie udając. Po zdradzie Przywódcy nie miał już czego ukrywać. - Rey, kocham cię...

Wszyscy członkowie zakonu oburzyli się. Ich mistrz... popełnił taki błąd. Wszyscy na raz odbezpieczyli własne miecze, jednak Przywódca machnął na nich dłonią.

- Nie! To ona musi to zrobić - syknął. - Już, Rey. Wypełnij swoje przeznaczenie.

Dziewczyna stała nieruchomo z mieczem w dłoni. Wciąż wpatrywała się w wiszącego Kylo, któremu powoli wyślizgiwała się dłoń. Był słaby. Był... zakochany. Jego słabość w końcu ujrzała światło dzienne. Jego słabością była ta zbieraczka złomu. To ją kochał.

- Nie - odpowiedziała sucho i wyrzuciła za siebie rękojeść miecza. Zeskoczyła z barierki i pomogła Kylo wdrapać się na podłogę. Ten, dysząc ciężko, upadł na podłogę. Rey bez zastanowienia pocałowała go. Czarnowłosy mężczyzna odwzajemnił jej gest. Pogładził ją lewym kciukiem po policzku. Wciąż był w szoku po stracie dłoni, jednak to już się nie liczyło, bo w końcu czuł się spełniony. Spełniony z miłością. 

- Zabić ich - warknął Przywódca, jednak zastygł w jedynym momencie. Wyczuł... dobro. - Skywalker - wyszeptał. - Wykończyć ich. Mam sprawę do załatwienia. - Snoke wyszedł w sali.

*

- Nie, po prostu nie mogę się zgodzić - stwierdziła wiceadmirał Holdo. Leia zacisnęła dłoń w pięść, jednak nie dała się sprowokować. 

- Rezygnuję z posady generała - odpowiedziała Organa, a wszystkim zebranym opadła szczęka. Czy ona właśnie..? - Nie mam pojęcia, po co mam nim być, skoro nie chcecie walczyć o wolność. Proszę, możecie tutaj po prostu stać, jednak ja nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie, kiedy nam trafia się taka szansa. - Wskazała na Rose, stojącą tuż przed podium. 

- Ale generał...

- Och, siedzę w tym bagnie od kiedy się urodziłam - przerwała mężczyźnie z widowni Leia. - Całe życie walczę o sprawiedliwość i wolność. Przez lata młodości robiłam wszystko, aby powstrzymać Imperium. Teraz mam zamiar zrobić to z Najwyższym Porządkiem. Jeśli nie z Ruchem Oporu, to na własną rękę.

- Pani generał, samej nie ma sensu - odpowiedział admirał Ackbar, wychodząc z tłumu. Zapadła cisza. - Przecież ma pani nas!

Połowa sali zaczęła potwierdzać słowa mężczyzny. Na twarzy Organy pojawił się uśmiech. Wiedziała, że się na nich nie zawiedzie. Każdy kolejno zgłaszał, że może lecieć. Każdy z nich pragnął jedynie wolności. 

- Masz także i moje poparcie, siostro. - Skywalker położył dłoń na jej ramieniu. Starsza kobieta od razu poczuła się lepiej. Moc była z nimi. 

Wiceadmirał chciała przekrzyczeć tłum, jednak po chwili jej się już odechciało. Po prostu podniosła dłoń, głosując za zaatakowaniem Najwyższego Porządku. I tak nie mogło być już gorzej.

*

Organa wsiadała na statek wraz z Rebeliantami, jednak za nią pobiegł Statura. 

- Pani generał! Nie może pani tak po prostu lecieć! Proszę, zostać... a co jeżeli coś się pani stanie? - Zapytał. Leia jednak stanęła na rampie i uśmiechnęła się do mężczyzny. 

- Jeżeli coś mi się stanie, proszę zaopiekować się moim Ruchem Oporu jak należy, generale Statura - odpowiedziała, wchodząc do środka statku. Mężczyzna popatrzył tępo na zamykającą się rampę. Co ona właśnie powiedziała?

Statki wzbiły się w górę, a wraz z nimi wszelkie myśliwce. To był ich czas. Wszyscy skierowali się na współrzędne planety Mustafar. 

W X-wingach znajdowali się najlepsi piloci w tym Poe z Rose. Dziewczyna wyprzedziła jednak wszystkie statki i poleciała jako pierwsza. Wiedziała, co miała zrobić. Okłamać Najwyższy Porządek, któremu przez lata była wierna. Teraz chciała wbić im nóż w plecy. 

Nawet Finn wsiadł do myśliwca. Ostatnimi czasu podpatrzył trochę u Rose pilotaż. Miał nadzieję, że to jednak autopilot wykona za niego zadanie.

BB-8 zapikał wesoło. Był on droidem w myśliwcu Poe'go, który szykował się mentalnie za walkę z Najwyższym Porządkiem. 

Już niedługo dostrzegli przed sobą ognistą planetę.

*

Generał Hux natychmiast uciekł z pomieszczenia pełnego Renów. Starał się odejść jak najdalej, jednak przerwał mu dźwięk komunikatora. Podbiegł szybko do grupy szturmowców i ze zdziwieniem odebrał połączenie. Dzwoniła sama Rose.

- Sheldon? Co jest? - Zapytał nerwowo. Zaczął kroczyć ku wyjściu, gdzie stał jego wahadłowiec. Musiał stąd jak najszybciej uciec.

- Mogę zdradzić współrzędne Ruchu Oporu. Proszę jednak odłączyć osłonę, muszę szybko wylądować - odpowiedziała zdenerwowana. Hux jak na zawołanie wysłał komunikat do centrali, aby wykonali rozkaz. Wciąż szedł cały zdyszany. Nie myślał już o niczym innym, jak i ucieczce na bezpieczny Niszczyciel.

- Zrobione... chwila. Sheldon, skąd wiedziałaś, że jesteśmy na Mustafarze? - Zapytał, zatrzymując się cały blady.

- Dla ciebie Tico. - Usłyszał śmiech kobiety, a serce mu podeszło do gardła. - Już podaję współrzędne Ruchu Oporu. To Mustafar. - Rozłączyła się. 

Armitage nie mógł powstrzymać złości. Kopnął z całej siły ścianę i syknął z bólu.

- Cholera! - Zaklął, ponownie chcąc dodzwonić się do centrali. Zamarł. Nie mógł się z nimi połączyć. Były jakieś zakłócenia. - Ty! - Zwrócił się do szturmowca z opaską na ramieniu. - Wezwij posiłki!

- Niestety, sir. Zakłócenia. Nie ma sygnału - oznajmił żołnierz. Hux zamienił się w słup soli. Właśnie sprowadził sam na siebie zagładę. 

*

Kiedy Tico dała znak Ruchowi Oporu, ci zabrali się za atak Najwyższego Porządku. Jedni zaczęli atakować Niszczyciela nad planetą, zaś druga połowa strzelała do pałacu na Mustafarze. Poe przyśpieszył, a BB-8 zapikał. Jego półkopuła wirowała wraz z ruchami myśliwca mężczyzny. Ten zgrabnie omijał pociski i strzelał do ogromnego krążownika. 

Spośród statków wyróżniał się Sokół Millenium, którego pilotował Chewie. Tuż obok niego stał Porg, który ponownie zaczął skrzeczeć. Wokkie nie wytrzymał i po prostu strącił z panelu małe zwierzątko, które działało mu na nerwy. Nie miał pojęcia, czemu wszyscy uważali je za słodkie. 

Omijając ostrzał, wylądował na zamku. Z Sokoła zaczęli wychodzić rebelianci, strzelając w stronę wrogów. Ze statku wyłoniła się również generał, która nie chybiała w cel. Lata praktyki ją tego nauczyły. Tuż obok jej boku podążał Luke, odbijając lecące w nią promienie. Powoli zdobywali zamek. Powoli stawali się wolni.

*

Rey zatrzymała krwistoczerwoną klingę, która chciała zgładzić Bena. Odparła atak, walcząc z członkami zakonu. Ren syknął z bólu, leżąc na podłodze. Jego miłość walczyła sama z potężnymi rycerzami, a on nie robił nic. Szybko przywołał swój miecz, który jeszcze trzymała jego odcięta ręka. Szybko wyrzucił ją w przepaść i stanął ramię w ramię z Rey. Musiał ich pokonać. Nie miał innego wyjścia. W imię miłości.

- Nie macie szans! - Wrzasnął mężczyzna z dwoma klingami wyrastającymi z rękojeści. Po tych słowach Rey zdążyła odciąć mu głowę.

- Miał rację - uśmiechnął się Kylo, zmęczony walką. Nie potrafił on posługiwać się lewą ręką, co go osłabiało. Rey po chwili walki chwyciła go za ramię i odbiła się wysoko. Obydwoje polecieli na sam dół ogromnej przepaści. Kylo wrzasnął. Tego się nie spodziewał. To było najgłupsze posunięcie dziewczyny.

- Ty idiotko! Co ty...!  - Krzyczał, lecąc w dół. W jednej chwili poczuł jednak, jak dziewczyna chwyta się czegoś w ścianie. Zawisnęli w połowie drogi. Dziewczyna trzymała się haka w ścianie, zaś w drugiej dłoni starała się utrzymać przy sobie mężczyznę za odciętą rękę. Ben dyszał ciężko, mając ochotę wydrzeć się na niepoczytalną dziewczynę. - Ty...!

- Cśś! - Starała się go uciszyć. - Przy tobie powinien był kanał odprowadzający. Ren rozejrzał się. Czuł, jak dziewczyna drży, starając się utrzymać ich obojga. - Szybciej! Zaraz puszczę..! - Pośpieszała, czując, jak jej dłoń ześlizguje się z haka. 

- Jest! - Stwierdził, dostrzegając kratę. Chwycił za rękojeść i wyciął w klapie ogromną dziurę. W ostatniej chwili Rey się puściła, jednak Kylo dzięki Mocy wśliznął się do kanału i wciągnął za sobą dziewczynę. Ta zaśmiała się nerwowo i obdarzyła mężczyznę głębokim pocałunkiem.

- Nienawidzę cię - mruknął.

- Ja ciebie bardziej - odpowiedziała mu, po czym zaczęli się czołgać po małym tunelu, szukając wyjścia.

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

476 24 4
Część druga serii Do nadejścia ciemności. Przygotowania do obalenia króla Wampirów okazują się być znacznie trudniejsze, niż się początkowo wydawało...
169K 9.6K 127
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
14.8K 747 9
"Muzyka jest odpowiedzią na wszystko, jest jak rada na całe życie" Rocky ma trudną przeszłość. Czy stanie się normalną nastolatką?
65.3K 7.9K 35
Druga część short story „Nie miały testrale choinki na święta". Minął rok, od kiedy Draco Malfoy odkupił swe winy u profesor McJużNieŚwiętej. Przez t...