Jest niebezpieczny

By onetEnspirit

420K 14.3K 464

Adrien wydaje się być po prostu idealny - niesamowicie przystojny, kulturalny, z dobrą pracą, władczy, a do t... More

Wstęp
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Rozdział 36.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Rozdział 39.
Rozdział 40.
Rozdział 41.
Rozdział 42.
Rozdział 43.
Rozdział 44.
Rozdział 45.
Rozdział 46.
Rozdział 47.
Rozdział 48.
Rozdział 49.
Rozdział 50.
Rozdział 51.
Rozdział 52.
Rozdział 53.
Rozdział 54.
Rozdział 55.
Rozdział 56.
Rozdział 57.
Rozdział 58.
Rozdział 59.
Rozdział 60.
Rozdział 61.
Rozdział 62.
Rozdział 63.
Rozdział 64.
Rozdział 65.
Rozdział 66.
Rozdział 67.
Rozdział 68.
Epilog
Epilog II
Podziękowania
Epilog cz. dalsza
Niepoprawna

Rozdział 12.

13K 606 44
By onetEnspirit

Odłożył sztućce i dopił colę. Ja właściwie też już skończyłam posiłek.

- Pójdę jeszcze tylko do toalety w porządku?

- Jasne.

Wstałam od stołu i zmierzyłam w stronę łazienki. Na moje nieszczęście mój pęcherz nie ma zbyt dużej pojemności. Kiedy wypiję chociażby pół szklanki wody, od razu muszę iść do toalety, strasznie to irytujące.

Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że nikogo nie ma w kolejce. Przynajmniej nie będę musiała czekać.

Zanim wyszłam, szybko jeszcze przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam zadowolona, że dawno tak nie wyglądałam. Mam trochę zarumienione policzki, oczy mi się błyszczą. Cerę też mam jakąś ładniejszą, jakby bardziej promienną, ale to raczej przez moje cztery żele do mycia twarzy i trzy kremy, których używam regularnie. Ostatnio zaczęłam bardziej dbać o pielęgnację. No ale za rumieńce i iskierki w oczach to raczej jest odpowiedzialny Adrien.

Wyszłam w końcu z łazienki i podeszłam do naszego stolika. Adrian już włożył swój płaszcz i w rękach trzyma mój, czekając aż do niego przyjdę. Kiedy mnie zobaczył, od razu wstał i wystawił ręcę, aby móc założyć mi płaszcz. Włożyłam najpierw jedna rękę w rękaw, a potem to samo zrobiłam drugą, przy okazji ciesząc się delikatnym muśnięciem jego dłoni po moim nadgarstku.

- Jeszcze musimy zapłacić. - dodałam, kiedy zobaczyłam, że już kieruje sie w stronę wyjścia.

- Już zapłaciłem. - powiedział i znowu zaczał iść w tę stronę.

- Dzisiaj ja chciałam zapłacić. Wczoraj w końcu ty to zrobiłeś, nie mówiać o napiwku. - dodałam.

Ta kwota, którą ostatnio zostawił w barze, to naprawdę była spora suma. A dzisiaj to on znowu wydał pieniądze.

- Zapłaciłem za ciebie, bo chciałem. Przy mnie nie będziesz płacić za siebie i nie dyskutuj, tylko powiedz po prostu dziękuję.

Objął mnie w talii i zaczął iść dalej, a on robi to na tyle pewnie i zdecydowanie, że właściwie podświadomie podążam za nim, więc się poddałam i powiedziałam:

- Dziękuję.

Po jego tonie głosu wnioskuję, że raczej nie ma po co się z nim kłócić, a już na pewno nie chcę robić tego tutaj - w zatłoczonym miejscu, wolę uniknąć sceny.

Spojrzał na mnie zadowlony z tego, że nie podjęłam z nim dalszej dyskusji, po czym dodał:

- Nie ma za co. - znowu ma na sobie ten arogancki wyraz twarzy, który teraz mnie niesmowicie irytuje.

Wygląda na dumnego z siebie, bo właśnie ze mną wygrał i to ja zrobiłam, co on chciał, a nie na odwrót.

Zazwyczaj jestem uparta i czasem naprawdę wiele jestem w stanie zrobić, żeby było ''po mojemu", więc teraz tak trochę mam ochotę po prostu mu dać z liścia, niech się nie przyzwyczaja, ale w tym momecie, otworzył mi znowu drzwi i poprowadził w stronę samochodu, przepychając się między przechodniami, żebym ja tego nie musiała robią, a zaczęło padać, więc jeszcze bardziej doceniam ten gest. Oczywiście, kiedy stanęliśmy przed autem, ponownie otworzył mi drzwi.

Wsiadłam szybko do auta, żeby nie zmoknąć. Nawet lubię deszcz, ale nie kiedy jestem umalowana i chcę dobrze wyglądać. A dzisiaj właśnie chcę. Nie wyglądałabym raczej zbyt atrakcyjnie z maskarą rozmazaną pod oczami. Chyba że Adrienowi podobają sie pandy.

- Chcesz się jeszcze gdzieś przejechać? - jego oczy wpatrują się w moje. Znowu widzę go w półmroku - czyli w takim świetle, w jakim zobaczyłam go po raz pierwszy. 

On zawsze, przy każdej okazji będzie przystojny i będzie wyglądać dobrze. Ale teraz jest wyjątkowo atrakcyjny. Jest w nim coś takiego tajemniczego. Może trochę groźnego. Jest miły i kulturalny, ale coś mi mówi i jakoś tak podświadomie wyczuwam, że lepiej z nim nie zadzierać.

Właściwie nie podoba mi się to, że ten wieczór już się kończy. Chętnie zostałabym z nim jeszcze torchę.

- A co proponujesz? - zapytałam.

Właściwie pogoda jest beznadziejna na spacer, no i na moje buty też.

- Lubisz ładny widok na jezioro?

Szczerze to uwielbiam. Od zawsze kocham być nad wodą. Albo przy jeziorze, albo nad morzem, nad rzeką też. Wieczorem już w ogóle jest świetnie. Kiedy różne światełka się odbijają od wody. Widok jest wspaniały. Niezależnie, czy to jest gdzieś w środku miasta, czy na łonie natury i kompletnym odludziu. Zawsze mnie jakoś tak po prostu uspokajał taki widok.

- Bardzo lubię. - odpowiedziałam Adrienowi zgodnie z prawdą.

- Fantastycznie. - powiedział i odpalił silnik.

Włączył się płynnie do ruchu. Naprawdę dobrze prowadzi. On ogólnie ma taką aurę spokoju, pewności siebie, ale też tego, że wie, co robi i nie ma wątpliwości, że podjął dobrą decyzję. A tak nie oszukując się, to chyba kręci to każdą kobietę. Kiedy mężczyzna, jest decyzyjny i wie, co ma robić. Czuję się przez to tak bezpiecznie. A to dziwnie, bo zazwyczaj jestem bardzo nieufna. I nawet osoby, które uważam za bliskie, nie znają mnie do końca i nie wiedzą, co tak naprawdę siedzi mi w głowie. Staram się nad tym pracować i bardziej oraz częściej okazywać swoje emocje, być bardziej ekspresyjna, bo duszenie w sobie uczuć nie jest pozytywne. Ale najgorsze jest to, kiedy w końcu przyjdzie ten moment kulminacyjny i wszystkie skrywane urazy, uczucia nagle wyjdą na jaw. Ale wtedy to już nie ma odwrotu i jest kłótnia życia. Tak naprawdę wszystkie najgorsze momenty w całym moim żywocie były spowodowane przez wybuch długo skrywanych emocji.

- A gdzie w ogóle jedziemy? - w sumie to nie mam pojęcia, o które jezioro dokładnie chodzi.

Sama znam niewiele w okolicy i szczerze mówiąc, to szału tam nie ma. Zazwyczaj chodzą tam małolaty, które nie mają kulturalnego miejsca do picia, więc chcąc się schować przed rodzicami i policją, zostaje im tylko plener. Drugą opcją są biedni studenci, którzy chcą się napić po taniości. Ale właściwie nie powinnam się śmiać, ani tego krytkować, bo sama kiedyś należałam do tej pierwszej grupy. Do drugiej w sumie też, a właściwie to po części dalej należę. Co prawda trochę mi już zbrzydły takie posiadówki, ale kiedy ktoś by mnie trochę namówił, to pewnie bym poszła. Ewentualnie we wcześniejszych godzinach można tam znaleźć spacerujące rodzinki, na swoim kochanym family time, albo jakże urocze parki, spędzające romantyczny czas we dwoje, przechadzając się w romatycznej scenerii  rozrzuconych, pustych butelek pozostawionych przez poprzedników. 

Śdrednio mam ochotę na coś takiego, ale mam jakieś przeczucie, że Adrian wymyśli coś lepszego.

- Niespodzianka. - odpowiedział i tylko się do mnie uśmiechnął zawadiacko, nie zdradzając żadnych dodatkowych szczegółów.

- Sam uważasz, że powinnam być ostrożniejsza i bardziej się pilnować, a teraz chcesz mnie gdzieś wywieźć? - uśmiechnęłam się do niego najbardziej uroczo jak potrafiłam.

Oczywiście zrobiłam to sztucznie. Lubię się trochę podroczyć, więc zrobiłam minę takiej sierotki życiowej.

Popatrzył na mnie i widzę w jego oczach zainteresowanie i delikatnie rozbawienie.

- Za dużo mądrych rzeczy cię nauczyłem. - pokręcił głową. - Mam mały domek nad jeziorem. Jak chcę ciszy i świętego spokoju, to tam przyjeżdżam.

Że co ma? Chatę nad jeziorem? Ja wynajmuję pokój, bo mnie nie stać na całe mieszkanie. Przepraszam, na wynajęcie całego mieszkania, bo na własnościowe to już w ogóle, a on ma cały dom, w którym nawet nie mieszka na co dzień.

- Zazwyczaj nie daję się zaprosić do domu już na pierwszej randce. - mrugnęłam.

Chociaż to nieprawda. Kilka razy się zdarzyło, ale zbyt wiele się nie działo.

Adrien położył mi rękę na nodze i delikatnie ścisnął mnie za udo. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak duże ma dłonie. Mimo że nie jestem jakiejś drobnej postury, to przy nim się taka czuję.

- A ja zazwyczaj nie chodzę na randki. - też do mnie mrugnął, po czym od razu skoncentrował swój wzrok z powrotem na drodze.

Jak to nie chodzi na randki? Nie chce, czy od razu przechodzi do kolejnego etapu? W sumie w jego przypadku, to wcale nie byłoby dziwne. Chętnie bym o to wszystko wypytała, ale po pierwsze nie chcę być wścibska, a po drugie ja sama nie wiem, czego chcę od tej relacji, więc nie będę przeprowadzać wywiadu, jakie ma w stosunku do mnie zamiary, bo sama nie chciałabym, żeby on zrobił to samo. W sumie to niech się dzieje, co się ma dziać. Zdam sie na los.

Jedziemy w ciszy, ale nam to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Tylko w tle cicho gra muzyka i oboje zdajemy się po prostu cieszyć chwilą. Ja bardzo lubię jeździć samochem, szczególnie nocą.

Continue Reading

You'll Also Like

270K 11.6K 27
Ariana, zrywając przypadkiem zegarek nieznajomemu mężczyźnie, wpędza się w kłopoty, z których będzie musiała wyjść, inaczej trafi za kratki. Tajemnic...
246K 1.1K 3
Santino Torres i Maribel Montemayor od chwili, gdy poznali się w dość niecodziennych okolicznościach, próbują o sobie zapomnieć. On postrzega ją jako...
81.9K 1.7K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
1M 23.3K 38
Myślicie, że każdy ma idealne życie? To nie prawda... Nazywam się Madison, Madison Brown. Obecnie uczę się i pracuję i mam tylko 17 lat. Tak, pracuję...