Lepiej (LLI 1.0)

By ellylilly1983

118K 7.3K 1.4K

Pola, młoda dziewczyna, spotyka tajemniczego mężczyznę podczas zastępowania swojej chorej matki w pracy. Ów m... More

Wstęp
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35

15

3K 188 34
By ellylilly1983

Kiedy wieczorem Pola leżała w łóżku, a S.T. czytał jakieś papiery, postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o Alku.

– Co słychać u twoich braci?

– Nie wiem, chyba wszystko w porządku. Alfred przygotowuje się do ślubu, a Alek pewnie pracuje.

– Myślisz, że nadal spotyka się z tą Teresą?

– Alek? Myślę, że tak.

– Na weselu chyba się pokłócili.

– Tak? Nic mi nie mówił.

– A kiedy się z nim widziałeś?

– A od kiedy interesuje cię tak bardzo mój brat? - spojrzał na nią i odłożył dokumenty na szafkę. - Wyczuwam podwójne dno w tych pytaniach.

– Jakie znowu dno? - broniła się, a on uśmiechnął się do niej i bacznie się jej przyglądał.

– Powiedz mi, o co chodzi? No już - i objął ją ramieniem. - Nie ma szybszej drogi, bo teraz, kiedy jestem już prawie pewny, że chodzi o coś konkretnego, na pewno nic ci nie powiem.

– Nie to nie – powiedziała i zdjęła jego rękę ze swojego ramienia, po czym położyła się, odwracając do niego plecami.

Słyszała, jak westchnął.

– Nie widziałem się z nim od wesela – usłyszała i ponownie odwróciła się w jego stronę – ale przedwczoraj rozmawiałem z nim przez telefon.

– Mówił coś szczególnego?

– Gdybym wiedział, o co dokładnie ci chodzi, może dopatrzyłbym się w tej rozmowie czegoś szczególnego. - Ale ona milczała. – Pytał, co słychać i jak się czujesz?

– Aha.

Przytuliła się do niego, a on ponownie ją objął.

– Wiesz – odezwała się w końcu, rozważywszy wszystkie za i przeciw. – Kamila się chyba w nim zakochała.

– W Alku? Niemożliwe – zaśmiał się.

– Mi też w to trudno uwierzyć, ale wczoraj byłam u niej.

– Powiedziała ci, że go kocha?

– Nie głuptasie. Ale sama wywnioskowałam z tego, co mówiła.

– A co ci powiedziała?

– Powiem ci, ale nie możesz się zdradzić przed kimkolwiek, że o tym wiesz.

Kiedy obiecał milczeć jak grób, opowiedziała mu wszystko, czego się dowiedziała od Kamili.

– Myślisz, że on chciałby się z nią spotykać? – zapytał S.T.

– Tego właśnie chciałabym się dowiedzieć.

– Ale numer – westchnął i podrapał się po czole. - Nie chcę być złym prorokiem dla twojej przyjaciółki, ale raczej nie robiłbym sobie dużych nadziei.

– Ona powiedziała mi to samo.

– To świadczy o tym, że nie jest głupia.

– Może mówić, co chce, ale serca i tak nie oszuka. Poza tym, kto wie?

S.T. nic na to nie powiedział. Tak naprawdę to ani go nie zdziwiło, ani nie wydało się czymś oczywistym. I nie tylko dlatego, że jego brat potrafił czasami płynąć pod prąd. To właśnie przez niego stał się kimś biernym w swoim zachowaniu, a z czasem nawet w myśleniu.

Jako młodszy od braci często padał ofiarą ich żartów i kpin. A kiedy widzieli, jak coraz bardziej się denerwuje, peszy i spina, tym bardziej zjadliwy charakter ich zaczepki przybierały kształt. Nigdy nie skarżył się rodzicom, a w szczególności tacie. Ten nie tolerował w szczególny sposób dwóch rzeczy: nieposłuszeństwa i tchórzostwa. Dodatkowo wiedział od matki, iż ojciec chciał mieć tylko jednego syna, a tu los zesłał mu aż trzech. Kiedy pierwszy raz ich mama zaszła w ciążę i okazało się, że w jej brzuchu rozwija się dwójka dzieci, ojciec był bardzo niezadowolony. Później okazało się, że będą to dwaj chłopcy i jego złość złagodniała. A po porodzie cieszył się z dwójki zdrowych bobasów. Ledwo mama odstawiła ich od piersi, a już ponownie zaszła w ciąże. Bardzo bała się reakcji swojego męża na tę nowinę i zwlekała, ile się dało, by go o tym poinformować. Ona sama bardzo chciała urodzić to dziecko i nie chciała poddawać się aborcji. Jakże bardzo się zdziwiła, gdy jej mąż ze spokojem przyjął wiadomość o jeszcze jednym dziecku w ich rodzinie. A że był to kolejny chłopak, tym łatwiej było mu się z tym pogodzić. Mimo to czuł się trochę jak nieproszony gość w swojej rodzinie i nie chciał dodatkowo podpadać ojcu. W starciu z braćmi sam nie miał szans ich pokonać. Dlatego, kiedy jednego razu popadł z tego powodu w apatię i nie zareagował na ich zaczepki, ci szybciej się znudzili i dali mu spokój. To właśnie obojętność stała się jego bronią. Kiedy ich drogi się rozeszły, jego charakter był już na tyle ukształtowany, iż niewiele w sobie zmienił.

Zresztą nie było to takie złe - brak emocji, pokazywania po sobie jakichś zachowań wielokrotnie ułatwiało mu życie. A kiedy tylko miał wszystko pod kontrolą, spał spokojniej. Tego także nauczył go Alek. Wiedział bowiem, że kiedy ten dowie się o jego życiu osobistym, nie omieszka donieść o tym ojcu i to w jak najmniej dogodnej dla niego sytuacji. Tak też się stało. Alek niedbale zażartował o bracie w obecności ojca, licząc na niezłą zabawę. Przeliczył się jednak, gdyż jego brat już wcześniej rozmawiał z tatą o swoim życiu prywatnym, pytając o to, czy będzie to stanowiło jakiś problem dla ich rodziny.

"Nie, jeśli nie będzie to kolidowało z interesami" - brzmiała jego odpowiedź.

To było jego pierwsze i największe zwycięstwo nad bratem. Od tamtej pory sporo zyskał w oczach starszego rodzeństwa i upewnił się w przekonaniu, że kontrola i przewidywalność zdarzeń jest w życiu bardzo przydatna.

Sam Alek po studiach także trochę się zmienił i wydawał się bardziej poważny. Natomiast Alfred stał się wręcz kimś innym. To utwierdziło go tylko w przekonaniu, że za jego zachowaniem w dzieciństwie odpowiadał wpływ jego brata bliźniaka i rozłąka z nim wyszła mu na dobre. I tak naprawdę to chyba nikt nie wiedział, co może hulać po głowie Alka.

***

Kamila kończyła właśnie czesać klientkę, gdy na jej telefonie wyświetlił się numer Poli.

– Tak?

– Kama, mam już trochę informacji dla ciebie. Masz chwilkę?

– Poczekaj. - Dziewczyna pożegnała klientkę i wyszła na zaplecze. - To zamieniam się w słuch – powiedziała, jednak bez entuzjazmu.

– Przejdę do razu do sedna. S.T. rozmawiał z nim przedwczoraj i dowiedział się, że na weselu owszem pokłócił się z Teresą. Ale nie zgadniesz nigdy o co? O ciebie! No nie do końca o ciebie, tylko o to, że ona nie była zadowolona, że z tobą tańczył. Podobno jak szedł zatańczyć z tobą po raz drugi, powiedziała mu, że jeśli to zrobi, to ona wychodzi, pakuje się i wyjeżdża. S.T. stwierdził, że chyba nic gorszego powiedzieć mu nie mogła, gdyż jego przekorny charakter nakazał mu zrobić to, czego sobie nie życzyła.

– Czyli przespał się ze mną na złość swojej dziewczynie - powiedziała to niespodziewanie na głos.

– Nie, na pewno nie.

– A skąd ty to możesz wiedzieć?

– Nie wiem, ale źle mnie zrozumiałaś.

– Dobrze, zostawmy to. Czy wiesz coś jeszcze? Czy są ze sobą nadal?

– S.T. mówił, że Alek ma się jakoś niedługo z nią spotkać i wtedy się okaże.

– Rozumiem.

– Nie, nie, nie. Nie chcę słuchać twojego „rozumiem". A teraz najlepsza wiadomość. Gotowa? Ty też niedługo się z nim spotkasz.

– Słucham?!

– Dobrze słyszałaś. Będziesz miała okazję spotkania i porozmawiania z nim.

– Ciekawe gdzie?

– Na ślubie Alfreda i Lili.

– Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie tam zapraszał.

– Nie mówię o weselu tylko o ślubie. Przecież do kościoła każdy może przyjść. Znasz ich i chcesz mi po prostu złożyć życzenia. A to, że spotkasz innych znajomych, to już nie twoja wina.

– To kiepski plan. I jak ty to sobie wyobrażasz? Że podejdę do niego i zapytam, co słychać i czy możemy porozmawiać?

– Idealnie. Wiedzę, że już wiesz, co masz robić. To będę u ciebie w sobotę z samego rana.

– Pola, tylko żartowałam.

– A ja nie. Do zobaczenia. Pa

I rozłączyła się. Kamila opuściła dłoń z telefonem i ciężko westchnęła.

***

„Nie będę szła na żaden ślub!" - powtarzała to w myślach niczym mantrę, a jednak siedziała teraz w kościelnej ławce i czekała na rozpoczęcie ceremonii.

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, Pola zjawiła się u niej o siódmej rano w sobotę. Zaspana Kamila otworzyła jej drzwi. Przyjaciółka weszła do pokoju z dużym pokrowcem w ręce.

– Mam dla ciebie sukienkę.

– Sukienkę? - ziewnęła Kamila i nagle się przebudziła. - Pola, zrozum, że ja nigdzie nie idę. Nie będę się wygłupiać.

Ta jednak w ogóle jej nie słuchała i wyjęła ubranie z pokrowca. Kamila spojrzała na nią z dezaprobatą.

– Wiem, że mam iść do kościoła, ale żeby w habicie?

– To nie jest żaden habit.

– Jest czarna.

– Czarna i prosta. Na pewno mu się spodoba. Zaraz idziemy wyprostować ci włosy i żadnego mocnego makijażu.

Kamila długo kłóciła się Polą o wyjście na ślub, o sukienkę i fryzurę. W końcu poddała się, a teraz ponosi tego konsekwencje.

Widziała już Alka i on ją chyba także. Nie widziała za to Teresy, co było akurat plusem. Po mszy podeszła do młodej pary i złożyła im życzenia. Pola była zajęta odbieraniem wiązanek i prezentów dla nowożeńców, więc uznała, że jest to dobra okazja, by stąd po prostu uciec.

Gdy Pola zapyta, czy rozmawiała z Alkiem, to powie jej, że nie mogła go znaleźć. Gości było dużo i panowało spore zamieszanie, więc było to możliwe. Jednak w pewnej chwili zauważyła, że Alek stoi na boku i jak zawsze pali papierosa. Był sam.

„Może jednak podejdę do niego?" - biła się z myślami.

Niepewnie ruszyła w jego stronę, a kiedy przy nim stanęła, prawie gasił papierosa.

– Cześć – powiedziała.

– Cześć.

– Co u ciebie słychać?

Nic nie odpowiedział, tylko się skrzywił. Wzrok miał surowy i niemiły.

„To nie był dobry pomysł."

– Czy moglibyśmy chwilę porozmawiać?

– Nie mam teraz czasu – lustrował ją wzrokiem, jakby chciał zaplanować atak na swojego nieprzyjaciela i znaleźć słabe punkty.

Nagle odwrócił się, chcąc odejść w stronę gości weselnych. Jednak zatrzymał się i ponownie na nią spojrzał.

- Jeśli miałaś jakiś konkretny cel, by się tak przebrać, to wiedz, że udało ci się go osiągnąć.

I odszedł.

Stała przez chwile nie wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu też się odwróciła i najpierw wolno, a potem coraz szybciej szła, aż prawie biegła do domu. W pokoju szybko zdjęła z siebie tę przeklętą suknię i poszła do łazienki. Weszła do wanny i odkręciła wodę. Chciała, jak najszybciej się umyć, a zarazem zagłuszyć odgłos łkania.

***

– Pola? - usłyszała głos S.T. - Co ty tutaj robisz? Wszędzie cię szukałem.

– Musiałam wyjść zadzwonić – spojrzała na niego.

– Znowu?

– Tak, to bardzo ważne.

– Do Kamili? – nie odpowiedziała, tylko odwróciła się do niego plecami. - Ostrzegałem cię, przed tym.

– Przed czym? - spojrzała na niego ze złością.

– Przed robieniem jej nadziei.

Złość nagle z niej uleciała, gdyż wiedziała, iż on ma rację. Najgorsze było to, że to ona sama podsycała w niej tę nadzieję.

– Chodź, wracamy na salę.

Podszedł do niej i otulił ją ramieniem.

– Ale jeszcze z nią nie rozmawiałam. Nie odbiera telefonu, nawet nie wiem, czy z nim rozmawiała – tłumaczyła szybko, a on przytulił ją do siebie.

– Rozmawiali – powiedział ciężko, a ona od razu odepchnęła go lekko.

– Tak? Rozmawiałeś z Alkiem?

– Nie – westchnął – widziałem, jak przed kościołem Kamila podeszła do niego. Ich rozmowa nie trwała nawet minuty. Potem oboje rozeszli się w swoje strony.

Spojrzał na twarz Poli i zobaczył łzy w jej oczach.

– Muszę do niej pojechać, ona może mnie potrzebować.

Jednak on trzymał ją mocno i nie pozwolił odejść.

– Nie kochana. Zostaw ją i ... jego. Jedyną rzeczą, jaką ona może teraz potrzebować to spokój i trochę samotności, by wszystko sobie poukładać.

– Ale ...

– Żadnego ale! Nie wiesz o tym, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu? Daj jej trochę odetchnąć od tego wszystkiego. Porozmawiacie kiedy indziej.

Pola w końcu dała się przekonać i oboje wrócili na przyjęcie weselne. Nie mogła patrzeć na Alka, który zresztą nie zwracał na nią uwagi. Ogólnie nie zwracał uwagi na nikogo. Widać było, że nie jest w humorze i że wszystko go irytuje.

„Jeśli to przez Kamę – pomyślała Pola – to bardzo dobrze. I na pewno z nim nie zatańczę." - Obiecała sobie, jednak nie potrzebnie, gdyż Alek nie tańczył z nikim i bardzo szybko zniknął z przyjęcia.

***

Gorąca woda szybko zamieniała się w parę i skraplała na kafelkach. Patrzył ślepo pod nogi na strumyczki wody spływającej do odpływu. Wsparł się na dłoni opartej o ścianę i zakręcił kurek. Nadal pochylony przetarł twarz i spojrzał przed siebie.

„Niech to szlag! Jak mogło dojść do czegoś takiego! Pieprzona suka! Zrobiła mnie na szaro" - jego myśli ciągle krążyły wokół Teresy.

Po ostatnim spotkaniu z nią nie mógł o niczym innym myśleć. Ciągle zastanawiał się, jak ma sobie poradzić z tym problemem.

„Niech sobie nie wyobraża, że puszczę jej to płazem. Pożałuje, że w ogóle pogrywała sobie ze mną w taki sposób. Pieprzona, dwulicowa suka."

Po spotkaniu z Teresą dość miał kobiet na długie miesiące. Myślał o nich źle i źle mu się kojarzyły. A dzisiaj na ślubie jego brata obecna była Kamila. Chciała z nim porozmawiać, a on zwyczajowo chamsko ją potraktował.

Nie mógł sobie darować swojego zachowania wobec niej. Nic mu nie zawiniła, poza tym, że była kobietą. Kobietą, z którą spędził jedną z najbardziej niezapomnianych nocy w swoim życiu. Uśmiechnął się do siebie i pomyślał, że teraz już na pewno by z nim tego nie powtórzyła.

Ten sam śmiech zniknął jednak równie błyskawicznie. Nie dało się ukryć, że spieprzył to koncertowo.

„Brawo mistrzu! W końcu udało ci się skomplikować sobie życie."

Jednak kiedy tak się nad tym zastanawiał, wszystko zaczynało się układać w logiczną całość. To właśnie dlatego nigdy nic mu nie wychodziło z żadną kobietą. Był świadom swojego charakteru i zawsze ukrywał go przed kobietami, z którymi się spotykał. Był miły, uprzejmy i szarmancki. Po pewnym czasie jego cierpliwość oczywiście kończyła się i wtedy związek zaczynał się psuć. Teraz już wiedział, iż w ten sposób nigdy nie udałoby mu się związać z kimś na stałe. Od początku źle do tego podchodził. Zawsze pierwsze zwracał uwagę na to, co widział, a resztę pomijał. Teraz wiedział, że wygląd nie był taki istotny, gdyż zawsze można było w nim coś zmienić. Gorzej było z osobowością, zachowaniem i sposobem myślenia.

Kamila z początku w ogóle go nie interesowała jako kobieta. Krzykliwa w zachowaniu i ubiorze mogła go jedynie drażnić. Dlatego tym chętniej jej dokuczał. Owszem, lubił w jej zachowaniu pewność siebie i to, że tak naiwnie starała się stawić mu czoła. Czasami w duchu żałował już nieszczęśnika, któremu przypadnie związać się z nią na dłużej. W życiu by nie pomyślał, że to właśnie on będzie miał okazję poznać ją lepiej i to od tak zaskakującej strony. A teraz chciał móc poznać ją jeszcze bliżej. Skoro był dla niej niemiły, a ona i tak go polubiła, to może jego prawdziwe "ja" nie stanowiło dla niej dużego problemu? A wtedy on mógłby w końcu być sobą.

"W przeważającej części" - uśmiechnął się do siebie.

Nic z tego. Obecnie miał na głowie inny kłopot, a nawet cierpliwość Kamili do jego zachowania musiała mieć jakieś granice. Jej obecność na ślubie brata zaskoczyła go i w pewnym sensie zirytowała.

„Nie teraz! Nie mam do ciebie głowy!" - myślał i dał temu upust, gdy do niego podeszła.

Sam sobie był winny. Po raz pierwszy w życiu żałował tego, że nie potrafił się poprawnie zachować. I przepadła jego szansa na tak zwane szczęśliwe zakończenie.

Wyszedł z wanny i sięgnął po ręcznik. Wszedł do sypialni i spojrzał na telefon. Na wyświetlaczu widniał napis „Wariat". Uśmiechnął się złośliwie.

– No! W końcu – powiedział na głos i wybrał opcję oddzwoń.

– Czego? - usłyszał w słuchawce.

– Ile czasu można mieć wyłączony telefon? - powiedział. – Jesteś mi potrzebny.

– Twoje potrzeby interesują mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Byłem bardzo zajęty.

– Łysy mówił, że jesteś na wakacjach.

– Jeśli nawet, to co z tego? Nigdy nie byłeś bardzo zajęty na wakacjach?

– Kiedy wracasz?

– Jesteś moją matką czy co?

– Kiedy wracasz? - powtórzył z naciskiem.

– Za dwa dni – usłyszał po chwili.

– Posłuchaj, sprawa wygląda tak ...

– ... chyba żartujesz stary! To będzie dla ciebie przysługa życia z mojej strony.

– Masz rację. Będę twoim dłużnikiem.

– Świetnie! W takim razie wchodzę w to, ale jakby co, to nie znam cię, nie wiem, w czym rzecz i tak naprawdę wcale mnie tam nie było.

– Ok.

– To do zobaczenia we wtorek.

***

Kamila właśnie zrobiła sobie kawę, kiedy do salonu weszła Pola.

– Jest na zapleczu – usłyszała głos Anety.

– Część – powiedziała Pola.

– Cześć – uśmiechnęła się do niej Kama. - Jesteś za wcześnie, właśnie mam przerwę.

– I co teraz? - Zapytała teatralnym głosem. - Ach, już wiem. Zaczekam, a może i mnie dostanie się kawa z mlekiem.

Kamila oczywiście przygotowała drugą i obie usiadły przy niskim stoliku.

– To jak cię mam obciąć?

– Dobrze wiesz, że przycinamy tylko końcówki.

– Och, masz takie ładne włosy, mogłybyśmy stworzyć z nich nie jedno cudo.

– Może kiedy indziej.

– Zawsze tak mówisz – zaśmiała się Kama i uniosła filiżankę do ust.

Kiedy spuściła wzrok, Pola ponownie zobaczyła na jej twarzy smutek i pustkę. Wiedziała, że przyjaciółka udaje przed nią i przed całym światem, że nic się nie stało. Świat może i nadal się kręcił, ale jej serce stanęło. Nie mogła znieść widoku jej martwych oczu i pustego uśmiechu.

Od dnia wesela Alfa i Lili nie rozmawiała z nią o Alku. Doszła do wniosku, że S.T. ma rację, że to tylko pogłębia jej ból. Musi pozwolić, by jej rany się zagoiły, a nie ciągle je rozdrapywać. Bardzo chciała wiedzieć, co takiego powiedział jej Alek, ale obiecała siebie o nic nie pytać.

„Kiedyś sama mi powie – powtarzała sobie w duchu – a wtedy ja przeproszę ją za wszystko."

Dzisiaj ponownie porozmawia o tym z S.T., a on ją uspokoi i przekona do słuszności takiego postanowienia. W końcu robił to już od tygodnia i zawsze przynosiło jej ulgę.

***

S.T. usłyszał dzwonek do drzwi. Do środka wszedł Alek i od progu powiedział:

– Jechałem do ciebie przez pół miasta, a są godziny szczytu. Obyś miał jakiś ważny powód.

– Gdybym wiedział wcześniej, że jesteś dzisiaj w mieście, moglibyśmy się spotkać gdzie indziej i o innej porze.

– Nieważne – powiedział niedbale i usiadł w fotelu obok szklanego stolika. - Podobno zmieniacie mieszkanie?

– Tak, ale nie o tym chcę rozmawiać.

– Mam nadzieję – uśmiechnął się złośliwie.

– Przejdę od razu do sprawy – usiadł w fotelu naprzeciwko. – Chodzi o Polę i Kamilę.

Alek patrzył na niego trochę niepewnie.

– Pamiętasz przecież jej przyjaciółkę?

– Tak – odpowiedział ostrożnie.

– Wiem, że coś między wami było. Przespałeś się z nią, a teraz dziewczyna nie może wrócić do rzeczywistości.

– Pomału – przerwał mu Alek.

– Wiem, że nie jestem osobą, która ma prawo robić ci jakiekolwiek wymówki, zwłaszcza po tym, jak sam żyłem. Ale nie chodzi mi o żadne pretensje czy nagany.

– A o co?

– Mam prośbę. Zrób z tym porządek, bo ja mam już dość.

– Dosyć czego?

– Kamila jest przyjaciółką Poli, a ja jestem jej mężem. Ona widzi, jak Kamila nie może przeboleć tego, że jej nie chcesz, a ja tego, jak Pola męczy się, by pomóc swojej przyjaciółce w tej sytuacji bez wyjścia.

– I co ja niby mam z tym zrobić?

– Pomyślałem, że mógłbyś porozmawiać z Kamilą i jakoś łagodnie jej to wszystko wytłumaczyć. Oczywiście na spokojnie i na osobności.

Alek wstał z miejsca i spojrzał w okno.

– Wybacz, ale to nie ma sensu.

– Może i nie ma, ale zawsze jest szansa, że ona ...

– Przestań - powiedział Alek i odwrócił się w jego stronę, pocierając czoło.

S.T. także wstał.

– To nie jej wina, że się w tobie zakochała – ciągnął S.T., a Alek bacznie mu się przyglądał. – Przecież takie rzeczy się zdarzają. Oboje wiemy, że czasem to wcale nie jest miłość, tylko zauroczenie. Pola powiedziała mi, że rozumie Kamilę, gdyż ona po pierwszej nocy spędzonej ze mną, też nie mogła dojść do siebie. Jesteśmy braćmi, więc to może być rodzinne – uśmiechnął się lekko, ale jego brat był nadal poważny.

– Być może – odezwał się w końcu – ale Pola jest teraz twoją żoną.

– No tak, ale na Boga, przecież nie każę ci się z nią żenić!

Miał wrażenie, że zdołał rozśmieszyć brata, gdyż ten uśmiechnął się i ponownie spojrzał w okno.

– To jak? Porozmawiasz z nią?

– Tak – powiedział.

– Świetnie – odetchnął z ulgą. - Powiedz jej, że na pewno szybko zapomni o takim gburze i egocentryku jak ty. I że jeszcze wyjdzie na tym lepiej.

– Dziękuję za bezcenne rady braciszku – ponownie uśmiechnął się do niego, tym razem bardziej zjadliwie – ale mam lepszy pomysł.

– Serio? Jaki?

Alek ruszył już w stronę drzwi.

– Jaki pomysł? - ponownie zapytał S.T.

– Zobaczysz – obejrzał się na niego, a uśmieszek nie schodził mu z ust.

– Gdzie teraz idziesz? - zapytał jeszcze, ale ten był już na korytarzu. Usłyszał jeszcze odpowiedź, ale nie był pewny znaczenia jego słów.

"Musiałem się przesłyszeć!"

***

 I, feel something so right

Doing the wrong thing

I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie

Everything that kills me makes me feel alive

O.R.

Pola wyszukała telefon w torebce. Na wyświetlaczu był S.T.

– Coś się stało? - zapytała.

– Jeszcze nic – powiedział lekko zdenerwowany.

– Co masz na myśli?

– Sam już nie wiem, co myśleć. Dzwonił do mnie przed chwilą Alek i pytał o adres Kamili. Chce z nią porozmawiać.

– Naprawdę? Czy coś się stało?

– Nie, raczej nie.

– Więc skąd ta nagła zmiana? O czym chce z nią rozmawiać?

– Ech – westchnął ciężko S.T. - Muszę ci się do czegoś przyznać. Kilka dni temu spotkałem się z Alkiem ...

Streścił jej w kilku zdaniach cel tego spotkania i treść ich rozmowy. Dodał także to, co powiedział mu jego brat, gdy dzwonił do niego, by poznać adres Kamili.

– Chyba nie sądzisz, że ...

– Tak właśnie sądzę. Wiem, że to bez sensu i jest mało prawdopodobnie, ale to mój brat, na dodatek ten najgorszy.

– Dzwonię do Kamili – i rozłączyła się, po czym wybrała numer przyjaciółki. Kolejne sygnały brzmiały głucho w słuchawce.

Continue Reading

You'll Also Like

94.2K 3.6K 26
Co sie stanie gdy najbardziej wyśmiewana dziewczyna z całej szkoły zostanie ofiarą zakładu, a zwycięzcą ma zostać Niall Horan ? Jeżeli chcesz si...
687K 32.9K 49
-Mogę wziąć kąpiel?- zapytałam, na co Sean przez chwilę zaprzestał wybierania bluzy ze sterty poskładanych ubrań na blacie. -Tak, tylko, że ja muszę...
260K 7.9K 72
Cocorina przez znajomych i rodzinę zwana Coco została sprzedana na targ niewolników. Kupił ją młody i przystojny książę. Jak potoczą się jej losy? Cz...
4.1K 145 18
15-letnia Vanessa Coletti i jej mama wiodły idealne życie w małym miasteczku ..... Pewnego wieczoru dziewczyna dowiedziała się o śmierci swojej mamy...