18

2.2K 175 13
                                    

– Mało co z tego rozumiem. Najpierw dzwoni do mnie, bym uśpił jakąś laskę i sprawdził, czy jest w ciąży, a kilka dni później zaręcza się z inną. - Powiedział Wariat, trzymając filiżankę z espresso. Uniósł ją do ust i spojrzał na Łysego. Ten siedział wygodnie w swoim skórzanym, czarnym fotelu i palił papierosa. Zaciągnął się dymem i dziwnie uśmiechnął.

– Może pozazdrościł bratu?

– A czego tu zazdrościć? Jego brat to nudziarz i sztywniak.

– Chyba nie mówimy o tym samym bracie.

Wariat odłożył malutką filiżankę.

– Chcesz mi powiedzieć, że ten pieprzony poligamista się zaręczył?

– Tak - powiedział przeciągle Łysy i spojrzał gdzieś w górę, na sufit. Następnie strzepnął popiół z papierosa. - Już dawno jest po ślubie. Zresztą sam mu w tym pomogłem.

– Pierdolisz - Łysy spojrzał na niego, a jego wzrok spochmurniał. - Chyba trzeba to gdzieś zgłosić. Na przykład do sanepidu. To może być jakaś zaraza. - Dumał filozoficznie Wariat.

– Boisz się o siebie? - Łysy wyszczerzył zęby w uśmiechu, lecz ten nic nie powiedział, tylko dopił kawę.

– Lecę już. Widzimy się w weekend? - Łysy skinął głową. - To jesteśmy w kontakcie.

– Możliwe, że poznamy przyszłą małżonkę naszego przyjaciela.

Wariat zatrzymał się przy drzwiach i jeszcze raz spojrzał na Łysego.

– Czyli to jednak prawda - Łysy uniósł brwi. - Że miłość i sraczka przychodzi znienacka.

Lepiej (LLI 1.0)Where stories live. Discover now