28

2.1K 164 52
                                    

Czekał na nią przed uczelnią, oparty swobodnie o ciemny samochód. Nie zwróciłaby na niego uwagi, gdyby jedna z koleżanek nie powiedziała:

– Patrzcie jaki przystojniak stoi koło tej limuzyny.

Wszystkie spojrzały w jego stronę, a wtedy on ruszył w ich kierunku. Patrzyły jak zahipnotyzowane, kiedy się do nich zbliżał.

– Cześć – powiedział do Natalii, ignorując resztę.

Ta przyjrzała mu się uważniej.

– Cześć? - zawahała się i nagle przypomniała sobie, gdzie już go widziała. - A, to ty - powiedziała bez większego entuzjazmu.

– Czy to twoje przyzwoitki?

– Co? Nie! - oburzyła się.

– To dlaczego sobie nie pójdą? Chyba widzą, że jestem zainteresowany tylko tobą.

Natalia spojrzała na koleżanki i ich dziwne miny.

– Przepraszam was dziewczyny – i odeszła z nimi na bok. - To taki nietypowy znajomy znajomych. Idźcie przodem, a ja was później dogonię.

Obie koleżanki ruszyły przed siebie, oglądając się jeszcze raz za siebie i mierząc groźnym wzrokiem nieznajomego. Natalia ponownie podeszła do niego.

– Zadowolony? O co chodzi?

– O ciebie – odparł i uśmiechnął się, patrząc w górę. - Będzie padać. Chodź, podwiozę cię do mieszkania.

– Nie, dziękuję – powiedziała i w tym samym momencie poczuła spadające krople deszczu.

„Jak on to zrobił?"

– Wolisz moknąć? Chodź – powiedział pewnie i ruszył w stronę samochodu.

Obejrzała się za koleżankami. Niestety ich sylwetki zniknęły w tłumie przemieszczających się ludzi otwierających parasole. Poszła za nim. Wsiadła do samochodu i przesunęła się na siedzeniu. Kiedy zamknął za sobą drzwi, podał kierowcy dokładny adres. Limuzyna ruszyła, a on przysunął się do niej bliżej - zdecydowanie za blisko.

– Czy mógłbyś się odsunąć?

Zaprzeczył głową i uśmiechnął się do niej. Jedna z jego rąk znalazła na oparciu za jej plecami, a w drugą delikatnie ujął między palce pasemko jej rozpuszczonych włosów. Powąchał je, a następnie nachylił się bliżej głowy i zanurzył twarz w jej włosach. Sama nie wiedziała, co ma w tej sytuacji zrobić, więc siedziała nieruchomo. Kiedy ponownie się wyprostował, powiedział:

– Ładnie pachniesz. Tak czysto i brzoskwiniowo.

– To pewnie balsam do ciała.

– Do ciała? - i spojrzał na jej szyję.

Miała wrażenie, że zaraz jego twarz właśnie tam się znajdzie.

– Odsuń się – powiedziała zdecydowanie. – Aneta ostrzegała mnie przed tobą.

Odchylił się w tył, przez co zyskała trochę miejsca dla siebie.

– Przebiegła żmijka – uśmiechnął się. - I co ci powiedziała?

– Że jesteś ... - zawahała się, a on ponownie zaczął się nachylać w jej stronę – wariatem.

– Zgadza się malutka. Jestem Wariat – a jego uśmiech zmienił się tak, że poczuła ciarki na plecach.

– Czego ode mnie chcesz?

– Zobaczysz - ponownie poczuła dziwny dreszcz.

Ale wtedy on cofnął się i podał jej jakąś kopertę.

Lepiej (LLI 1.0)Where stories live. Discover now