14

2.9K 197 26
                                    

Kiedy bardzo wczesnym rankiem otworzyła oczy, zobaczyła, że drzwi na balkon są lekko otworzone. Poczuła przyjemną, chłodną bryzę od morza, która lekko ruszała firankami. Bardzo pomału usiadła na łóżku i poprawiła włosy. Była naga, przykryta tylko prześcieradłem. Na krześle leżały dwa szlafroki. Ubrała jeden z nich i wyszła na balkon. Wsparła się dłońmi o poręcz i nabrała głęboko powietrza w płuca. Wypuściła je bardzo wolno. Liście palm lekko ruszały się na wietrze, a na horyzoncie słońce pomału wynurzało się z wody. Niebo było bezchmurne. Zapowiadał się kolejny piękny dzień w raju. Kiedy się odwróciła, zobaczyła, że on stał w drzwiach balkonu, także ubrany w szlafrok. W ręce trzymał papierosa i zapalniczkę.

– Kiepski pomysł na rozpoczęcie dnia – powiedziała, patrząc na jego dłoń. Lekko się skrzywił i wyszedł na zewnątrz. Usiadł w jednym z wiklinowych foteli.

– Ale tu pięknie – powiedziała, a on spojrzał na nią, próbując zapalić papierosa. Kiedy w końcu mu się udało, zaciągnął się mocno, a wypuszczając dym, powiedział:

– Może, ale umrzeć z nudów by można.

– Przecież zawsze można coś wymyślić?

Zlustrował ją wzrokiem, ponownie się zaciągając.

– Tak, może i dałoby się coś wymyślić dla zabicia czasu.

Poprawiła szlafrok i usiadła w drugim fotelu, podkurczając nogi i obejmując je dłońmi. Milczeli, obserwując wschód słońca. Kiedy skończył palić, zagasił papierosa w popielniczce, która stała na stole. Wstał z miejsca, a ona zadarła głowę, by widzieć jego twarz.

– Chodź, weźmiemy prysznic.

– Idź pierwszy, ja pójdę później.

– Kiedy mówiłem „weźmiemy", nie miałem na myśli liczby pojedynczej.

Podał jej swoją dłoń, a ona powoli spuściła nogi i wstała. Przepuścił ją przodem. W łazience pomógł jej zdjąć szlafrok i otworzył drzwi do kabiny prysznicowej. Weszła do środka. Była naga i czuła się skrępowana tym faktem. On także wszedł i zamknął za sobą szklane drzwi. Spojrzał na jej splecione na piersiach ręce i uśmiechnął się, puszczając ciepłą wodę.

– Podejdź bliżej – powiedział, a ona nie pewnie zrobiła krok ku deszczownicy.

Poczuła przyjemnie ciepłą wodę, spływając o po jej ciele. Zobaczyła, że on bierze żel pod prysznic i daje jej znak, by wyciągnęła dłonie. Niepewnie rozprowadziła mydło po ramionach i szyi. On bardziej pewnie zaczął się myć. W końcu sięgnął po drugą butelkę i już bez pytania nalał jej trochę na głowę, po czym zaczął rozcierać.

– Uważaj na oczy – powiedział i ponownie się uśmiechnął.

Wtarł też sobie trochę, ale zaraz spłukał. Kamila lekko pocierała głowę, cały czas krępując się jego osobą.

– Pomogę ci z tym – i ponownie położył ręce na jej głowie i zaczął masować skórę głowy. – Jakoś niemrawo ci to idzie.

To było przyjemne. Nigdy nikt nie mył jej głowy. Wręcz przeciwnie, to ona musiała myć ją innym ludziom. Spojrzała w jego skupioną twarz. Stróżki wody spływały po jego brodzie. Dotknęła jej palcem wskazującym, a wtedy on spojrzał na nią i uśmiechnął się. Od razu cofnęła dłoń, a on przyciągnął ją do siebie i cofnął się o krok tak, by mogła spłukać włosy. Kiedy mydło przestało się pienić, wyszła spod głównego strumienia wody.

– Dziękuję – powiedziała.

– Nie ma za co – odparł i zbliżył się do niej.

Zrobiła krok w tył i oparła się o wykafelkowaną ścianę. On stał już bardzo blisko, a strumień wody uderzał o jego plecy. Nic nie robił, tylko patrzył na nią z powagą na twarzy. Jedną ręką oparł się o ścianę i nachylił nad nią. Dotknął jej dłoni, a następnie położył między swoimi nogami. Poczuła, że jest bardzo podniecony. Zaczęła poruszać dłonią, a on zamknął oczy. Musiało mu to sprawiać przyjemność, więc przyśpieszyła. Nachylił się jeszcze niżej i oparł czołem o ścianę. Jego usta były tuż przy jej uchu, dlatego słyszała, jak głośno oddycha. W końcu oparł o ścianę drugą dłoń i uniósł głowę, odchylając ją do tyłu. Głęboko westchnął, więc puściła rękę. Stała tak w jego cieniu, a on głośno oddychał. W końcu odsunął się i zrobił krok w tył, zakręcając wodę.

Lepiej (LLI 1.0)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz