19

2.7K 187 46
                                    

CZĘŚĆ 3

„Czy dla dwóch różnych planet, co kręcą się wciąż,

jest przewidziane spotkanie, czy sięgną swych rąk?

Chce wierzyć w to! „

S.G.

„ ... Jestem sama" - pomyślała i przesunęła wózek z zakupami w kolejce, w której stała. Zbliżyła się do taśmy i zaczęła wyjmować zakupy na podajnik. Kiedy skończyła, wsparła się na wózku i czekała na swoją kolej. Był gorący lipcowy dzień. Klientów w salonie nie było dużo, więc zostawiła Kamilę samą i wyskoczyła do sklepu po zakupy. Co prawda, od kiedy w życiu Kamili pojawił się ten Alek, ich lodówka nigdy nie świeciła pustkami. Wypełniona po brzegi, tak że czasami nie mogła się zamknąć. Jednak Aneta miała swoją dumę i postanowiła w miarę możliwości żywić się samodzielnie. Alek od tygodnia był za granicą, więc w lodówce zrobiło się trochę luźniej. Niestety w sklepie o tej porze dnia czynna była tylko jedna kasa, a nowa kasjerka starała się wykonywać swoją pracę nad wyraz rzetelnie. Aneta wachlowała się od niechcenia kartką z listą zakupów i obejrzała się za siebie. Od razu też się wyprostowała i odwróciła głowę. Za nią stał ten koszmarny facet, którego już dwukrotnie spotkała w tym sklepie. Za każdym razem gapił się na nią w ten mało dyskretny sposób. Zerknęła jeszcze raz przez ramię.

– Cześć – powiedział – jestem Rafał – i uśmiechnął się do niej.

– A ja nie – odwróciła się z powrotem.

– Zabawna – powiedział bardziej do siebie niż do niej, ale usłyszała to.

Na szczęście kasjerka zajęła się już jej rzeczami, dlatego zaczęła szybko pakować zakupy. Zapłaciła i wręcz wybiegła z tego sklepu. Obiecała sobie, że więcej tu nie przyjdzie, choć sklep był tani i miała do niego najbliżej. Co chwilę oglądała się za siebie, ale nie widziała go za sobą. Kiedy skręciła w swoją ulicę, kątem oka zobaczyła w oddali jakiegoś mężczyznę w czarnej podkoszulce. Przyśpieszyła od razu i wpadła do salonu cała zdyszana. Rzuciła zakupy na fotel i schowana za żaluzją obserwowała przechodniów.

– Co robisz?

Aż podskoczyła przestraszona.

Odwróciła się i zobaczyła Kamilę z Alkiem, który najwidoczniej musiał dopiero co wrócić.

– Nic – powiedziała niepewnie i ponownie zerknęła na ulicę.

– Co się stało? - zaniepokoiła się Kamila i podeszła do niej.

Także wyjrzała przez okno.

– O Boże! – powiedziała Aneta i odsunęła się od okna. – Idzie tu.

– Kto tu idzie? – Kamila rozglądała się mało dyskretnie, ale Aneta złapała ją za ramie i odciągnęła od okna.

Alek włożył ręce w kieszenie i przyglądał się im z rozbawieniem.

– Ten dziwny typ – powiedziała Aneta cała rozgorączkowana. – Pamiętasz? Mówiłam ci o nim.

– Ten ze spożywczego?

– Tak. Śledził mnie od sklepu i teraz tu idzie.

Aneta wzięła Kamilę za rękę i pociągła w stronę Alka, sama chowając się za jego plecami.

– Dobrze, że właśnie teraz wróciłeś – powiedziała do niego.

– Chyba trochę przesadzasz – powiedziała Kama.

W tym samym momencie drzwi do salonu otworzyły się i stanął w nich jakiś mężczyzna.

Ubrany był cały na czarno, co w tak upalny dzień faktycznie mogło wydawać się dziwne. Miał może około trzydziestki. Na jego twarzy widniała brzydka blizna, która zaczynała się u dołu brody, przechodziła wzdłuż kości szczęki, a kończyła się na skroni. W jednym uchu miał dwa kolczyki, a spod koszuli w stronę szyi wiły się dziwne ornamenty tatuażu. Ten sam tatuaż wyłaniał się także na ręce spod rękawa. Drugą rękę zdobiła dziwna szrama. Był dobrze zbudowany i widać było, że celowo dba o dobrą formę fizyczną.

Lepiej (LLI 1.0)Där berättelser lever. Upptäck nu